Palenie papierosów w miejscach publicznych.

[Sexy_man]

Za czy przeciw?
Krótko i konkretnie.

Ja jestem zdecydowanie przeciwny.
Dzisiaj, po wczorajszym spotkaniu w lokalu, sytuacja przedstawia się następująco:
- włosy - śmierdzą jak popielniczka.
- ubrania - przesiąknięte dymem i śmierdzące tak, że nadają się chyba tylko do prania (a nie do wietrzenia).

No ja dziękuję bardzo. . Nie po to idę do pubu, płacę za alkohol, za jedzenie, za inne rzeczy, by wrócić i być jedną wielką popielniczką.
O tym, że nienawidzę papierosów i tego smrodu, mówiłem zawsze na BT, m.in. w odpowiednim wątku.

Dlatego moim zdaniem powinien być nałożony zakaz palenia w pubach, miejscach publicznych, bądź nałożony nakaz wprowadzenia podziału sal dla palących i niepalących.
Od dzisiaj wybieram lokale gdzie jest miejsce dla niepalących, ot co!

[Gayka]

Nie musisz być przesiąknięty dymem, możesz zawsze pójść tam gdzie nie palą. Jeśli dany pub jest miejscem, gdzie nie ma zakazu palenia i wchodzisz, a tam siekiera, a Ty mimo wszystko decydujesz się tam zostać, to miej pretensje do samego siebie. Ja palę i nie chcę, by mi tego zabraniano, bo niepalący się bulwersują.

[Sexy_man]

Gayka, a jeśli przychodzisz do lokalu o wczesnej porze wieczornej i jest mało ludzi i nie ma żadnej siekiery? A później w czasie wieczoru i przybywania klintów nie widzisz ani siekiery ani nie czujesz dymu?

[Kamil B.]

Ponoć Sejm ma uchwalić ustawę o zakazie palenia, który nakazywałby właścicielom barów/restauracji o dwóch salach wydzielenia jednej dla niepalących, a drugiej dla palących. W tej drugiej miałyby się znajdować odpowiednie wentylatory itp. Jestem za tym jak najbardziej.

I dodatkowo w grę wchodzą aspekty zdrowotne.

[Gayka]

Sexy, mi jako palaczce dym niespecjalnie przeszkadza, ale pamiętam, jak rzucałam palenie - po prostu lokale dla palących omijałam z daleka, nawet te moje ulubione. Wychodzę z założenia, że jak ktoś nie pali i dym papierosowy mu przeszkadza, to nie pcha się tam gdzie palą, a nie żąda wprowadzenia zakazu palenia. Dlaczego tylko niepalącym ma być robione dobrze, a palacze zawsze muszą być pokrzywdzeni? I mówię to z perspektywy osoby, która kiedyś nie paliła, a potem była w trakcie rzucania tego nałogu.

[Raine]

Biorąc pod uwagę zamknięty charakter pubów i żydzenie przez właścicieli na klimę (jak już nawet jest to i tak nie spełnia zadania), przeciętny barman wypala biernie około 150-300 (jeśli nie więcej) fajek w ciągu jednego wieczoru.

Daje do myślenia, no nie?

[Sexy_man]

Oczywiście, że daje.
Ale kto by się tym przejmował? Najważniejsze jest nabijanie kabzy koncernom tytoniowym i usprawiedliwianie się nałogiem.Ech

[Gayka]

Jacy wy uparci... Nie palę - nie trudnię się jako barman/ka w lokalu dla palących, nie palę - nie uczęszczam do lokali dla palących. Proste? Proste!

[anduk]

Dlatego moim zdaniem powinien być nałożony zakaz palenia w pubach, miejscach publicznych, bądź nałożony nakaz wprowadzenia podziału sal dla palących i niepalących.
Od dzisiaj wybieram lokale gdzie jest miejsce dla niepalących, ot co!

To wybieraj takie knajpy a nie zakazami wymuszaj decyzje na prywatnym biznesie. Nic państwu do tego.

Ja na przykład nie przepadam za piwem w knajpach, w większości są to siki najniższej możliwej jakości danego browaru a 90% ludzi w knajpach je pije a potem drze mordę.

Zakazać?!

przeciętny barman wypala biernie około 150-300

Podziel to przez 10. Szlag by Cię trafił biorąc pod uwagę, że śmiertelna dawka nikotyny to około 60mg czyli ~ 2 paczki pod rząd

[Raine]

To nie krakusuj i kupuj butelkowe a nie z kija...

[anduk]

Butelkę to sobie mogę kupić w Lewiatanie za 2,39zł a nie w knajpie za 9,20zł

A tak poważnie chodzi o to, że wprowadzić wymóg osobnej zamkniętej sali dla palących wszędzie gdzie się da + klimę i robić kontrole z karami równymi kosztowi klimy.

Na pewno szybko by się okazało, że nie trzeba robić zakazów i nakazów. Rozumiem niepalących i barmanów, że nie chcą brąchać papierosów ale uzdrowiatnianie na siłę przez zakazy mało daje.

[Raine]

Szczerze mówiąc, też nie optuję za całkowitym zakazem palenia w knajpach - to już trąci dyskryminacją, jakkolwiek by to nie nazwać.

Nie chcę natomiast generalnie chodzić po miejscach, w którym oprócz kasy zostawia się sporo zdrowia. Bo po co?

[anduk]

Jasne tylko dlaczego jest tak mało knajp z całkowitym zakazem palenia skoro popyt ponoć jest tak wielki na nie?

Tego nie potrafię zrozumieć, kasy leżącej na ulicy nie chcą czy co?

[swawolna_n]

Między innymi przez ten dym nie chodzę w miejsca takie jak pub, a czasem chciałabym.

Ponoć Sejm ma uchwalić ustawę o zakazie palenia, który nakazywałby właścicielom barów/restauracji o dwóch salach wydzielenia jednej dla niepalących, a drugiej dla palących. W tej drugiej miałyby się znajdować odpowiednie wentylatory itp.

To jest najlepsza opcja, bo na razie często bywa tak, że w jednej sali po lewej stronie siedzą palący, a po prawej niepalący. Oby też te sale nie miały otwartych wejść na przeciwko siebie.

[Jeronimo_]

Zaraz zaraz lokali dla niepalących jest stosunkowo za mało. Zakładając że w polsce pali ~25% ludzi. A więc wniosek powinien być taki, że przynajmniej połowa lokali jest dla niepalących. A w praktyce jeśli znajdziemy takie kawiarnie i co jest rzadkością puby. To już np: klubów takich właściwie nie ma. Czyli czy mam wybór gdzie się udać? nie.
Poza tym jeśli gdzieś siedzi 10 niepalących i powietrze jest czyste, wytarczy że przyjdzie jedna osoba zacznie palić i automatycznie wszyscy stają się biernymi palaczami. W drugą stronę tak nie jest i dlatego nie można mówić o wolności wyboru palacza, bo on automatycznie odbiera wolność wyboru innym.
Ja jestem zdania, że w lokalach powinien być zakaz palenia. Chyba, że jakiś lokal pozyska odpowiednią licencję, z której wpływy będą przeznaczane na kampanie walki z paleniem. I tylko w takich lokalach będzie można palić. Fair enough?