W telewizoru zobaczyłem dziś reportaż o tym jak policjanci na drodze służbowej uznali pewnego obywatela za ... zmarłego.
Na drodze sądowej, rodzina zmarłego-żyjącego starała sie udowodnić stan życia swego członka rodziny.
Sąd jednak nie uznał za wystarczające zeznania świadków tj matka, ojciec, liteż żona oraz dokumenty w rodzaju książeczki wojskowej...
i gość tak sobie 'nie'żyje.
Zastanawiam się na jakiej zasadzie sąd wezwał powoda do sądu skoro formalnie nie żyje.
Rozumiem więc że można w polsce wezwać trupa do sądu na rozprawę i co więcej go przesłuchiwać.
Byłem kilka razy w sądzie i muszę przyznać że ci ludzie za stołem są... naprawdę są ****a jacyś inni...
Jakby... w akwarium.
Czy możecie podać jakieś inne ciekawe anegdoty z oparów absurdu naszej ojczyzny?
Na drodze sądowej, rodzina zmarłego-żyjącego starała sie udowodnić stan życia swego członka rodziny.
Sąd jednak nie uznał za wystarczające zeznania świadków tj matka, ojciec, liteż żona oraz dokumenty w rodzaju książeczki wojskowej...
i gość tak sobie 'nie'żyje.
Zastanawiam się na jakiej zasadzie sąd wezwał powoda do sądu skoro formalnie nie żyje.
Rozumiem więc że można w polsce wezwać trupa do sądu na rozprawę i co więcej go przesłuchiwać.
Byłem kilka razy w sądzie i muszę przyznać że ci ludzie za stołem są... naprawdę są ****a jacyś inni...
Jakby... w akwarium.
Czy możecie podać jakieś inne ciekawe anegdoty z oparów absurdu naszej ojczyzny?
Skomentuj