Pierwszy i jedyny związek (jak i pierwsza i dotychczas jedyna partnerka seksualna) zaczął się jeszcze na początku liceum i skończył krótko przed tym, jak covid wywrócił świat do góry nogami. W sumie byliśmy razem ponad 6 lat a obecnie sam dobijam do 25. Przez te kilka lat wydaje mi się, że w temacie seksu w parze spróbowałem o wieeele więcej niż przeciętna osoba w moim wieku.
Jak zaznaczyłem w nazwie tematu większość mojego wywodu będzie kręcić się wokół dopasowania partnera pod kątem seksualnym
W kontekście seksu moje granice są mocno przesunięte względem większości osób. Nie chodzi mi tu zaraz o uprawianie brutalnego bdsm ale no, mam w sobie z pewnością spore ciągoty do ekshibicjonizmu, nie wyobrażam sobie nie móc pobawić się np stopami partnerki (chociaż nie jest to dla mnie fetysz), lubię zabawki, przebrania, scenki, mega mocny makijaż, dziary i kolczyki. Zazwyczaj sam jestem po bardziej dominującej stronie (seks zanurzając głowę partnerki w wannie - oj tak) ale jednocześnie czasami chciałbym poczuć się tą drugą stroną. Ogólnie z chęcią spróbowałbym różnych form seksu grupowego, ogólnie też jak najbardziej potrafię podejść do tematu seksu bez miłości itp (chociaż nie mam takich doświadczeń i z różnych powodów to raczej nie dla mnie). No i dochodzi jeszcze pewien „deal breaker” - nie jestem w stanie wyobrazić sobie związku bez seksu analnego - to już chyba praktycznie podpada u mnie pod fetysz, w sumie mógłbym być w związku w którym seks waginalny praktycznie nie występuje (chociaż to może być pozostałością po złym doświadczeniu z prezerwatywami i taka antykoncepcja hormonalna mogłaby to szybko zmienić). Poza tym mam też mega kręćka na punkcie kolczyków w pępku (to jest takie +1000 do atrakcyjności, średnio podobająca mi się dziewczyna staje się z takim seksbombą) a kilka innych lubię niewiele mniej.
To wszystko dość mocno kontrastuje z moją osobowością - jestem dość zamkniętym w sobie, nieśmiałym mężczyzną z niemalże zerową pewnością siebie. Mało gdzie wychodzę (zwłaszcza teraz), a jak nawet czasami trafię w miejsce, gdzie znajdzie się wiele kobiet, które mega mi się wizualnie podobają (np. na koncertach, takie klimaty seksownego goth czy emo to też moja słabość) to i tak w życiu bym się chyba nie odważył zagadać.
Jestem też mocno wzrokowcem i jednak mocno zwracam uwagę na urodę kobiet, co jeszcze bardziej ogranicza szanse na znalezienie takiej partnerki - nie dość, że musiałaby mi się spodobać to jeszcze pozostaje temat seksu. Nie powiedziałbym, że mam jakieś zawyżone standardy - sam jestem dość przystojny, mam w chwili obecnej co najmniej przyzwoitą sylwetkę nad którą ciągle pracuje, wydaje mi się też, że całkiem pozytywnie wyróżniam się ubiorem, jak najbardziej posiadam własny styl. Z takich istotniejszych wad - nie mam jakiś typowych zainteresowań a tym bardziej takich, które są postrzegane jako atrakcyjne. Poza tym jestem dość średniego wzrostu - w zasadzie nie przeszkadza mi to, ale jeszcze dodatkowo ogranicza pulę potencjalnych partnerek, bo dla wielu kobiet jestem najzwyczajniej za niski.
Ale przede wszystkim jestem dobrym człowiekiem i ostatnie, co chciałbym zrobić, to kogoś w tych moich poszukiwaniach skrzywdzić. Nie wyobrażam sobie w tej chwili angażować się w związek „na ślepo” i po kilku tygodniach czy miesiącach zerwać, bo jednak wiele z wcześniej napisanych rzeczy nie gra. Bo jednak większość tych rzeczy to nie jest coś, na co przeciętna kobieta będzie chętna. A jeśli poza tym aspektem w związku byłoby cudownie to czułbym się jak ostatni **** raniąc tak dziewczynę.
Chwilę przed covidowym zamieszaniem bawiłem się trochę w tindera - zdarzyło mi się wyjść z może 5 kobietami (jak można się domyślić z wcześniejszego opisu nie jest ze mnie żaden bajerant czy podrywacz, więc spotkań nie było dużo. Ale z pewnością były jakościowe). I chyba wszystkie z nich podświadomie wepchnąłem we „friendzone”, chyba z obawy, że i tak w potencjalnym związku seks nie byłby dla mnie zadowalający i nie chciałem im dawać nadziei a potem ranić.
No i powoli do sedna - za nic w świecie nie napiszę takich rzeczy wprost na tinderze itp. Nie ma co liczyć, że otwarcie porozmawiam o tym z nowo poznaną dziewczyną (większość by i tak pewnie uciekła xdd). I jak to właściwie teraz ugryźć. Czy jest jakiś serwis randowy czy dowolne inne miejsce, gdzie ludzie otwarcie o takich tematach piszą ale jednocześnie nie są te portale typu „szukam uległego/dominy” albo już solidnych fetyszy i bdsm. Najzwyczajniej marzy mi się szczęśliwy związek, w którym ta druga strona będzie miała podobne preferencje do moich.
Jak zaznaczyłem w nazwie tematu większość mojego wywodu będzie kręcić się wokół dopasowania partnera pod kątem seksualnym
W kontekście seksu moje granice są mocno przesunięte względem większości osób. Nie chodzi mi tu zaraz o uprawianie brutalnego bdsm ale no, mam w sobie z pewnością spore ciągoty do ekshibicjonizmu, nie wyobrażam sobie nie móc pobawić się np stopami partnerki (chociaż nie jest to dla mnie fetysz), lubię zabawki, przebrania, scenki, mega mocny makijaż, dziary i kolczyki. Zazwyczaj sam jestem po bardziej dominującej stronie (seks zanurzając głowę partnerki w wannie - oj tak) ale jednocześnie czasami chciałbym poczuć się tą drugą stroną. Ogólnie z chęcią spróbowałbym różnych form seksu grupowego, ogólnie też jak najbardziej potrafię podejść do tematu seksu bez miłości itp (chociaż nie mam takich doświadczeń i z różnych powodów to raczej nie dla mnie). No i dochodzi jeszcze pewien „deal breaker” - nie jestem w stanie wyobrazić sobie związku bez seksu analnego - to już chyba praktycznie podpada u mnie pod fetysz, w sumie mógłbym być w związku w którym seks waginalny praktycznie nie występuje (chociaż to może być pozostałością po złym doświadczeniu z prezerwatywami i taka antykoncepcja hormonalna mogłaby to szybko zmienić). Poza tym mam też mega kręćka na punkcie kolczyków w pępku (to jest takie +1000 do atrakcyjności, średnio podobająca mi się dziewczyna staje się z takim seksbombą) a kilka innych lubię niewiele mniej.
To wszystko dość mocno kontrastuje z moją osobowością - jestem dość zamkniętym w sobie, nieśmiałym mężczyzną z niemalże zerową pewnością siebie. Mało gdzie wychodzę (zwłaszcza teraz), a jak nawet czasami trafię w miejsce, gdzie znajdzie się wiele kobiet, które mega mi się wizualnie podobają (np. na koncertach, takie klimaty seksownego goth czy emo to też moja słabość) to i tak w życiu bym się chyba nie odważył zagadać.
Jestem też mocno wzrokowcem i jednak mocno zwracam uwagę na urodę kobiet, co jeszcze bardziej ogranicza szanse na znalezienie takiej partnerki - nie dość, że musiałaby mi się spodobać to jeszcze pozostaje temat seksu. Nie powiedziałbym, że mam jakieś zawyżone standardy - sam jestem dość przystojny, mam w chwili obecnej co najmniej przyzwoitą sylwetkę nad którą ciągle pracuje, wydaje mi się też, że całkiem pozytywnie wyróżniam się ubiorem, jak najbardziej posiadam własny styl. Z takich istotniejszych wad - nie mam jakiś typowych zainteresowań a tym bardziej takich, które są postrzegane jako atrakcyjne. Poza tym jestem dość średniego wzrostu - w zasadzie nie przeszkadza mi to, ale jeszcze dodatkowo ogranicza pulę potencjalnych partnerek, bo dla wielu kobiet jestem najzwyczajniej za niski.
Ale przede wszystkim jestem dobrym człowiekiem i ostatnie, co chciałbym zrobić, to kogoś w tych moich poszukiwaniach skrzywdzić. Nie wyobrażam sobie w tej chwili angażować się w związek „na ślepo” i po kilku tygodniach czy miesiącach zerwać, bo jednak wiele z wcześniej napisanych rzeczy nie gra. Bo jednak większość tych rzeczy to nie jest coś, na co przeciętna kobieta będzie chętna. A jeśli poza tym aspektem w związku byłoby cudownie to czułbym się jak ostatni **** raniąc tak dziewczynę.
Chwilę przed covidowym zamieszaniem bawiłem się trochę w tindera - zdarzyło mi się wyjść z może 5 kobietami (jak można się domyślić z wcześniejszego opisu nie jest ze mnie żaden bajerant czy podrywacz, więc spotkań nie było dużo. Ale z pewnością były jakościowe). I chyba wszystkie z nich podświadomie wepchnąłem we „friendzone”, chyba z obawy, że i tak w potencjalnym związku seks nie byłby dla mnie zadowalający i nie chciałem im dawać nadziei a potem ranić.
No i powoli do sedna - za nic w świecie nie napiszę takich rzeczy wprost na tinderze itp. Nie ma co liczyć, że otwarcie porozmawiam o tym z nowo poznaną dziewczyną (większość by i tak pewnie uciekła xdd). I jak to właściwie teraz ugryźć. Czy jest jakiś serwis randowy czy dowolne inne miejsce, gdzie ludzie otwarcie o takich tematach piszą ale jednocześnie nie są te portale typu „szukam uległego/dominy” albo już solidnych fetyszy i bdsm. Najzwyczajniej marzy mi się szczęśliwy związek, w którym ta druga strona będzie miała podobne preferencje do moich.
Skomentuj