Ciąg dalszy tego wątku: http://beztabu.com/showthread.php?t=42580
Nie widziałem Iwony od jakiegoś czasu, ciągle tylko świdrowało mnie te stuk stuk stuk.
W końcu pewnego dnia minęliśmy się w wejściu do budynku, jej facet szedł pierwszy, ona za nim.
Gdy mnie mijała... pokazała mi język z wesołym uśmiechem. A w jej oczach igrały ogniki radości.
Fajnie, cieplutko się zrobiło.
Pod pozorem przytrzymania im drzwi zlustrowałem ją z góry na dół. Piękne szpilki (a niech Cię, kobieto!), wąziutkie spodnie, krótki płaszczyk. Znów klasa. No i te związane w koński ogon włosy. Już miałem fantazję związaną z tym kucykiem...
Dwa dni później wracając z pracy jak zwykle zajrzałem do skrzynki pocztowej. I znalazłem tam karteczkę.
"Dziś o 19:00. Wejdź, będzie otwarte. Będziesz wiedział gdzie iść. Twoja mokra suka z wystawionym językiem".
Żeby nie wzmianka o języku to miałbym zagadkę, czy na pewno o nią chodzi.
Czy ona zwariowała? A jeśli do skrzynki zajrzałaby moja partnerka? Nie wybroniłbym się. Na szczęście tego dnia Beata odbębniała drugą zmianę.
No i te "Twoja mokra suka"? Rozumiem przelecieć sąsiadkę, ale żeby zaraz uważała się za moją sukę? I mokra?
Do 19-tej zostało sporo czasu, dłużyło się niemiłosiernie, bo ciągle w głowie przewijały się scenariusze wizyty, czego się spodziewać, na co się przygotować. Co znaczy "Będziesz wiedział gdzie iść"?
Końcówkę czasu oczekiwania poświęciłem na ogolenie się tam na dole i dokładny prysznic.
Punkt 19:00 zapukałem do jej drzwi i wszedłem, uzbrojony w historyjkę "jakieś dziwne odgłosy słychać u państwa, pukałem i wszedłem, wszystko w porządku" w razie jakby się okazało, że jest jakiś przypał. Przypału jednak nie zauważyłem, za to nie dało się nie zauważyć szlaku wytyczonego na podłodze z części kobiecej garderoby. I to jak kobiecej. Nie dało się również przegapić specyficznego aromatu unoszącego się w powietrzu. Jestem facetem z krwi i kości, więc nie udało mi się zidentyfikować co to za zapach.
Zamknąłem za sobą drzwi i podążyłem szlakiem fatałaszków. Koszula... spódnica... but, taki sobie nota bene... drugi but... stanik, nooo, tu już dużo lepiej... Szlak skończył się na majteczkach wzorniczo pasujących do stanika i leżących pod drzwiami łazienki. W szczelinie pod drzwiami pełgało delikatne światło. Świece?
Nacisnąłem klamkę i delikatnie pchnąłem drzwi. W nos uderzył mocny zapach, ten sam co wcześniej tylko o kilka oczek intensywniejszy. Połączenie palonej świecy, pomarańczy i czegoś jeszcze.
- Ile muszę czekać? - padło z czeluści przepastnej wanny, w której trenować bez problemu mogliby długodystansowi pływacy.
W półmroku świec zobaczyłem jej głowę wystającą z piany w wannie. Hmmm, kucyk, ściągnięty jeszcze bardziej niż zwykle...
Na wannie stała opróżniona do połowy butelka z winem, dojrzałem teraz wystającą z piany dłoń z kieliszkiem w ręku. Od razu w oczy rzuciły się długie pazurki, dużo dłuższe niż przy poprzednim spotkaniu i bardziej czerwone. Zmysłowo obejmowały nóżkę kieliszka.
- Naprawdę nie chcę marudzić, ale wiesz, że Beata mogła znaleźć tę karteczkę?
- Głuptasie, jestem spostrzegawcza, wiem, kiedy ona jest a kiedy nie. - w jej głosie dało się usłyszeć humorek spowodowany alkoholem.
Podszedłem do wanny, kucnąłem a Iwona przysunęła się bliżej i pocałowała mnie w usta. Smakowała wiśniami. Dziś nie miała już mocnego makijażu, lekko zarysowane usta i brwi. I wyszło na to, że jest prześliczna.
- Stęskniłam się - wyszeptała.
- Co tym razem nie działa, że mnie potrzebujesz?
- Z prądem już wszystko OK, za to strasznie sucho ostatnio - zażartowała i mrugnęła okiem.
Wsadziłem rękę pod wodę, nie zważając, że mam koszulę z długim rękawem. Sięgnąłem głęboko mocząc rękaw aż za łokieć. Znalazłem jej cipkę i przesunałem po niej palcami. Wyczułem identyczną fryzurkę jak ostatnio. Zadrżała lekko niby zaskoczona. Nie spodziewała się, że nie podwinę rękawa.
- Ej, gdzie z łapami.
- A to przepraszam, pójdę już sobie - zażartowałem.
- Tak szybko Cię nie wypuszczę - mówiąc to złapała moją dłoń i bezceremonialnie wpakowała sobie moje palce do środka.
- Hola hola zła dziewczynko - wycofałem palce, jednak dalej muskając płatki jej cipki - Śpieszysz się gdzieś?
- Nie, ale się stęskniłam - kokieteryjnie spojrzała i łyknęła wina.
- Wystarczy ci tego wina chyba? A gdzie Radosław?
- Wyjechał. Na dwa dni. Czasami tak robi, z kolegami niby.
- Dlaczego niby? Nie może mieć kolegów?
- Może, ale to chyba nie z kolegami jeździ. Ale nawet mi to pasuje, nie mam wyrzutów sumienia.
Dziwnie słuchać, że ona akceptuje skoki w bok swojego faceta.
Jakby mało jej było tego, że wodzę palcami po wejściu do jej cipki sama lekko zaczęła ruszać biodrami.
- A po naszym spotkaniu nie miałaś wyrzutów sumienia?
- Absolutnie żadnych kochanie.
Hmmm, kochanie... Spodobało mi się to choć jednocześnie poczułem trochę dyskomfort. Do tej pory byłem "kochanie" dla mojej partnerki. A tu nagle mówi do mnie tak ktoś jeszcze. Może to głupio zabrzmi, ale seks bez uczucia, dla sportu, to dla mnie taka "zdrada mniejsza". Jak już wchodzi w grę uczucie robi się gęsto.
- To dobrze bo ja też nie. Trochę strachu, że się wyda i tyle. Ale się nie wydało.
Na palcach pod wodą czułem już zupełnie inną wilgoć niż woda w wannie.
- Jak się wytłumaczyłeś?
Sięgnąłem po butelkę i dolałem wina do kieliszka. Zabrałem go jej i wziąłem mały łyczek. Za słodkie.
- Poczekaj - powiedziała i pociągnęła porządnie z kieliszka. Podniosła się i pochyliła się do mnie. Z piany wychynęły jej piersi, pięknie błyszczące w świetle świec, wydawały się większe niż przy pierwszym spotkaniu. Sterczące sutki utwierdziły mnie w tym, że jest już dobrze podkręcona. Pocałowała mnie w usta. Zanim się zorientowałem, że nie przełknęła wina tylko chce mi je przekazać ustami sporo płynu ściekło jej po brodzie na piersi. Spiłem z jej ust to co zdążyłem.
- Ojej, dziewczynka się ubrudziła - spojrzałem na jej piersi, teraz z czerwonymi strużkami wina ściekającymi w pianę. Pochyliłem się i oblizałem jeden sutek. Po chwili przesunąłem językiem po skórze do drugiego sutka i łapczywie przyssałem się do niego. Smak wina zmieszanego z lekko chemiczną nutą płynu do kąpieli wcale mnie nie zniechęcił.
Iwona głośno westchnęła i przycisnęła moją głowę mocniej do swojej piersi.
- O tak, ssij mnie, mocniej, nie bój się.
No OK, pani każe, sługa słucha. Przyssałem się do niej jeszcze mocniej, już teraz musiałem sprawiać jej ból, jednak nie zauważyłem aby jej to przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
Jej biodra zaczęły poruszać się szybciej i mocniej przyciskać do mojej dłoni. Naparłem więc na jej łechtaczkę mocniej palcami, po chwili pocierałem jej cipkę całą dłonią. Czułem w bokserkach twardego kutasa proszącego się o wizytę w jej ustach. Zostawiłem jej pierś w spokoju, pozycja nie była najwygodniejsza. Biodra wcale nie zwolniły, wręcz przeciwnie. Woda w wannie zaczęła niebezpiecznie falować, głośno chlupiąc. Chlup, chlup. Zwolniłem więc nie chcąc ryzykować zalania apartamentu niżej.
Spojrzała na mnie z wyrzutem.
- Dlaczego przestałeś? Fajnie było.
Nie widziałem Iwony od jakiegoś czasu, ciągle tylko świdrowało mnie te stuk stuk stuk.
W końcu pewnego dnia minęliśmy się w wejściu do budynku, jej facet szedł pierwszy, ona za nim.
Gdy mnie mijała... pokazała mi język z wesołym uśmiechem. A w jej oczach igrały ogniki radości.
Fajnie, cieplutko się zrobiło.
Pod pozorem przytrzymania im drzwi zlustrowałem ją z góry na dół. Piękne szpilki (a niech Cię, kobieto!), wąziutkie spodnie, krótki płaszczyk. Znów klasa. No i te związane w koński ogon włosy. Już miałem fantazję związaną z tym kucykiem...
Dwa dni później wracając z pracy jak zwykle zajrzałem do skrzynki pocztowej. I znalazłem tam karteczkę.
"Dziś o 19:00. Wejdź, będzie otwarte. Będziesz wiedział gdzie iść. Twoja mokra suka z wystawionym językiem".
Żeby nie wzmianka o języku to miałbym zagadkę, czy na pewno o nią chodzi.
Czy ona zwariowała? A jeśli do skrzynki zajrzałaby moja partnerka? Nie wybroniłbym się. Na szczęście tego dnia Beata odbębniała drugą zmianę.
No i te "Twoja mokra suka"? Rozumiem przelecieć sąsiadkę, ale żeby zaraz uważała się za moją sukę? I mokra?
Do 19-tej zostało sporo czasu, dłużyło się niemiłosiernie, bo ciągle w głowie przewijały się scenariusze wizyty, czego się spodziewać, na co się przygotować. Co znaczy "Będziesz wiedział gdzie iść"?
Końcówkę czasu oczekiwania poświęciłem na ogolenie się tam na dole i dokładny prysznic.
Punkt 19:00 zapukałem do jej drzwi i wszedłem, uzbrojony w historyjkę "jakieś dziwne odgłosy słychać u państwa, pukałem i wszedłem, wszystko w porządku" w razie jakby się okazało, że jest jakiś przypał. Przypału jednak nie zauważyłem, za to nie dało się nie zauważyć szlaku wytyczonego na podłodze z części kobiecej garderoby. I to jak kobiecej. Nie dało się również przegapić specyficznego aromatu unoszącego się w powietrzu. Jestem facetem z krwi i kości, więc nie udało mi się zidentyfikować co to za zapach.
Zamknąłem za sobą drzwi i podążyłem szlakiem fatałaszków. Koszula... spódnica... but, taki sobie nota bene... drugi but... stanik, nooo, tu już dużo lepiej... Szlak skończył się na majteczkach wzorniczo pasujących do stanika i leżących pod drzwiami łazienki. W szczelinie pod drzwiami pełgało delikatne światło. Świece?
Nacisnąłem klamkę i delikatnie pchnąłem drzwi. W nos uderzył mocny zapach, ten sam co wcześniej tylko o kilka oczek intensywniejszy. Połączenie palonej świecy, pomarańczy i czegoś jeszcze.
- Ile muszę czekać? - padło z czeluści przepastnej wanny, w której trenować bez problemu mogliby długodystansowi pływacy.
W półmroku świec zobaczyłem jej głowę wystającą z piany w wannie. Hmmm, kucyk, ściągnięty jeszcze bardziej niż zwykle...
Na wannie stała opróżniona do połowy butelka z winem, dojrzałem teraz wystającą z piany dłoń z kieliszkiem w ręku. Od razu w oczy rzuciły się długie pazurki, dużo dłuższe niż przy poprzednim spotkaniu i bardziej czerwone. Zmysłowo obejmowały nóżkę kieliszka.
- Naprawdę nie chcę marudzić, ale wiesz, że Beata mogła znaleźć tę karteczkę?
- Głuptasie, jestem spostrzegawcza, wiem, kiedy ona jest a kiedy nie. - w jej głosie dało się usłyszeć humorek spowodowany alkoholem.
Podszedłem do wanny, kucnąłem a Iwona przysunęła się bliżej i pocałowała mnie w usta. Smakowała wiśniami. Dziś nie miała już mocnego makijażu, lekko zarysowane usta i brwi. I wyszło na to, że jest prześliczna.
- Stęskniłam się - wyszeptała.
- Co tym razem nie działa, że mnie potrzebujesz?
- Z prądem już wszystko OK, za to strasznie sucho ostatnio - zażartowała i mrugnęła okiem.
Wsadziłem rękę pod wodę, nie zważając, że mam koszulę z długim rękawem. Sięgnąłem głęboko mocząc rękaw aż za łokieć. Znalazłem jej cipkę i przesunałem po niej palcami. Wyczułem identyczną fryzurkę jak ostatnio. Zadrżała lekko niby zaskoczona. Nie spodziewała się, że nie podwinę rękawa.
- Ej, gdzie z łapami.
- A to przepraszam, pójdę już sobie - zażartowałem.
- Tak szybko Cię nie wypuszczę - mówiąc to złapała moją dłoń i bezceremonialnie wpakowała sobie moje palce do środka.
- Hola hola zła dziewczynko - wycofałem palce, jednak dalej muskając płatki jej cipki - Śpieszysz się gdzieś?
- Nie, ale się stęskniłam - kokieteryjnie spojrzała i łyknęła wina.
- Wystarczy ci tego wina chyba? A gdzie Radosław?
- Wyjechał. Na dwa dni. Czasami tak robi, z kolegami niby.
- Dlaczego niby? Nie może mieć kolegów?
- Może, ale to chyba nie z kolegami jeździ. Ale nawet mi to pasuje, nie mam wyrzutów sumienia.
Dziwnie słuchać, że ona akceptuje skoki w bok swojego faceta.
Jakby mało jej było tego, że wodzę palcami po wejściu do jej cipki sama lekko zaczęła ruszać biodrami.
- A po naszym spotkaniu nie miałaś wyrzutów sumienia?
- Absolutnie żadnych kochanie.
Hmmm, kochanie... Spodobało mi się to choć jednocześnie poczułem trochę dyskomfort. Do tej pory byłem "kochanie" dla mojej partnerki. A tu nagle mówi do mnie tak ktoś jeszcze. Może to głupio zabrzmi, ale seks bez uczucia, dla sportu, to dla mnie taka "zdrada mniejsza". Jak już wchodzi w grę uczucie robi się gęsto.
- To dobrze bo ja też nie. Trochę strachu, że się wyda i tyle. Ale się nie wydało.
Na palcach pod wodą czułem już zupełnie inną wilgoć niż woda w wannie.
- Jak się wytłumaczyłeś?
Sięgnąłem po butelkę i dolałem wina do kieliszka. Zabrałem go jej i wziąłem mały łyczek. Za słodkie.
- Poczekaj - powiedziała i pociągnęła porządnie z kieliszka. Podniosła się i pochyliła się do mnie. Z piany wychynęły jej piersi, pięknie błyszczące w świetle świec, wydawały się większe niż przy pierwszym spotkaniu. Sterczące sutki utwierdziły mnie w tym, że jest już dobrze podkręcona. Pocałowała mnie w usta. Zanim się zorientowałem, że nie przełknęła wina tylko chce mi je przekazać ustami sporo płynu ściekło jej po brodzie na piersi. Spiłem z jej ust to co zdążyłem.
- Ojej, dziewczynka się ubrudziła - spojrzałem na jej piersi, teraz z czerwonymi strużkami wina ściekającymi w pianę. Pochyliłem się i oblizałem jeden sutek. Po chwili przesunąłem językiem po skórze do drugiego sutka i łapczywie przyssałem się do niego. Smak wina zmieszanego z lekko chemiczną nutą płynu do kąpieli wcale mnie nie zniechęcił.
Iwona głośno westchnęła i przycisnęła moją głowę mocniej do swojej piersi.
- O tak, ssij mnie, mocniej, nie bój się.
No OK, pani każe, sługa słucha. Przyssałem się do niej jeszcze mocniej, już teraz musiałem sprawiać jej ból, jednak nie zauważyłem aby jej to przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
Jej biodra zaczęły poruszać się szybciej i mocniej przyciskać do mojej dłoni. Naparłem więc na jej łechtaczkę mocniej palcami, po chwili pocierałem jej cipkę całą dłonią. Czułem w bokserkach twardego kutasa proszącego się o wizytę w jej ustach. Zostawiłem jej pierś w spokoju, pozycja nie była najwygodniejsza. Biodra wcale nie zwolniły, wręcz przeciwnie. Woda w wannie zaczęła niebezpiecznie falować, głośno chlupiąc. Chlup, chlup. Zwolniłem więc nie chcąc ryzykować zalania apartamentu niżej.
Spojrzała na mnie z wyrzutem.
- Dlaczego przestałeś? Fajnie było.
Skomentuj