W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Sekretarka VII

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Sheik72
    Świętoszek
    • Aug 2009
    • 42

    Sekretarka VII

    Sekretarka VII

    Minęło pół roku od mojej wizyty w Krakowie i spotkania z Iwoną. Do tej pory siedzę czasem i się zastanawiam co to było. Na pewno super seks. Na pewno nie zakochanie. Więc czemu nie mogłem zapomnieć ?
    Wracając do domu z Krakowa oczekiwałem karczemnej awantury. Szczerze mówiąc moment przyjazdu do domu odwlekałem na ile tylko się dało. Ale kiedyś musiała przyjść ta chwila. Wchodząc zobaczyłem w przedpokoju jakieś obce buty i usłyszałem czyjś głos. Po wejściu do salonu ujrzałem moją żonę zasuwającą w przezroczystych majteczkach i w sukience podciągniętej do góry jak popiernicza z tacą na której stoją różne ciasta, a na kanapie rozwalony, goły, ze sterczącym interesem siedział kto ? Tomek. Tomek murzyn. To ja się spodziewałem wielkiej burzy, awantury przypominającej przynajmniej pamiętny obiad w moim biurze a zastałem co ? Moją żonę, sądząc po rozczochranych włosach, już po pierwszej akcji z kim ? Z murzynem. A ona nie lubi murzynów. Podobno. Widać gusta szybko się zmieniają.
    Wszedłem do salonu. Tomek radośnie machną w moją stronę ręką pokazując jednocześnie miejsce obok siebie. Moja żona rozanielonym wzrokiem spojrzała szybko na mnie by chwilę później, bez żadnych oznak skrępowania, postawić przed Tomkiem tacę, odwracają się przy tym do niego tyłem i wypinając w jego kierunku obie dziurki. Nie zdążyła się jeszcze dobrze schylić, a już jego palec penetrował jej szparkę. Z daleka było widać jak jest mokra. Lubiłem ten jej rozanielony wzrok kiedy było jej bardzo dobrze. Rzuciłem marynarkę na fotel, spojrzałem jeszcze raz i poszedłem do łazienki. Potrzebowałem prysznica. Stojąc w kabinie i myjąc się myślałem na przemian to o Iwonie, to o mojej żonie uprawiającej zapewne w tym czasie dziki seks. W takich warunkach nie trzeba było dużo czasu by mój członek nabrał maksymalnych rozmiarów. Dokończyłem szybko kąpiel i już czysty i nagi skierowałem swoje kroki ponownie do salonu. W tym czasie akcja nabrała tempa. Widok jaki zastałem bardzo mi się podobał. Moja żona klęczała na podłodze obok kanapy z piersiami opartymi o podłogę a Tomek oczywiście będąc z tyłu posuwał ją na całego. W tyłek. Wielki czarny fiut wchodził w tyłek mojej żony. Uwierzcie mi, że oglądanie tego na żywo a na filmach to dwie różne rzeczy. Tego się nie da opisać. Anna jęczała głośno, sprawiała wrażenie jakby opuściły ją wszystkie siły i jedyne co może jeszcze robić to starać się zachować równowagę. Ja nie wiem gdzie ona go mieściła. Ale mieściła całego. Myślałem że bardziej mi nie może sterczeć. A jednak mógł. Dawno nie widziałem mojego członka tak napompowanego. Moje podniecenie mieszało się z adrenaliną wywołaną tym widokiem. podszedłem do nich, ukląkłem przed moją żoną, złapałem mocno za włosy i uniosłem jej głowę do góry na wysokość mojego fiuta. Zdążyła otworzyć tylko usta a już byłem w jej gardle. Głęboko. Od razu. Bez zbędnych pieszczot, oczywiście jeżeli w tej sytuacji jeszcze jakieś zabiegi można było nazwać pieszczotami. Posuwałem ją mocno, brutalnie, jakbym chciał tym ją za coś ukarać. Jak dziwkę na której zdaniu wcale mi nie zależy. Jej gardło wydawało odgłosy gulgotania. Ślina kapała na dywan dając jednocześnie poślizg dla mojego fiuta. Bez tego chyba by się udusiła. Chciałem więcej. chciałem ostrzej. Wyszedłem z jej gardła i położyłem się na plecach. Zrozumiała od razu. Odepchnęła lekko Tomka, podeszła na czworaka do mnie a następnie usiadła na moim członku i zaczęła mnie ujeżdżać. Powstrzymałem ją chwilę później, złapałem za tyłek i rozchyliłem pośladki. Spojrzała na mnie lekko przerażonym wzrokiem, ale posłusznie pochyliła się wypinając się w stronę Tomka. Ten tylko na to czekał. Przysunął się do tyłka Anny, posmarował śliną swojego członka, przysunął wielki łepek do jej drugiej dziurki i pchnął. To nie był jęk. To był krzyk. Krzyk bólu. Ale nie tylko. Słychać tam było rozkosz. Na szczęście, dzięki wcześniejszej zabawie tyłek mojej żony był juz mocno rozciągnięty. Tym niemniej zrobiło sie tam mega ciasno. Nie miałem co prawda za dużo ruchu w takiej pozycji ale sama świadomość tego co się dzieje do tego mina mojej żony w zupełności mi wystarczały. Tomek rozpychał się jak szalony. On nadal się tam mieścił cały. To było niesamowite. Jednak po kilku minutach widziałem że moja żona ma już dosyć. Jeżeli chcieliśmy sie jeszcze trochę pobawić trzeba było wykonać jakieś zmiany.
    Do końca wieczoru, a właściwie do samego rana moja żona była rżnięta wszędzie gdzie tylko się dało i w pozycjach jakie tylko nam przyszły do głowy. Efekt tego był taki, że o poranku Anna była obolała wszędzie a i my ledwo się ruszaliśmy.
    Od tego czasu minęło te pół roku. W między czasie spotykaliśmy sie jeszcze z Tomkiem nie raz. Czasem razem, czasem osobno. Lubiłem patrzyć jak uprawiali seks siedząc przy tym w fotelu i pijąc piwo. Na moich oczach był odgrywany super pornos. Oczywiście na koniec moja żona dbała też i o moje potrzeby. Ale oglądanie ich w akcji było bardzo przyjemną rozrywką.
    Leżałem w łóżku. Anna spała obok z tyłeczkiem wypiętym poza kołdrę w celu chłodzenia. Taki naturalny radiator całkiem fajnych rozmiarów. Nie mogłem spać. Ostatnio miałem jakieś problemy zdrowotne z kręgosłupem. Wiadomo praca siedząca nie wpływa dobrze na tą cześć ciała. Wstałem, poszedłem do kuchni, chwyciłem sok pomarańczowy i oczywiście pijąc z kartonu poszedłem do gabinetu. Usiadłem przy biurku i włączyłem laptopa. Jak zwykle przy tej czynności pierwsze co się pojawiło to komunikat o sporej ilości maili. Norma. Czasem się zastanawiałem czytając korespondencję czy ludzie nigdy nie śpią. Maile które przychodziły były wysyłane o nieludzkich wręcz porach. Druga, trzecia, czwarta nad ranem. Wymagałem od swoich pracowników wiele. Dobrze ich przy tym nagradzałem. Ale nigdy nie zmuszałem ich by zapomnieli co to sen.
    Przeglądając maile i wywalając spam postanowiłem że na najbliższym zebraniu musze poruszyć kwestię oddzielenia czasu pracy od czasu domowego. Inaczej zaczną mi w końcu odsypiać w biurach. Potem rozwody, pretensje. Oczywiście wszystko by była moja wina. Korowody żon, które z płaczem oskarżały by mnie jaki to ja jestem podły. Pewnie niektórych z tych żon wcale bym nie chciał wyganiać z gabinetu. No chyba, że żona jednego z dyrektorów. No istny troll. Ja nie wiem czy facet nie miał gustu czy był ślepy, ewentualnie musiał się z nią żenić, ale jak dla mnie to królewna Fiona w swej brzydszej postaci i tak była pięknością przy jego żonie. No ale jaki kraj takie trolle.
    Na takich jakże ambitnych rozmyślaniach mijały mi nocne minuty. W pewnej chwili w oko wpadł mi jeden mail.
    " Zaproszenie. Zapraszamy na spotkanie zamknięte które odbędzie się w Gdańsku w klubie Czarny koń. Ubiór dowolny. Obecność bardzo wskazana "
    "Czarny Koń". Ta nazwa nic mi nie mówiła. Nie kojarzyłem nikogo kto by mi o takim klubie cokolwiek mówił. Nie rozumiałem też dla czego moja obecność jest taka wskazana. Ale od czego jest wujek google. On wie wszystko. Jakże się myliłem. Pół godziny później nie wiedziałem nic. Następny kwadrans później wiedziałem niewiele. Zupełnie jakbym wpisał hasło " Rura". Wyskakiwało by wszystko od rury do tańczenia, poprzez rurę w kiblu na mojej matce skończywszy. A dopiero gdzieś tam na dwudziestej stronie wyskoczyło by, że jest to cholerny kawałek metalu. Teraz było podobnie. Znalazłem stadninę, restaurację marnej jakości, nawet motocykl. No ktoś miał fantazję i wybrał taką nazwę dla swojej maszyny. Ok przesadziłem. To była MZK-a. Ale ludzie mają fantazję, co zrobić.
    Dopiero na jakimś zapomnianym przez Boga i użytkowników internetu forum znalazłem interesujące mnie informacje. Właściwie to skrawek informacji. Klub "Czarny Koń" był klubem elitarnym. Wchodziło się do niego mając tylko specjalne zaproszenie. Zaproszenie dostawało się tylko na polecenie od osoby stojącej wysoko w hierarchii tego klubu. Generalnie szybciej dostałbym się do Pentagonu, niż wszedł chociażby na teren posesji na której klub się znajdował. Co się działo w tym klubie tego już się nie dowiedziałem. Nie znalazłem tej informacji nigdzie. Dosłownie nigdzie. Ciekawy byłem kto i dlaczego przysłał mi takie zaproszenie. Spojrzałem jeszcze raz na maila. Zaproszenie było na godzinę dwudziestą na najbliższą sobotę. Dzisiaj był czwartek. Właściwie piątek bo zaczynało się już robić za oknami widno.
    Żona zastała mnie w gabinecie, śpiącego na golasa na fotelu. W komputerze otwarte były strony które przeszukiwałem. Spojrzała, uśmiechnęła się i przykryła mnie kocem który leżał na sofie w gabinecie po czym wyszła.
    Obudziłem się połamany. Spanie na fotelu nie było dobrym pomysłem. Wstałem poszedłem do łazienki a potem do kuchni. W domu była cisza. Na stole w kuchni znalazłem kartkę. " Pojechałam z Wiolą do Tomka. Wracam w poniedziałek." No litości. Już nawet Wiolkę tam zaciągnęła. We dwie to nawet jego zajeżdżą. Wyglądało na to, że mam wolną chatę. Wróciłem do gabinetu z wcześniej zrobioną w kuchni kawą. Spojrzałem na biurko. Stał tam nadal otwarty tablet. Nie zastanawiałem się długo. Dwie godziny później jechałem na dworzec.
  • Sheik72
    Świętoszek
    • Aug 2009
    • 42

    #2
    W sobotni wieczór siedziałem jak na szpilkach. Nie wiedziałem o której mam wyjść żeby się nie spóźnić, nie wiedziałem gdzie jest to miejsce ani co tam się będzie działo. Nie wiedziałem niczego. Kwadrans po dziewiętnastej pod hotel podjechała wcześniej zamówiona przeze mnie taksówka. Z taksówką wbrew pozorom też miałem problem. Dopiero w czwartej korporacji po podaniu adresu docelowego wiedziano gdzie trzeba mnie zawieść. W dodatku pani po drugiej stronie telefonu ze trzy razy pytała czy na pewno podaję dobry adres by następnie po jakiejś konsultacji z kimś obok powiedzieć, że taksówka podjedzie kwadrans po dziewiętnastej. Chciałem wcześniej, ale kobieta po drugiej stronie stwierdziła, że nie ma takiej potrzeby i się rozłączyła. Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim. Nie protestowałem tylko dlatego, że wcześniej nikt nie wiedział gdzie to jest. Zresztą jak miałbym protestować ? Do głuchej słuchawki ?
    Ubrany w ciemny garnitur i koszulę rozpiętą pod szyją, bez żądnego krawata udałem się do auta. Wsiadłem i nim zdążyłem coś powiedzieć taksówka ruszyła.
    - Jedziemy do klubu Czarny Koń - rzuciłem w kierunku taksówkarza.
    - Wiem. - odpowiedział i to była cała nasza konwersacja przez następne czterdzieści minut. Następnym zdaniem, które wypowiedział było - To tutaj. - po czym odjechał zostawiając mnie w lesie przed jakąś bramą. Gdybym nawet chciał zabrać się z powrotem do hotelu to nie miałem jak.
    Podszedłem do bramy. Była lekko oświetlona. obok był dzwonek. Nim do niego sięgnąłem brama się otworzyła, a z mroku wyłoniło się dwóch panów wielkości szafy trzydrzwiowej.
    - Proszę za mną - powiedział jeden z nich i skierował się w kierunku domu stojącego ładny kawałek od bramy. Drugi z nich szedł za mną zachowując stały odstęp. Nie miałem wątpliwości, że gdybym nagle się potknął albo chociaż trochę zmienił kierunek w którym miałem iść, mieli za zadanie przekonać mnie, że jest to głupi pomysł i mam się więcej nie potykać. Po trzech minutach dotarliśmy do drzwi wejściowych. Dom z daleka nie przytłaczał ani swoja wielkością ani jakimś zewnętrznym przepychem. Ot taki zwykły dom jakich wiele na działkach. Może tylko troszkę większy. Gdy tylko podeszliśmy, drzwi się otworzyły. Z drugiej ich strony zobaczyłem podobnie wyglądającego i ubranego faceta do tych którzy mnie doprowadzili pod dom. Zapraszającym gestem wskazał ręką środek domu. Wszedłem do środka, a moi dwaj jakże mili ochroniarze zostali na zewnątrz. Pewnie poszli do jakiś swoich zajęć. Nie wiem. Karmić wygłodniałe tygrysy czy inne stwory, które po wypuszczeniu rozszarpują takich durni jak ja, którzy przyjeżdżają szukając nie wiadomo czego w tym domu.
    Ochroniarz numer trzy prowadził mnie pustym korytarzem . Po kilku krokach dotarliśmy do windy. Windy ? w domu parterowym ? Znowu ledwo podszedłem do drzwi gdy te otworzyły się oczywiście z ochroniarzem numer cztery w środku. Znowu zaproszenie ręką. Wszedłem, a goryl wcisnąwszy guzik skierował się w moją stronę i zastygł w pozycji " Rusz się a wyrwę ci głowę razem z kręgosłupem " . Widocznie z powodu mojego jakiegoś wcześniejszego zaćmienia nie wpadłem na to, że może tu być piwnica. Ale nie wpadł bym na to, że będzie miała aż trzy poziomy. Wylądowaliśmy na najniższym, trzecim poziomie. Znowu to samo. Drzwi się otworzył. Po drugiej stronie następni goryle. Ale było też coś jeszcze. Wreszcie inni ludzie. Kobiety, mężczyźni no i oczywiście ochroniarze przy wejściu do windy. To faktycznie wyglądało jak klub. Wszędzie stoliki, wygodne fotele, bar, w tle muzyka. Jednak była zasadnicza różnica. Nie wszyscy do końca byli ubrani. Jak jeszcze jeżeli chodzi o panów to zazwyczaj mieli na sobie garnitury to panie biegały nie koniecznie w strojach wieczorowych. Sporo z nich miało na sobie maski. A ubrane były różnie. W gorsety, pończochy, bez majtek, w same majtki. Nagie też gdzie niegdzie biegały. Wyglądało to tak jakby nikt się tym nie przejmował. Czasem gdzieś w kąciku jakaś para lekko się obściskiwała. Gdzieniegdzie panie rozmawiając z panami trzymały swoje ręce na ich rozporkach. Udając że nic mnie nie dziwi podszedłem do baru, poprosiłem piwo i rozsiadając sie w jednym z foteli zająłem się dalszą obserwacją. Jedno co mi wpadło w oko to kobiety. Ale nie te które biegały wszędzie i szczebiotały na prawo i lewo. Inne. Stojące przy wielu drzwiach prowadzących z salonu zapewne w głąb podziemi. Wszystkie ubrane były w maski niczym zorro, pończochy, majtki i krótkie gorsety. Większość z nich patrząc męskim okiem posiadało dość spore rozmiary biustu. C to było minimum i tak naprawdę chyba jedna z nich mogła poszczycić się tak "małym" biustem. Każda posiadała ciekawe kształty i ponętne tyłeczki. naliczyłem osiem par drzwi. Przy każdej stała jedna kobieta. Co jakiś czas podchodzili do nich goście i znikali w środku. po opróżnieniu butelki wstałem i skierowałem swoje kroki do baru po następne piwo. Zanim doszedłem jedna z nich wskazała na mnie palcem i kiwnęła bym podszedł. Skierowałem swoje kroki w jej stronę. Gdy podszedłem złapała mnie pod rękę, otworzyła drzwi i wprowadziła mnie nie puszczając mojego ramienia.
    To co zobaczyłem w przeciągu kilku sekund spowodowało u mnie wrzenie krwi. Spróbuję to opisać. Duża sala. Okrągła. Pod ścianami ustawione skórzane kanapy. Na kanapach panie, panowie, pary, Wśród nich kręcące się wszędzie panie tak samo ubrane jak ta która mnie wprowadziła. Tutaj już nawet panowie nie do końca byli ubrani. W koło unosił sie zapach seksu. Czuło sie napięcie i podniecenie. Ale najważniejsze było to co się działo na środku. Stał tam stelaż. Metalowy, chromowany. Wyglądał niczym jakiś trzepak z różnego rodzaju uchwytami, kółkami, pasami i cudami. Pośrodku z rękami przywiązanymi u góry do stojaka stała kobieta. Wiek około 40 +. Blondynka, średniej długości włosy, biust przynajmniej rozmiar E jeżeli nie większy. Tyłeczek jak i reszta ciała większy. Powiedzmy, że mogła by być spokojnie modelka w rozmiarze XL. Ładna buzia. Ostry makijaż. Stała przywiązana, naga, w lekkim rozkroku. Kawałek za nią stał facet. Ubrany w spodnie od garnituru i koszulę. Dobrze zbudowany. W ręku trzymał pejcz. Po chwili zobaczyłem po co. Tyłek blondynki był czerwony. Były na nim lekkie pręgi. Pejcz zatańczył jak szalony by po chwili uderzyć w jej pośladki, które ścisnęły się z bólu. Przynajmniej tak myślałem. Patrząc na minę blondynki miało się wrażenie, że ból to jest ostania rzecz jaką ona odczuwa. Na jej twarzy widać było zadowolenie. Usta lekko otwarte, oczy zamknięte. Pejcz co chwila uderzał w jej tyłek. Z każdym uderzeniem wyglądało jakby jej rozkosz sięgała coraz wyższych progów. Nagle inny facet podszedł do niej z przodu. Jego ręce sięgnęły do jej piersi. złapał ją za sutki i zaczął lekko tarmosić. W momencie gdy pejcz sięgał jej pośladków jego ręce mocniej ciągnęły za sutki. To musiało boleć. Po prostu musiało. A pomimo wszystko ona nadal się uśmiechała. Jej sutki przybrały super rozmiary. Jej tyłek czerwienił się. Z daleka widziałem jak jej łechtaczka rośnie. Jej szparka zrobiła się tak wilgotna że śluz ciekł jej po nogach i kapał na podłogę. Facet stojący z przodu przeszedł z szarpania do lania jej piersi, jedno uderzenie na pośladki i jednocześnie jedno w biust. Jej nogi zaczynały drżeć. Myślałem że to ze zmęczenia. Pomyliłem się. W pewnej chwili Blondynka wydała z siebie głośny okrzyk i opadła na wiszących rękach. Takiego orgazmu jeszcze nigdy nie widziałem. Praktycznie straciła przytomność. Obaj faceci podeszli do niej i odpięli ją od stojaka. Myślałem, że ją zaniosą na kanapę, podadzą wody, zrobią cokolwiek, żeby jej pomóc. Miałem chyba dzisiaj dzień pomyłek. Podeszli do niej, owszem. Nawet ją odpięli. A następnie ten który wcześniej trzymał pejcz zwyczajnie w świecie strzelił ją z otwartej ręki w twarz. Blondynka ocknęła się i na drżących nogach stanęła o własnych siłach. To im wystarczyło. Sprawnymi ruchami zdjęli swoje spodnie wypuszczając na świat sterczące fiuty. Blondynka spojrzała na nich swoim jeszcze lekko zamglonym wzrokiem i niczym posłuszna suczka uklękła wypinając swój tyłek w stronę tego od pejcza. Facet ukląkł tuż za nią, nakierował swojego fiuta na jej szparkę i bezceremonialnie wbił się do samego końca, złapał za biodra i zaczął ją rżnąć jak szalony. Drugi z nich stał obok oglądając widowisko pieszcząc przy tym swojego kutasa. Stałem pod ścianą obserwując całą akcję. Kobieta, która wprowadziła mnie do sali stała obok mnie. W czasie całej tej akcji rozpięła mi rozporek i pieściła swoją ręką mojego sterczącego członka. Robiła to delikatnie i powoli tak by nie stracił na twardości i by za szybko nie skończył. W tym czasie akcja przeniosła się na jedną z kanap. Przeniosła albo przeciągnęła. A właściwie wyglądało to tak, iż facetowi od maltretowania cycków znudziło się oglądanie więc podszedł do blondynki, złapał ją za włosy i prawie zaciągnął do kanapy, usiadł na niej i trzymając blondynkę nadal za głowę skierował ją na swojego fiuta, aby po otwarciu przez nią ust wsadzić jej go głęboko w gardło. Facet od pejcza podszedł w tym czasie do blondynki, tradycyjnie juz od tyłu ukląkł i wsadził jej kutasa...w tyłek. Ze względu na to, iż miała zajęte usta, a właściwie gardło jedyne co z siebie wydała to gulgoczący jęk. Nadal nie wiedziałem, czy to już był jęk bólu czy nadal zadowolenia. Spektakl zaczął się na całego. Blondynka była rżnięta na naszych oczach we wszystkie otwory na wszystkie możliwe sposoby o których nawet bym nie pomyślał, że istnieją albo, że można je wykonać nie łamiąc sobie przy tym jakiś części ciała i nie naciągając wszystkich mięśni.
    - To moja najlepsza przyjaciółka. Zgadnij co potrafimy we dwie. - Szepnęła mi do ucha towarzysząca mi kobieta po czym uklękła i wpakowała sobie mojego fiuta w usta, po czym zaczęła go mocno ssać. To była chwila. Nie dotrwałem do końca spektaklu. Mój orgazm był gwałtowny, mocny, długo trwający i bardzo wykańczający. Po wszystkim po prostu opadłem wykończony na stojącą obok kanapę.
    Kobieta oblizała się, podniosła i odwróciła się w kierunku wyjścia.
    - Do zobaczenia - powiedziała w moim kierunku unosząc lekko maskę do góry.
    - Iwona ? - to jedyne co z siebie wydusiłem.
    Koniec

    Skomentuj

    Working...