Postanowiłem dziś zrobić „małe” zakupy. Pech, a może bardziej moje szczęście chciało abym czekał na autobus przez ponad 30 min. W czasie tego czekania postanowiłem nacieszyć się słoneczkiem. Zmęczony i zamyślony patrzyłem się gdzieś przed siebie, na co już nawet nie pamiętam. Aż nagle spod ziemi(?) wyrosła przed moimi oczami dziewczyna o pięknej twarzy. Jej widok wyrwał mnie nagle z tego dziwnego stanu. Moje oczy same skupił się na niej. Wraz z powrotem świadomości serce zaczęło mnie boleć, moje oczy nagle zobaczyły ją w całej okazałości ale szczerze nie chciałbym tego widzieć. Mój anioł nagle stracił skrzydła. Stała przede mną ubrana w trzewiki jak by właśnie wyszła z zajęć baletu. Jej górną część ciała zasłaniała bluzka/bluzeczka (?), która obwiązana była pod piersiami wstążeczką (?), wyglądała jak ciężarna. Do dopełnienia zemsty na rodzie męskim nosiła dziwne spodenki, ni to coś ukrywały, ni to coś pokazywały, a jedynie odpychały. Pomimo bólu serca i oczu udało mi się ustalić iż jest szczupła, więc wariant kobiety ciężarnej od razu znikną, ale ten widok dotkną mnie całkowicie. Zaintrygowany/zszokowany wyglądem owej pani postanowiłem unieść wysoko głowę i rozejrzeć się wokoło. Przez ten dość krótki czas kiedy to oczekiwałem na przyjazd stalowego rumaka, zastanawiałem się głęboko czy dalej jestem na ziemi? A może coś się stało? Może przeniosło mnie do innego wymiaru? Niestety prawda okazała się jeszcze gorsza. Tak to jednak to miejsce, tu mieszkam. Ilość kobiet ubranych wręcz identycznie przechodziła obok mnie licznie, moje serce coraz bardziej bolało. Tak to już koniec świata. Dziś w słoneczny dzień dotarło do mnie iż nie ma już sensu w tej porze roku. Od zawsze nie mogłem się doczekać wiosny, lata i słoneczka, by ujrzeć wszystkie panie w krótkich spódniczkach, obcisłych górach odkrywające znaczne połacie pięknego opalonego ciała, pięknych długich nogach unoszących się nad chodnikiem na szpilkach. Nadchodził czas odnowy religijnej, wiary w wszechświat i cudowny świat jak mijał mnie na dwóch nogach na ulicy, ale coś się zmieniło, w tym roku tego nie przeżyje. Czy to psikus losu czy może czegoś innego? Teraz juz wiem nazywa się to chyba modą. Sprawiła ona iż odebrała mi chęć do życia, a może nie tylko mi? Moda eh dziwny nieistniejący wymysł, nawet nie można jej skrzywdzić i sprowadzić świata na właściwy bieg.
Dziś 26 czerwca 2007 roku nastąpił koniec świata jaki znałem, pozostało mi jedynie zapalić świeczkę[*] i pielęgnować wspomnienia tego wspaniałego świata.
A teraz szczerze, czy to tylko mój dzisiejszy niezwykły nie fart czy naprawdę już tak się świat zmienił, że kobiety w imię mody stają się asexualne i wręcz odpychające?
Może to i głupie ale jednak wole świat w którym kobiety to kobiety a nie efekty mody.
Jak jest z wami panowie? Czy wam się to podoba?
A co o tym myślą panie? Dziwna moda czy troszkę sexapilu?
Dziś 26 czerwca 2007 roku nastąpił koniec świata jaki znałem, pozostało mi jedynie zapalić świeczkę[*] i pielęgnować wspomnienia tego wspaniałego świata.
A teraz szczerze, czy to tylko mój dzisiejszy niezwykły nie fart czy naprawdę już tak się świat zmienił, że kobiety w imię mody stają się asexualne i wręcz odpychające?
Może to i głupie ale jednak wole świat w którym kobiety to kobiety a nie efekty mody.
Jak jest z wami panowie? Czy wam się to podoba?
A co o tym myślą panie? Dziwna moda czy troszkę sexapilu?
Skomentuj