Czy są na BT kochanki/kochankowie?

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • a-fly-woman
    Emerytowany Pornograf
    • Apr 2005
    • 1196

    Czy są na BT kochanki/kochankowie?

    Zainspirowana topikiem na innym forum... I nie tylko...

    Ciekawa jestem ilu z Was (pytanie zarówno do mężczyzn jak i do kobiet) było kiedyś kochanką/kochankiem, będąc w innym związku. I jeśli tak, jak do tego doszło? Jak się zaczęło? Jak skończyło? Są odważni?
    Szlachetny człowiek wymaga od siebie. Prostak - od innych.
  • eroticon
    Emerytowany PornoGraf
    • Feb 2006
    • 903

    #2
    Nie znoszę kaca moralnego, a tym pewnie taki związek by się skończył.
    Albo jestem w stałym związku dochowując wierności albo skaczę z kwiatka na kwiatek z nikim nie wiążąc się na stałe. Ale to tylko moja opinia.
    Nigdy nie mówię NIGDY
    決してないと言う
    Jeśli chcesz, znajdziesz sposób.
    Jeśli nie chcesz, znajdziesz powód.

    Skomentuj

    • piegusek
      Seksualnie Niewyżyty
      • May 2006
      • 265

      #3
      dokladnie eroticon.ja jak juz w ktoryms temaciku wspominalam mialam 3propozycje od zonatych byc ich kochanka od 26latka,34 latka i pana po 50.jednak nie zgodzilam sie.to nie w mojm stylu,zle bym sie potem psychicznie czula

      Skomentuj

      • goorusia
        Ocieracz
        • Nov 2006
        • 173

        #4
        Jeśli ja jestem z kimś w związku to nigdy nie mam kontaktów z kimś innym. Gdy jestem z kimś to dlatego, że chce być z nim i jakbym chciała mieć wielu partnerów to bym nie miała mężczyzny ale to moje zdanie i opinia!Jestem wierna i nigdy nikogo nie zdradziłam w związku.
        Pozdrawiam.
        Szczęściem jednego człowieka jest drugi człowiek....

        Skomentuj

        • paffcio
          Banned
          • Mar 2006
          • 2286

          #5
          byłem z dziewczyną 2 miesiące,poszedłem na imprezę(sam) ,spotkałem znajomą z dawnych lat,poszlismy do jej pokoju w ktorym pracowala ,ocnąłem się gdy prawie w niej byłem .mimo ze praktycznie do niczego nie doszło to jednak długo mnie męczyła ta sprawa .......

          Skomentuj

          • DarkAngel
            Perwers
            • Nov 2006
            • 1020

            #6
            Popieram przedmówców.
            Ja również nie zniósłbym kaca moralnego.

            Ani ja nie chciałbym być zdradzany, ani ja nie chciałbym doprowadzać do zdrady w innym związku.

            Jednak są we mnie resztki moralności .
            >> "Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą..." <<

            Skomentuj

            • ktooooosia
              Gwiazdka Porno
              • May 2005
              • 1834

              #7
              byłam kochanką 5 facetów(żonatych?)... jeśli można to tak nazwać - ot, jednorazowe przygody...

              i jak już kiedyś pisałam - zdradzałam... ale tylko 1 gościa... "jak Kuba - Bogu, tak Bóg - Kubie" on zdradzał mnie, ja zdradzałam jego... takie szczeniackie zachowanie (ale byłam wtedy nastolatką)
              Chce Cię delikatnie pieścić językiem, powoli wgryzać się w Ciebie, czuć Twój podniecający zapach...

              Moja najdroższa gumo do żucia!

              Skomentuj

              • a-fly-woman
                Emerytowany Pornograf
                • Apr 2005
                • 1196

                #8
                Ja byłam kochanką żonatego faceta (nie byłam wtedy w związku). Bardzo mi na nim zależało, ale wiedziałam, że nie da się zbudować swojego szczęścia na cudzym nieszczęściu. I dałam sobie spokój z gościem, chociaż wiele mnie to kosztowało...
                Szlachetny człowiek wymaga od siebie. Prostak - od innych.

                Skomentuj

                • Brunetka26
                  Banned
                  • Aug 2005
                  • 3

                  #9
                  Zdradzałam Miałam paru kochanków
                  Obiecałam sobie ze juz nigdy wiecej. Mam nadzieje ze wytrwam

                  Skomentuj

                  • Xena
                    Seksualnie Niewyżyty
                    • Apr 2005
                    • 338

                    #10
                    Napisał a-fly-women
                    nie da się zbudować swojego szczęścia na cudzym nieszczęściu.
                    Nigdy nie zrozumiem tego stwierdzenia....Dosc czesto czytam onet,tam ciagle poruszane sa kwestje zdrady,kto jest winien i dlaczego. Ze kochanka/ek to siaka i owaka,ze cos tam.
                    Czyz nie jest ewidentne,ze szczesliwy czlowiek nie bedzie szukal szczescia gdzie indziej?!
                    Przeciez to nie kochanek/ka wchodzi w czyjs zwiazek.To czyjs maz/zona wpiepsza sie w zycie niezaleznej,wolnej,z poukladanym zyciem osoby,wreczajac jej/jemu mase personalych problemow.
                    Winny powinien sie czuc maz/zona,ale nie kochanek,kochanka.
                    Last edited by Xena; 22-12-06, 05:29.
                    "I am still learning"-Michelangelo's motto,1560,at age 85.

                    Skomentuj

                    • a-fly-woman
                      Emerytowany Pornograf
                      • Apr 2005
                      • 1196

                      #11
                      Xena,
                      może i masz rację, ale i tak czuję się z tym obrzydliwie. Bo przecież do tanga trzeba dwojga. Przecież ja też godziłam się na to, mając świadomość, że niszczę życie innej kobiecie. Za każdym razem kiedy się z nim kochałam, poczucie szczęścia mieszało się z wyrzutami sumienia. Nigdy mu o tym nie powiedziałam. Po prostu z dnia na dzień zerwałam z nim wszelki kontakt, zmieniłam numer telefonu, nie odpisywałam na maile. Dzieliło nas 160 km, więc nie było to bardzo trudne... Brakowało mi go, ale nie chciałam rozpieprzać jego rodziny... Po dwóch latach dowiedziałam się, że już dawno jest po rozwodzie...
                      Szlachetny człowiek wymaga od siebie. Prostak - od innych.

                      Skomentuj

                      • DarkAngel
                        Perwers
                        • Nov 2006
                        • 1020

                        #12
                        Napisał a-fly-women
                        Przecież ja też godziłam się na to, mając świadomość, że niszczę życie innej kobiecie.
                        Oj, nie powiedziałbym. Co Jej niszczyłaś? Nic.
                        Jeśli facet "skorzystał" to znaczy, że między nimi nie było dobrze, a raczej było źle. Nie da się zepsuć czegoś tak bardziej zepsutego niż związek, w którym nie ma lojalności i wierności. Ot co.

                        Za każdym razem kiedy się z nim kochałam, poczucie szczęścia mieszało się z wyrzutami sumienia. Nigdy mu o tym nie powiedziałam. Po prostu z dnia na dzień zerwałam z nim wszelki kontakt, zmieniłam numer telefonu, nie odpisywałam na maile. Dzieliło nas 160 km, więc nie było to bardzo trudne... Brakowało mi go, ale nie chciałam rozpieprzać jego rodziny... Po dwóch latach dowiedziałam się, że już dawno jest po rozwodzie...
                        Moim zdaniem to, co zrobiłaś było właśnie 'amoralne'.
                        Kochałaś się z Nim wiele razy, ten pierwszy raz świadczył o tym, że Jego rodzina już jest rozpieprzona. Wiedziałaś o tym, a jednak zaprzestałaś kontaktów myśląc, że facet nagle zmieni podejście i będzie miał szczęśliwą rodzinkę.. Moim zdaniem bardziej moralne byłoby pieprzyć się z Nim "do oporu" by rozkochać go w sobie, by tamtą zostawił. A potem powiedzieć mu "dziękuję"..

                        No nic, to moje podejście do sprawy,
                        bez urazy.
                        >> "Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą..." <<

                        Skomentuj

                        • Czarodziejka
                          Perwers
                          • Sep 2005
                          • 963

                          #13
                          Nie mogłabym być kochanką.
                          To byłoby krzywdzące dla wszystkich.
                          Jakby miał się rozwalic mój związek to nie chciałabym, żeby to się stało przez zdradę.

                          Skomentuj

                          • Xena
                            Seksualnie Niewyżyty
                            • Apr 2005
                            • 338

                            #14
                            Napisał a-fly-women
                            Przecież ja też godziłam się na to, mając świadomość, że niszczę życie innej kobiecie.
                            Po dwóch latach dowiedziałam się, że już dawno jest po rozwodzie...
                            Przeciez Ty nie bralas z ta kobieta slubu,nie Ty przysiegalas wiernosci. Nie bylas jej niczego winna.
                            Byc moze stracilas szanse na szczescie w zamian za nic.Wyszlo na to,ze byli nieszczesliwym zwiazkiem i bez Twego udzialu.

                            @polka/jak to w zyciu bywa,w 90% nawet bys nie wiedziala,ze wlasnie zostalas kochanka.
                            "I am still learning"-Michelangelo's motto,1560,at age 85.

                            Skomentuj

                            • a-fly-woman
                              Emerytowany Pornograf
                              • Apr 2005
                              • 1196

                              #15
                              Napisał Xena
                              Byc moze stracilas szanse na szczescie w zamian za nic.
                              Czasem tak właśnie myślę...
                              Szlachetny człowiek wymaga od siebie. Prostak - od innych.

                              Skomentuj

                              Working...