No to skoro już tu trafiłem i to moja profesja to dodam coś od siebie...
Po pierwsze nie jestem za karami cielesnymi z jednego prostego powodu... Otóż nienawiść rodzi nienawiść.
Po drugie to co się teraz dzieje w szkołach, to już przechodzi ludzkie pojęcie, bo się "naszej kochanej młodzieży" poprzewracało w główkach i to solidnie. Dlaczego? Dlatego, że w zasadzie nic im w szkole nie grozi. Nie można (tak naprawdę) ich zostawić w tej samej klasie, bo przy ocenie 1 na semestr (że już o końcowej nie wspomnę) nauczyciel ma 10 razy więcej kłopotu niż uczeń, choćby przez tłumaczenie się za każdą jedynkę przed dyrekcją, nie można ich dotknąć nawet, bo się będzie posądzonym o molestowanie, nie wolno w żadnym wypadku powiedzieć do ucznia, że jest "mądry inaczej, itp...", bo przecież w wolnej Europie to niedopuszczalne... Na wywiadówkach od rodziców ciągle się słyszy, że ich dzieci to istne aniołki i tylko nauczyciel jest takim idiotą, że nie potrafi ich zainteresować przedmiotem, że "kochane dziecko" uczy się ile tylko może a nauczyciele się uwzięli, itp.
Jak to zmienić... Otóż apeluję do wszystkich rodziców, którzy nie widzą bądź nie chcą widzieć problemu:
Zajmijcie się swoimi dziećmi, gdyż nikt za Was tego nie zrobi!!!
Poza tym trzeba i to wyraźnie podnieść pensję i to nie dlatego, że mi się nie podoba, że mało zarabiam, bo wiedziałem, na co się decyduję jak szedłem na studia, ale jak powiedziała rojze, wzrósłby prestiż tej pracy. Teraz dla standardowego ucznia nauczyciel jest zwykłym nieudacznikiem, któremu w życiu nie wyszło i trafił do szkoły, żeby uczyć. Nie za dobrze jest również z poglądem społeczeństwa na nauczycieli... Ile to już razy słyszałem, że robimy za pół etatu dostajemy za cały, że mamy za dużo wolnego, że w sumie kasę to za nic dostajemy bo i tak nic nie potrafimy... Każdego z podobnym nastawieniem zapraszam do szkoły Niech spróbuje jaka to "leciusieńka praca", w dodatku bez poświęceń...
P.S. Przepraszam, że się tak rozpisałem...
Po pierwsze nie jestem za karami cielesnymi z jednego prostego powodu... Otóż nienawiść rodzi nienawiść.
Po drugie to co się teraz dzieje w szkołach, to już przechodzi ludzkie pojęcie, bo się "naszej kochanej młodzieży" poprzewracało w główkach i to solidnie. Dlaczego? Dlatego, że w zasadzie nic im w szkole nie grozi. Nie można (tak naprawdę) ich zostawić w tej samej klasie, bo przy ocenie 1 na semestr (że już o końcowej nie wspomnę) nauczyciel ma 10 razy więcej kłopotu niż uczeń, choćby przez tłumaczenie się za każdą jedynkę przed dyrekcją, nie można ich dotknąć nawet, bo się będzie posądzonym o molestowanie, nie wolno w żadnym wypadku powiedzieć do ucznia, że jest "mądry inaczej, itp...", bo przecież w wolnej Europie to niedopuszczalne... Na wywiadówkach od rodziców ciągle się słyszy, że ich dzieci to istne aniołki i tylko nauczyciel jest takim idiotą, że nie potrafi ich zainteresować przedmiotem, że "kochane dziecko" uczy się ile tylko może a nauczyciele się uwzięli, itp.
Jak to zmienić... Otóż apeluję do wszystkich rodziców, którzy nie widzą bądź nie chcą widzieć problemu:
Zajmijcie się swoimi dziećmi, gdyż nikt za Was tego nie zrobi!!!
Poza tym trzeba i to wyraźnie podnieść pensję i to nie dlatego, że mi się nie podoba, że mało zarabiam, bo wiedziałem, na co się decyduję jak szedłem na studia, ale jak powiedziała rojze, wzrósłby prestiż tej pracy. Teraz dla standardowego ucznia nauczyciel jest zwykłym nieudacznikiem, któremu w życiu nie wyszło i trafił do szkoły, żeby uczyć. Nie za dobrze jest również z poglądem społeczeństwa na nauczycieli... Ile to już razy słyszałem, że robimy za pół etatu dostajemy za cały, że mamy za dużo wolnego, że w sumie kasę to za nic dostajemy bo i tak nic nie potrafimy... Każdego z podobnym nastawieniem zapraszam do szkoły Niech spróbuje jaka to "leciusieńka praca", w dodatku bez poświęceń...
P.S. Przepraszam, że się tak rozpisałem...
Skomentuj