Napisałam kiedyś takie opowiadanko a że nie chcę tylko czytać co napisali inni więc zamieszczam je i tutaj... Chętnie przeczytam Wasze opinie!
Seks zawsze był u mnie na pierwszym miejscu i nie odpuszczałam
żadnej okazji żeby spróbować czegoś nowego. Toteż, kiedy
koleżanka opowiedziała mi o swoich zabawach z wibratorami które
oprócz tego że wibrują to jeszcze drażnią ciało prądem
elektrycznym, powiedziałam sobie, że ja też chcę. W seks-szopie nie
wiedzieli co prawda za bardzo o czym mówię, ale pół godziny
poszukiwać w internecie i już byłam umówiona na sesję w
,,firmie" która gwarantowała ,,100% satysfakcji".
Trochę się tej ,,zabawy" obawiałam, ale na miejscu już miła i
filigranowa blondynka która miała się mną zajmować całkowicie
mnie uspokoiła.
Zabawa zaczęła się od tego że zostałam dość skutecznie
przywiązana do krzesła z mocno rozciągniętymi nogami, te z kolei
zostały przywiązane do uchwytów w podłodze. Z ciuchów zostało mi
tylko body a i to moje piersi zostały wyciągnięte na wierzch a
krępujące mnie sznury mocno je eksponowały.
Moja usteczka (dolne) zostały posmarowane czymś, co miało dawać
poślizg a jednocześnie przewodzić prąd. Później zaczęło się
robić coraz ciekawiej. Dziewczyna wzięła coś, co przypominało
zrobioną z metalu gruszkę z przewodem przyczepionym do węższego
końca. Do tego samego końca przywiązane były jakieś sznurki.
Dziewczyna pytając mnie co teraz czuję i ślizgając się grubszym
końcem ,,gruszki" po mojej cipce wsunęła ją do środka.
- zimne - szepnęłam.
- Podniecona? - zapytała
- Tak...
Później przewiązała owe sznureczki dookoła moich ud
(prawdopodobnie po te, żeby ,,gruszka" ze mnie nie wypadła).
- nic nie czuję.... - powiedziałam z nerwowym trochę uśmiechem
- bo jeszcze nie zaczęliśmy - ona na to...
Dokończyła wiązanie i powiedziała:
- zaczniemy powoli i na niskich ustawieniach. Powiedz mi co czujesz?!
- Coś czuję - odparłam bo faktycznie poczułam jakieś delikatne
mrowienie
- Prąd będzie napływał falami: mocniej i słabiej...
- A... tak... czejeeeeE - na końcu naprawdę poczułam!
- Za mocno, za słabo? - zapytała
- OK.
- No to kolej na ,,pady" - odparła.
Jak powiedziała tak też zrobiła. Wzięła takie małe nalepki
wielkości pięciozłotówki z przytwierdzonymi przewodami i
przykleiła mi je po obu stronach warg na wysokości łechtaczki.
Byłam coraz mocniej podniecona.
- Sprawdźmy czy działają - powiedziała i pokrętło poszło w
prawo...
- AAAAA - krzyknęłam
- Za dużo? - zapytała
- Nie, nie... może być... to tylko zaskoczenie.
To było naprawdę niezłe zaskoczenie. Przepływ prądu w cipce
(wzdłuż gruszki) powodował przyjemne mrowienie a w chwilach kiedy
było go więcej - niezłe skurcze. Prąd z padów za to powodował
że mrowienie czułam w całym kroczu. Mocniejsze uderzenia prądu
powodowały, że cipka zaciskała się na gruszce zupełnie bez mojego
udziału. Odczucia jednak pozostały i były niesamowite. Z początku
bardziej jednak mnie to intrygowało niż podniecało. Dziewczyna
zauważyła to i przeszła do ofensywy całując mnie w usta i masując
wyjście do mojej cipki. No to, to mnie podnieciło. Potem przyszła
kolej na masaż piersi, które obwiązane sznurem były niesamowicie
nabrzmiałe. To było piękne... aż zaczęłam cichutko mruczeć a
potem jęczeć. Teraz to nawet zaciskanie cipki w rytm przepływu
prądu na gruszce było podniecające.... kurcze... takich
nabrzmiałych sutek, to jeszcze nie miałam!
- możesz podkręcić trochę moją cipkę? - zapytałam
- OK. - odpowiedziała
- SssuuUUuuu - wyrwało mi się po chwili.
- Może być?
- Tak.... wysapałam... - a ona tymczasem przyssała się do mojej
łechtaczki.... na szczęście tylko na chwilę.
Po ssaniu łechtaczki przyszedł czas na dopychanie gruszki głębiej w
cipkę. Czułam się jak pieprzona dziwnym członkiem, na którym
rytmicznie się zaciskałam. To spowodowało moje już nie tylko jęki
ale i stękanie i posykiwania. Ona jednak chyba nie chciała żebym tak
kończyła, bo wzięła do ręki wibrator jakiego jeszcze nie
widziałam. Wyglądał jak elektryczna szczoteczka do zębów, tylko na
końcu zamiast szczoteczki miał małą kulkę. Ta kulką właśnie
zaatakowała moją łechtaczkę. Tego było już dla mnie za dużo.
Stękania przeszły w wycie i krzyki, moim ciałem wstrząsały
dreszcze i spazmy orgazmu a krzesło trzeszczało w rytm jak się
ruszałam. Orgazm trwał i trwał aż do bólu a ja z całych sił
chciałam się wyrwać z jej rąk. Nie mogłam jednak, bo sznurki mi
nie pozwalały.
- Stop, stop, stop - krzyczałam, na co dziewczyna odpuściła i
pozwoliła mi ochłonąć.
- Mam przestać?
- Tak, proszę
- Dobrze, ale nie myśl, że wypuszczę Cię z jednym orgazmem....
- O mój boże... - wysapałam z uśmiechem starając się uspokoić
oddech.
- Jak się masz?
- Dobrze....
- Chcesz spróbował na chwilę wyższego prądu?
- Tak... a... aaa... aaaAAA - krzyknęłam kiedy moim ciałem
wstrząsnął prąd - ok., ok., ok. ... starczy... za dużo.... -
obniżyła.
- Dobrze... przejdźmy do dalszej części programu - powiedziała
odcinając sznureczki mocujące gruszkę w moim wnętrzu i zdejmując
pady.
Dalszy ciąg był jeszcze ciekawszy. Miałam związane ręce za
plecami, nogi razem i, kolana przywiązane do niskiego wyściełanego
taboretu na którym to leżałam dość nieprzyzwoicie wypięta. -
Ciekawe spostrzeżenie o nieprzyzwoitości. Tak jak by cokolwiek co
robiłyśmy do tej pory było przyzwoite. - Jednak coś jeszcze
bardziej nieprzyzwoitego stało za mną. Nie jestem podfruwajką i
zdążyłam się już zaznajomić z wibratorami i innymi takimi, ale
maszyna jaka stała za mną była niesamowita.
Potężna stalowa rama, silnik jak od miksera, koło zamachowe i ponad
metrowy drążek, na końcu którego przymocowane było metalowe dildo
o kształcie zupełnie nie przypominającym penisa. Były to metalowe
kulki, najmniejsza najbliżej mnie i kolejne coraz większe bliżej
maszyny. - Jeżeli ona ma zamiar mnie tym przelecieć, to naprawdę
będę miała o czym opowiadać - pomyślałam, ale dziewczyna
wyglądała na taką co wie co robi.
Przysunęła maszynę bliżej mniej i podniosła na wysokość mojej...
pupy... No teraz to faktycznie się przestraszyłam, ale pieszczotliwe
głaskanie po karku zdawało się mówić... - wiem co robię...
będzie dobrze. Ja się uspokajałam odsuwając myśl o maszynie
gwałcącej moją pupę na plan dalszy a tymczasem głaszczące mnie
przed chwilą ręce przypięły jeden przewód do dildo na maszynie. Na
drugim wisiało średniej wielkości metalowe jajko, które znowu
głaszcząc mnie po plecach wcisnęła do mojej cipki. To też było
zimne!
- No to zaczynamy... Na razie bez prądu - powiedziała moja
oprawczyni i uruchomiła maszynę
Silnik zamruczał i dildo zaczął się początkowo ocierać tylko o
mój odbyt. Na szczęście był posmarowany tym samym czymś do na
początku moja cipka więc kulki dildo bez problemu torowały sobie
drogę pomiędzy moimi pośladkami. Zanim maszyna została uruchomiona,
byłam trochę przestraszona, jednak teraz, kiedy nic złego się nie
działo, zaczęłam się powoli odprężać, tym bardziej, że na razie
dildo nie wnikało do mojego wnętrza. Powoli jednak zaczęło się to
zmieniać. W skutek jakiejś regulacji posuwy maszyny stały się
dłuższe i najmniejsza kulka już mnie tak lekko nie dotykała.
Zaczęła naciskać z zewnątrz na mój otworek, który po kilku
razach, dobrze już nasmarowany maścią zaczął się pod naciskiem
otwierać, tym bardziej że starałam się jak najbardziej rozluźnić.
Kiedyś podczas seksu z moim chłopakiem nie wiedziałam o tym i
dostałam nieprzyjemną nauczkę, to teraz już wiem. Tymczasem kulka
całkiem już przezwyciężyła opór zwieracza i całkowicie
zagłębiała się w mojej pupie. Kulek jednak było więcej i już
kolejna zastępowała jej miejsce. Kolejna próbowała się raz za
razem przepchnąć przez mój odbyt. Tymczasem dziewczyna ku mojej
uciesze masowała mi cipkę powodując coraz milsze doznania w okolicy
łechtaczki. W pewnym momencie aż zamruczałam z zadowolenia. Wtedy
postanowiła dokończyć co zaczęła i włączyła prąd. Jęk wydarł
się z mojego gardła i już nie zamierał. Prąd powodował skurcze
biegnące od brązowej dziurki do cipki, powodując że i jedna i druga
dziurka zaciskała się kurczowo i rytmicznie w takt ruchów dildo. Na
szczęście prąd i dildo były tak zgrane, że powodowały
zaciśnięcie się mojej dupki w momencie kiedy dildo się wycofywało
oraz rozluźnienie kiedy atakowało. To było niesamowite.
Rozluźniałam się żeby przyjmować coraz to większe kulki i
zaciskałam jak bym nie chciała ich wypuścić. Wkrótce, do prądu i
dildo dołączył znany mi już wibrator a'la szczoteczka do zębów.
Myślałam że odjadę, ale została jeszcze jedna, największa kulka,
która za nic nie chciała wejść do mojej dupki. Dupka się
buntowała - i słusznie, bo kulka był wielkości dużego,
wiejskiego jajka. Do kulek wielkości piłeczek ping - pongowych
zdążyłam się już przyzwyczaić, ale ta była stanowczo za duża.
Maszyna jednak jak to maszyna - był niezmordowana, trochę
brzęczała naciskając na odbyt - a naciskała już dość mocno -
jednak nie przynosiło to efektu, no może poza moimi coraz
głośniejszymi krzykami rozkoszy. Byłam już całkiem rozluźniona,
moja cipka i dupka pulsowały w rytm ruchów maszyny, łechtaczka
pulsowała ogniem drażniona wibratorem. Moje nabrzmiałe piersi,
rozpłaszczone na pufie, ocierały się o materiał powodując
dodatkowe podniecenie. Nie wytrzymałam. Krzyk się załamał a moim
ciałem wstrząsnęły gwałtowne spazmy. Zabrakło mi oddechu a ciało
rzucało się na ile mogło ograniczane więzami.
Po chwili orgazm zaczął przechodzić a dziewczyna wyłączyła
maszynę pozwalając mi się uspokoić.
- Jeszcze raz? - zapytała kiedy doszłam już trochę do siebie?
- Tak! - odpowiedziałam bez namysłu.
Nie wyłączając dildo i prądu, przykleiła mi do tyłka po obu
stronach po dwa pady i podłączyła je do prądu. Potem zamieniła
wibrator - szczoteczkę na inny, wielkości mojego ramienia z kulą
wielkości piłki tenisowej na końcu. Podkręciła trochę obroty
maszyny i koncert jęków zaczął się na nowo. Wibrator był
niesamowity. Nie masował samej tylko łechtaczki ale całe wejście do
pochwy, powodując jeszcze intensywniejsze odczucia.
- Ou... ou... ou... - powtarzałam jak mantrę
Maszyna brzęczała próbując przezwyciężyć ostatni opór i w
pewnym momencie się stało. Pady po obu stronach tyłka powodowały
jeszcze silniejsze zaciskanie się dupki, ale jednocześnie tym mocniej
się ona otwierała kiedy prąd ustępował do tego rozkoszne odczucia
z cipki spowodowały, że w pewnym momencie poczułam że ostatnia
kulka przezwyciężyła opór zwieracza i wjechała do mojej dupki.
Szarpnęłam się ze strachu na tyle na ile mi pozwalały więzy i
wyjechała. Następne dwa razy specjalnie starałam się jej nie
wpuścić, ale nie dałam rady. Teraz już szło z górki. Dildo
wchodził cały, wibrator powodował że czułam go aż w żołądku,
prąd doprowadzał mnie do spazmów tak, że krzyczałam na cały głos
(po raz pierwszy w życiu). Gdy zaczęłam tracić głos ze zmęczenia,
a orgazm opadł, przerwała i dała mi chwilkę odpocząć.
- Mogę użyć tego jeszcze raz? - zapytała pokazując mi
monstrualny wibrator?
- Aha..., możesz, ale podkręć trochę prąd pomiędzy cipką a
tyłkiem. - podkręciła. Aż mi dech zaparło! - Troszkę mniej...
poprosiłam
Chwilę później krzyczałam głośniej (lub tylko mi się tak
wydawało) jak przed przerwą a kolejny orgazm wykańczał mnie
totalnie. Czułam, że przeleciała mnie tą maszyną totalnie i że
będę miała szczęście jak będę mogła normalnie chodzić, ale
czułam też że dogodziła mi jak nikt. Dorota miała rację
zachęcając mnie do spróbowania zabawy z prądem, ale założę się
że to co ona sobie sama zafundowała nie może się równać z tym, co
ta niepozorna dziewczyna potrafiła ze mną wyczyniać.
Ta jednak nieświadoma moich rozważań, zdejmowała mnie z dildo i
już przygotowywała się do dalszej części.
- Już nie... proszę - poprosiłam
- Kochanie... ja myślę, że trzy orgazmy to dla ciebie stanowczo za
mało... - odparła... I jak się tu nie zgodzić?
- Jak było? - zapytała
- Niesamowicie. Jestem wykończona!
Trzecia część zaczęła się dziwnie o tyle, że mnie nie
związała. Podobno zachowywałam się na tyle grzecznie (inne bardziej
szaleją?) że doszła do wniosku że nie trzeba mnie wiązać.
Ułożyła mnie za to na poduszkach na podłodze z rozłożonymi nogami
i zaczęła się dobierać do mojej cipki. Najwyraźniej jej też to
sprawiało przyjemność. Potem przygotowała coś co wyglądało na
sporą szminkę. Było plastikowe tylko miało metalowe kapselki na
końcach i oczywiście wychodził z tego kabelek. Roztarła wilgoć i
środek poślizgowy po mojej drugiej dziurce i zapytała
- gotowa?
- Tak - odpowiedziałam i szminka wślizgnęła się w moją dupkę
pociągając za sobą przewód.
Potem przyniosła coś co wyglądało jak członek (dildo) jednak
miało chyba ze czterdzieści centymetrów długości, w miarę
normalną średnicę, rączkę, było metalowe i cholernie zimne. O
kablu nie wspomniałam, bo na pewno już się domyślacie ze miało.
Wzdrygnęłam się trochę kiedy wsuwała to w moją cipkę, ale w
sumie było OK.
- poczujesz prąd równocześnie z przodu i z tyłu - i zaczęła
podkręcać regulatory - powiedz kiedy starczy
- ok.
Kiedy dobrałyśmy poziom prądy, zaczęła mnie po prostu pieprzyć
tym dildo, ssąc moja łechtaczkę a później dobrała się do niej z
tym wielkim wibratorem co ostatnio. Błyskawicznie rozgrzałam się do
czerwoności a ona tylko zwiększyła obroty i pieprzyła mnie jeszcze
mocniej. Westchnieniom i krzykom nie było końca. Rzucałam się na
wszystkie strony, tym bardziej że tym razem nie byłam przywiązana.
Musiałam się pilnować, żeby nie zacisnąć na niej ud i nie
uwięzić jej z wibratorem między udami. Orgazm osiągnęłam
krzycząc w niebogłosy a ona nie przestawała aż musiałam na siłę
odepchnąć jej rękę z wibratorem od mojej cipki.
Przestała, ale tylko na chwilę. Dildo pozostało w cipce, a ona
zaptała tylko:
- masz wrażliwe sutki? - i nie czekając na odpowiedź przykleiła
po obu ich stronach po ladzie.
Pady zostały podłączone do tego samego regulatora, więc mrowienie i
uderzenia prądu czułam równocześnie i u dołu i na piersiach. Mam
niesamowicie wrażliwe sutki, więc mrowienie prądu wywoływało
niesamowite odczucia. Do tego pozwoliła mi kierować wibratorem, więc
dojście na szczyt zajęło mi na pewno mniej niż minutę. Wiecie...
każda dziewczyna wie najlepiej jak sobie zrobić dobrze. Kiedy jednak
fale orgazmu stały się niemal bolesne i cofnęłam rękę z
wibratorem, ona wkroczyła do akcji dociskając go jeszcze mocniej.
Odsuwałam się na ile mogłam, ale leżałam pod ścianą, więc już
po chwili nie miałam dokąd uciekać. Opierając się rękoma o
ścianę, walczyłam z kolejnymi falami orgazmu i błagając ja żeby
przestała.
W końcu faktycznie przestała i to już był w sumie koniec. Jeszcze
tylko pytanie o samopoczucie i do domu. Jeszcze w trakcie
dziewczyna pytała mnie czy mam zamiar jeszcze kiedyś do nich
wrócić. Wtedy powiedziałam że nie wiem i że może, ale teraz
jestem tego prawie pewna.
Seks zawsze był u mnie na pierwszym miejscu i nie odpuszczałam
żadnej okazji żeby spróbować czegoś nowego. Toteż, kiedy
koleżanka opowiedziała mi o swoich zabawach z wibratorami które
oprócz tego że wibrują to jeszcze drażnią ciało prądem
elektrycznym, powiedziałam sobie, że ja też chcę. W seks-szopie nie
wiedzieli co prawda za bardzo o czym mówię, ale pół godziny
poszukiwać w internecie i już byłam umówiona na sesję w
,,firmie" która gwarantowała ,,100% satysfakcji".
Trochę się tej ,,zabawy" obawiałam, ale na miejscu już miła i
filigranowa blondynka która miała się mną zajmować całkowicie
mnie uspokoiła.
Zabawa zaczęła się od tego że zostałam dość skutecznie
przywiązana do krzesła z mocno rozciągniętymi nogami, te z kolei
zostały przywiązane do uchwytów w podłodze. Z ciuchów zostało mi
tylko body a i to moje piersi zostały wyciągnięte na wierzch a
krępujące mnie sznury mocno je eksponowały.
Moja usteczka (dolne) zostały posmarowane czymś, co miało dawać
poślizg a jednocześnie przewodzić prąd. Później zaczęło się
robić coraz ciekawiej. Dziewczyna wzięła coś, co przypominało
zrobioną z metalu gruszkę z przewodem przyczepionym do węższego
końca. Do tego samego końca przywiązane były jakieś sznurki.
Dziewczyna pytając mnie co teraz czuję i ślizgając się grubszym
końcem ,,gruszki" po mojej cipce wsunęła ją do środka.
- zimne - szepnęłam.
- Podniecona? - zapytała
- Tak...
Później przewiązała owe sznureczki dookoła moich ud
(prawdopodobnie po te, żeby ,,gruszka" ze mnie nie wypadła).
- nic nie czuję.... - powiedziałam z nerwowym trochę uśmiechem
- bo jeszcze nie zaczęliśmy - ona na to...
Dokończyła wiązanie i powiedziała:
- zaczniemy powoli i na niskich ustawieniach. Powiedz mi co czujesz?!
- Coś czuję - odparłam bo faktycznie poczułam jakieś delikatne
mrowienie
- Prąd będzie napływał falami: mocniej i słabiej...
- A... tak... czejeeeeE - na końcu naprawdę poczułam!
- Za mocno, za słabo? - zapytała
- OK.
- No to kolej na ,,pady" - odparła.
Jak powiedziała tak też zrobiła. Wzięła takie małe nalepki
wielkości pięciozłotówki z przytwierdzonymi przewodami i
przykleiła mi je po obu stronach warg na wysokości łechtaczki.
Byłam coraz mocniej podniecona.
- Sprawdźmy czy działają - powiedziała i pokrętło poszło w
prawo...
- AAAAA - krzyknęłam
- Za dużo? - zapytała
- Nie, nie... może być... to tylko zaskoczenie.
To było naprawdę niezłe zaskoczenie. Przepływ prądu w cipce
(wzdłuż gruszki) powodował przyjemne mrowienie a w chwilach kiedy
było go więcej - niezłe skurcze. Prąd z padów za to powodował
że mrowienie czułam w całym kroczu. Mocniejsze uderzenia prądu
powodowały, że cipka zaciskała się na gruszce zupełnie bez mojego
udziału. Odczucia jednak pozostały i były niesamowite. Z początku
bardziej jednak mnie to intrygowało niż podniecało. Dziewczyna
zauważyła to i przeszła do ofensywy całując mnie w usta i masując
wyjście do mojej cipki. No to, to mnie podnieciło. Potem przyszła
kolej na masaż piersi, które obwiązane sznurem były niesamowicie
nabrzmiałe. To było piękne... aż zaczęłam cichutko mruczeć a
potem jęczeć. Teraz to nawet zaciskanie cipki w rytm przepływu
prądu na gruszce było podniecające.... kurcze... takich
nabrzmiałych sutek, to jeszcze nie miałam!
- możesz podkręcić trochę moją cipkę? - zapytałam
- OK. - odpowiedziała
- SssuuUUuuu - wyrwało mi się po chwili.
- Może być?
- Tak.... wysapałam... - a ona tymczasem przyssała się do mojej
łechtaczki.... na szczęście tylko na chwilę.
Po ssaniu łechtaczki przyszedł czas na dopychanie gruszki głębiej w
cipkę. Czułam się jak pieprzona dziwnym członkiem, na którym
rytmicznie się zaciskałam. To spowodowało moje już nie tylko jęki
ale i stękanie i posykiwania. Ona jednak chyba nie chciała żebym tak
kończyła, bo wzięła do ręki wibrator jakiego jeszcze nie
widziałam. Wyglądał jak elektryczna szczoteczka do zębów, tylko na
końcu zamiast szczoteczki miał małą kulkę. Ta kulką właśnie
zaatakowała moją łechtaczkę. Tego było już dla mnie za dużo.
Stękania przeszły w wycie i krzyki, moim ciałem wstrząsały
dreszcze i spazmy orgazmu a krzesło trzeszczało w rytm jak się
ruszałam. Orgazm trwał i trwał aż do bólu a ja z całych sił
chciałam się wyrwać z jej rąk. Nie mogłam jednak, bo sznurki mi
nie pozwalały.
- Stop, stop, stop - krzyczałam, na co dziewczyna odpuściła i
pozwoliła mi ochłonąć.
- Mam przestać?
- Tak, proszę
- Dobrze, ale nie myśl, że wypuszczę Cię z jednym orgazmem....
- O mój boże... - wysapałam z uśmiechem starając się uspokoić
oddech.
- Jak się masz?
- Dobrze....
- Chcesz spróbował na chwilę wyższego prądu?
- Tak... a... aaa... aaaAAA - krzyknęłam kiedy moim ciałem
wstrząsnął prąd - ok., ok., ok. ... starczy... za dużo.... -
obniżyła.
- Dobrze... przejdźmy do dalszej części programu - powiedziała
odcinając sznureczki mocujące gruszkę w moim wnętrzu i zdejmując
pady.
Dalszy ciąg był jeszcze ciekawszy. Miałam związane ręce za
plecami, nogi razem i, kolana przywiązane do niskiego wyściełanego
taboretu na którym to leżałam dość nieprzyzwoicie wypięta. -
Ciekawe spostrzeżenie o nieprzyzwoitości. Tak jak by cokolwiek co
robiłyśmy do tej pory było przyzwoite. - Jednak coś jeszcze
bardziej nieprzyzwoitego stało za mną. Nie jestem podfruwajką i
zdążyłam się już zaznajomić z wibratorami i innymi takimi, ale
maszyna jaka stała za mną była niesamowita.
Potężna stalowa rama, silnik jak od miksera, koło zamachowe i ponad
metrowy drążek, na końcu którego przymocowane było metalowe dildo
o kształcie zupełnie nie przypominającym penisa. Były to metalowe
kulki, najmniejsza najbliżej mnie i kolejne coraz większe bliżej
maszyny. - Jeżeli ona ma zamiar mnie tym przelecieć, to naprawdę
będę miała o czym opowiadać - pomyślałam, ale dziewczyna
wyglądała na taką co wie co robi.
Przysunęła maszynę bliżej mniej i podniosła na wysokość mojej...
pupy... No teraz to faktycznie się przestraszyłam, ale pieszczotliwe
głaskanie po karku zdawało się mówić... - wiem co robię...
będzie dobrze. Ja się uspokajałam odsuwając myśl o maszynie
gwałcącej moją pupę na plan dalszy a tymczasem głaszczące mnie
przed chwilą ręce przypięły jeden przewód do dildo na maszynie. Na
drugim wisiało średniej wielkości metalowe jajko, które znowu
głaszcząc mnie po plecach wcisnęła do mojej cipki. To też było
zimne!
- No to zaczynamy... Na razie bez prądu - powiedziała moja
oprawczyni i uruchomiła maszynę
Silnik zamruczał i dildo zaczął się początkowo ocierać tylko o
mój odbyt. Na szczęście był posmarowany tym samym czymś do na
początku moja cipka więc kulki dildo bez problemu torowały sobie
drogę pomiędzy moimi pośladkami. Zanim maszyna została uruchomiona,
byłam trochę przestraszona, jednak teraz, kiedy nic złego się nie
działo, zaczęłam się powoli odprężać, tym bardziej, że na razie
dildo nie wnikało do mojego wnętrza. Powoli jednak zaczęło się to
zmieniać. W skutek jakiejś regulacji posuwy maszyny stały się
dłuższe i najmniejsza kulka już mnie tak lekko nie dotykała.
Zaczęła naciskać z zewnątrz na mój otworek, który po kilku
razach, dobrze już nasmarowany maścią zaczął się pod naciskiem
otwierać, tym bardziej że starałam się jak najbardziej rozluźnić.
Kiedyś podczas seksu z moim chłopakiem nie wiedziałam o tym i
dostałam nieprzyjemną nauczkę, to teraz już wiem. Tymczasem kulka
całkiem już przezwyciężyła opór zwieracza i całkowicie
zagłębiała się w mojej pupie. Kulek jednak było więcej i już
kolejna zastępowała jej miejsce. Kolejna próbowała się raz za
razem przepchnąć przez mój odbyt. Tymczasem dziewczyna ku mojej
uciesze masowała mi cipkę powodując coraz milsze doznania w okolicy
łechtaczki. W pewnym momencie aż zamruczałam z zadowolenia. Wtedy
postanowiła dokończyć co zaczęła i włączyła prąd. Jęk wydarł
się z mojego gardła i już nie zamierał. Prąd powodował skurcze
biegnące od brązowej dziurki do cipki, powodując że i jedna i druga
dziurka zaciskała się kurczowo i rytmicznie w takt ruchów dildo. Na
szczęście prąd i dildo były tak zgrane, że powodowały
zaciśnięcie się mojej dupki w momencie kiedy dildo się wycofywało
oraz rozluźnienie kiedy atakowało. To było niesamowite.
Rozluźniałam się żeby przyjmować coraz to większe kulki i
zaciskałam jak bym nie chciała ich wypuścić. Wkrótce, do prądu i
dildo dołączył znany mi już wibrator a'la szczoteczka do zębów.
Myślałam że odjadę, ale została jeszcze jedna, największa kulka,
która za nic nie chciała wejść do mojej dupki. Dupka się
buntowała - i słusznie, bo kulka był wielkości dużego,
wiejskiego jajka. Do kulek wielkości piłeczek ping - pongowych
zdążyłam się już przyzwyczaić, ale ta była stanowczo za duża.
Maszyna jednak jak to maszyna - był niezmordowana, trochę
brzęczała naciskając na odbyt - a naciskała już dość mocno -
jednak nie przynosiło to efektu, no może poza moimi coraz
głośniejszymi krzykami rozkoszy. Byłam już całkiem rozluźniona,
moja cipka i dupka pulsowały w rytm ruchów maszyny, łechtaczka
pulsowała ogniem drażniona wibratorem. Moje nabrzmiałe piersi,
rozpłaszczone na pufie, ocierały się o materiał powodując
dodatkowe podniecenie. Nie wytrzymałam. Krzyk się załamał a moim
ciałem wstrząsnęły gwałtowne spazmy. Zabrakło mi oddechu a ciało
rzucało się na ile mogło ograniczane więzami.
Po chwili orgazm zaczął przechodzić a dziewczyna wyłączyła
maszynę pozwalając mi się uspokoić.
- Jeszcze raz? - zapytała kiedy doszłam już trochę do siebie?
- Tak! - odpowiedziałam bez namysłu.
Nie wyłączając dildo i prądu, przykleiła mi do tyłka po obu
stronach po dwa pady i podłączyła je do prądu. Potem zamieniła
wibrator - szczoteczkę na inny, wielkości mojego ramienia z kulą
wielkości piłki tenisowej na końcu. Podkręciła trochę obroty
maszyny i koncert jęków zaczął się na nowo. Wibrator był
niesamowity. Nie masował samej tylko łechtaczki ale całe wejście do
pochwy, powodując jeszcze intensywniejsze odczucia.
- Ou... ou... ou... - powtarzałam jak mantrę
Maszyna brzęczała próbując przezwyciężyć ostatni opór i w
pewnym momencie się stało. Pady po obu stronach tyłka powodowały
jeszcze silniejsze zaciskanie się dupki, ale jednocześnie tym mocniej
się ona otwierała kiedy prąd ustępował do tego rozkoszne odczucia
z cipki spowodowały, że w pewnym momencie poczułam że ostatnia
kulka przezwyciężyła opór zwieracza i wjechała do mojej dupki.
Szarpnęłam się ze strachu na tyle na ile mi pozwalały więzy i
wyjechała. Następne dwa razy specjalnie starałam się jej nie
wpuścić, ale nie dałam rady. Teraz już szło z górki. Dildo
wchodził cały, wibrator powodował że czułam go aż w żołądku,
prąd doprowadzał mnie do spazmów tak, że krzyczałam na cały głos
(po raz pierwszy w życiu). Gdy zaczęłam tracić głos ze zmęczenia,
a orgazm opadł, przerwała i dała mi chwilkę odpocząć.
- Mogę użyć tego jeszcze raz? - zapytała pokazując mi
monstrualny wibrator?
- Aha..., możesz, ale podkręć trochę prąd pomiędzy cipką a
tyłkiem. - podkręciła. Aż mi dech zaparło! - Troszkę mniej...
poprosiłam
Chwilę później krzyczałam głośniej (lub tylko mi się tak
wydawało) jak przed przerwą a kolejny orgazm wykańczał mnie
totalnie. Czułam, że przeleciała mnie tą maszyną totalnie i że
będę miała szczęście jak będę mogła normalnie chodzić, ale
czułam też że dogodziła mi jak nikt. Dorota miała rację
zachęcając mnie do spróbowania zabawy z prądem, ale założę się
że to co ona sobie sama zafundowała nie może się równać z tym, co
ta niepozorna dziewczyna potrafiła ze mną wyczyniać.
Ta jednak nieświadoma moich rozważań, zdejmowała mnie z dildo i
już przygotowywała się do dalszej części.
- Już nie... proszę - poprosiłam
- Kochanie... ja myślę, że trzy orgazmy to dla ciebie stanowczo za
mało... - odparła... I jak się tu nie zgodzić?
- Jak było? - zapytała
- Niesamowicie. Jestem wykończona!
Trzecia część zaczęła się dziwnie o tyle, że mnie nie
związała. Podobno zachowywałam się na tyle grzecznie (inne bardziej
szaleją?) że doszła do wniosku że nie trzeba mnie wiązać.
Ułożyła mnie za to na poduszkach na podłodze z rozłożonymi nogami
i zaczęła się dobierać do mojej cipki. Najwyraźniej jej też to
sprawiało przyjemność. Potem przygotowała coś co wyglądało na
sporą szminkę. Było plastikowe tylko miało metalowe kapselki na
końcach i oczywiście wychodził z tego kabelek. Roztarła wilgoć i
środek poślizgowy po mojej drugiej dziurce i zapytała
- gotowa?
- Tak - odpowiedziałam i szminka wślizgnęła się w moją dupkę
pociągając za sobą przewód.
Potem przyniosła coś co wyglądało jak członek (dildo) jednak
miało chyba ze czterdzieści centymetrów długości, w miarę
normalną średnicę, rączkę, było metalowe i cholernie zimne. O
kablu nie wspomniałam, bo na pewno już się domyślacie ze miało.
Wzdrygnęłam się trochę kiedy wsuwała to w moją cipkę, ale w
sumie było OK.
- poczujesz prąd równocześnie z przodu i z tyłu - i zaczęła
podkręcać regulatory - powiedz kiedy starczy
- ok.
Kiedy dobrałyśmy poziom prądy, zaczęła mnie po prostu pieprzyć
tym dildo, ssąc moja łechtaczkę a później dobrała się do niej z
tym wielkim wibratorem co ostatnio. Błyskawicznie rozgrzałam się do
czerwoności a ona tylko zwiększyła obroty i pieprzyła mnie jeszcze
mocniej. Westchnieniom i krzykom nie było końca. Rzucałam się na
wszystkie strony, tym bardziej że tym razem nie byłam przywiązana.
Musiałam się pilnować, żeby nie zacisnąć na niej ud i nie
uwięzić jej z wibratorem między udami. Orgazm osiągnęłam
krzycząc w niebogłosy a ona nie przestawała aż musiałam na siłę
odepchnąć jej rękę z wibratorem od mojej cipki.
Przestała, ale tylko na chwilę. Dildo pozostało w cipce, a ona
zaptała tylko:
- masz wrażliwe sutki? - i nie czekając na odpowiedź przykleiła
po obu ich stronach po ladzie.
Pady zostały podłączone do tego samego regulatora, więc mrowienie i
uderzenia prądu czułam równocześnie i u dołu i na piersiach. Mam
niesamowicie wrażliwe sutki, więc mrowienie prądu wywoływało
niesamowite odczucia. Do tego pozwoliła mi kierować wibratorem, więc
dojście na szczyt zajęło mi na pewno mniej niż minutę. Wiecie...
każda dziewczyna wie najlepiej jak sobie zrobić dobrze. Kiedy jednak
fale orgazmu stały się niemal bolesne i cofnęłam rękę z
wibratorem, ona wkroczyła do akcji dociskając go jeszcze mocniej.
Odsuwałam się na ile mogłam, ale leżałam pod ścianą, więc już
po chwili nie miałam dokąd uciekać. Opierając się rękoma o
ścianę, walczyłam z kolejnymi falami orgazmu i błagając ja żeby
przestała.
W końcu faktycznie przestała i to już był w sumie koniec. Jeszcze
tylko pytanie o samopoczucie i do domu. Jeszcze w trakcie
dziewczyna pytała mnie czy mam zamiar jeszcze kiedyś do nich
wrócić. Wtedy powiedziałam że nie wiem i że może, ale teraz
jestem tego prawie pewna.
Skomentuj