Książka jako sakrum.

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • PabloXM
    Gwiazdka Porno
    • Sep 2009
    • 1746

    #46
    Książka niezaprzeczalnie ma jedną zaletę - rozwija wyobraźnię Oczywiście lepsza jest w formie analogowej, papierowej niż czytana jako plik pdf. Mniej się męczą oczy, a i komputera / laptopa nie zabierzesz ze sobą w każde miejsce
    Stay fresh, no matter where you are.

    Skomentuj

    • e-rotmantic
      Perwers
      • Jun 2005
      • 1556

      #47
      Napisał PabloXM
      Książka niezaprzeczalnie ma jedną zaletę - rozwija wyobraźnię Oczywiście lepsza jest w formie analogowej, papierowej niż czytana jako plik pdf. Mniej się męczą oczy, a i komputera / laptopa nie zabierzesz ze sobą w każde miejsce
      O czymś takim jak Kindle na przykład, słyszałeś? Niby rozwija wyobraźnię, ale jakoś trudno sobie wyobrazić czytnik lżejszy i poręczniejszy od książki, prawda?

      Skomentuj

      • PabloXM
        Gwiazdka Porno
        • Sep 2009
        • 1746

        #48
        Moment temu dowiedziałem się o tym e-book readerze Niemniej jednak książka to pewnego rodzaju rytuał - zapach nowej, przenikanie emocji i myśli w trakcie czytania oraz miło jest patrzeć na podniszczoną książkę w domowej bibliotece, która Ci przypomina wydarzenia w życiu, niż na taki pad
        Stay fresh, no matter where you are.

        Skomentuj

        • Nolaan

          #49
          Młody dobre gada. Papierowej książki trzym,anej w łapie, czy to pierwszy czy enty raz nic nie zastąpi, żaden elektroniczny gadżet. Mniejsza ile by zalet nie miał.

          Skomentuj

          • e-rotmantic
            Perwers
            • Jun 2005
            • 1556

            #50
            Napisał PabloXM
            Niemniej jednak książka to pewnego rodzaju rytuał - zapach nowej, przenikanie emocji i myśli w trakcie czytania oraz miło jest patrzeć na podniszczoną książkę w domowej bibliotece
            Napisał Nolaan
            Papierowej książki trzym,anej w łapie, czy to pierwszy czy enty raz nic nie zastąpi, żaden elektroniczny gadżet.
            I właśnie o to mi chodzi. Panuje przekonanie, że oczytani myślą szerzej, że mają świadomość "wyższych wartości". Tym czasem, rządzi Wami desperackie przywiązanie do przedmiotu, skrajny materializm. Czytając Wasze wypowiedzi, można odnieść nieodparte wrażenie, że treść książek schodzi na plan dalszy, a istotny jest sam przedmiot; to, jak jest pogryzdany, pogięty czy pachnący. Trudno też takie podejście korelować z rzekomo lepiej rozwiniętą dzięki czytaniu wyobraźnią, skoro sam przedmiot stanowi katalizator, niemal medium dla emocji. We mnie emocje wzbudza treść, wykreowany bądź odwzorowany w lekturze świat, postacie, ich motywy, a nie zapach papieru. Zderzając się z taką postawą czytelniczą, nieustannie odtwarza mi się w głowie obraz ortodoksyjnej babci, która czci Biblię niczym relikwię, choć nie zna jej treści nawet w 20%.

            Żebym nie był źle zrozumiany. Nie neguję takiej postawy ani ludzi, którzy ją prezentują. Bo i cóż mi do tego? Mierzi mnie jednak, że z niewytłumaczalnych racjonalnie przyczyn, książka posiada swoisty monopol na wiedzę, wyobraźnię, emocje, chociaż gros pasjonatów czytelnictwa swoją postawą dokładnie temu zaprzecza.

            Skomentuj

            • e-rotmantic
              Perwers
              • Jun 2005
              • 1556

              #51
              Napisał pablo6989
              Myślę, że problem nie dotyczy tylko Polski i zastanawiam czy w ogóle jest to problem. Czasy się zmieniają i żeby zdobyć wiedzę nie trzeba iść koniecznie do biblioteki.
              Ot, dokładnie, trafiłeś tu w sedno moim zdaniem. Czy to jest w ogóle problem? Dużo mówi się też, że dzisiejsza młodzież nie potrafi skupić się na dłuższej informacji, co spowodowane jest zalewem krótkich informacji w mediach (Internet, telewizja, radio) i szybkie przeskoki między nimi. Coś w rodzaju "czytelniczego ADHD". I tu znów pytanie, czy jeśli faktycznie jest to jakiś problem, to czy pojawił się on teraz? Czy tak nie było zawsze? Czy w poprzedniej epoce - czasach kultu klasy robotniczej - przeciętny robotnik zdzierżyłby więcej niż jedną stronę maszynopisu? Tworzy się jakieś fatum wokół poziomu czytelnictwa, jakby to stało się teraz, za sprawą tych złych mediów.
              Napisał pablo6989
              Moja mama o swojej klasie mówi podobnie, więc przez 30 lat niewiele się zmieniło
              Ot, właśnie. Z opowiadań swoich rodziców, jak i innych z tego pokolenia, wyciągam podobne wnioski.
              Napisał pablo6989
              Smutne zjawisko to "nieczytający" inżynierowie, lekarze czy naukowcy. Nieczytanie w tym rozumieniu to nie aktualizowanie wiedzy- brak rozwoju.
              A to zupełnie insza inszość. Aktywny inżynier, tzn. pracujący w zawodzie w sektorze prywatnym, zmuszony jest aktualizować swoją wiedzę. W przeciwnym razie wypadnie z obiegu. Z lekarzami nie wiem, jak jest, bo nie znam bliżej tego środowiska. Choć tu bym się pokusił o tezę, że problem leży w samej dziedzinie wiedzy. Medycyna wciąż jest nauką zbyt mało ścisłą, zbyt "nieinżynierską". Co lekarz to inna diagnoza, inne podejście - brak uniwersalnych schematów i rutyny. Po prostu wciąż ludzkie ciało jest dla nas zbyt skomplikowane.

              Skomentuj

              • Nolaan

                #52
                Trudno też takie podejście korelować z rzekomo lepiej rozwiniętą dzięki czytaniu wyobraźnią, skoro sam przedmiot stanowi katalizator, niemal medium dla emocji. We mnie emocje wzbudza treść, wykreowany bądź odwzorowany w lekturze świat, postacie, ich motywy, a nie zapach papieru. Zderzając się z taką postawą czytelniczą, nieustannie odtwarza mi się w głowie obraz ortodoksyjnej babci, która czci Biblię niczym relikwię, choć nie zna jej treści nawet w 20%.

                Żebym nie był źle zrozumiany. Nie neguję takiej postawy ani ludzi, którzy ją prezentują. Bo i cóż mi do tego? Mierzi mnie jednak, że z niewytłumaczalnych racjonalnie przyczyn, książka posiada swoisty monopol na wiedzę, wyobraźnię, emocje, chociaż gros pasjonatów czytelnictwa swoją postawą dokładnie temu zaprzecza.
                Wyjdę tutaj na chama i buraka, ale szefie, jak dla mnie to Ty akuratnie przejawiasz brak wyobraźni i materializm połączony z przywiązaniem do tego co nowe.

                Tablet, czy jak się to elektroniczne coś to elektronika. Nie pachnie, nie niszczy się w trakcie czytania, nie mozna z nim związać żadnych emocji, z czytaniem jednej konkretnej książki, bo wystarczy załadować inny plik i szafa gra.

                A przynajmniej w moim rozumieniu papier to materia żywa i do tego z reguły z każdą przeczytaną książką mam masę wspomnień nie związanych z samą lekturą. Bo to prezent był, bo czytałem ją wtedy i wtedy, bo takie a nie inne emocje towarzyszyły mi przy jej kupowaniu... Jest tego multum, naprawdę. I to wszystko się na takie właśnie podejście przekłada. Ja nie jestem zacofańcem. Jestem emocjonalny i prócz frajdy z lektury dochodzą jazdy z tytułu trzymania w łapie nowego/czytanego po raz enty egzemplarza. Tego jedynego konkretnego.

                I żadne, powiadam żadne elektroniczne coś mi tego nie zastąpi. Nie ma takiej po prostu opcji.

                Skomentuj

                • dolarxyz
                  Erotoman
                  • Mar 2010
                  • 578

                  #53
                  A ja myślę, że autor tematu po prostu tłumaczy sobie, że nie lubi czytać książek. Wolna wola każdego.
                  A książka jest ŹRÓDŁEM całej wiedzy zawartej w innych formach.
                  Kto pod kim dołki kopie......

                  Skomentuj

                  • jezebel
                    Emerytowany Pornograf

                    Zboczucha
                    • May 2006
                    • 3667

                    #54
                    Zgodzę się z e-rot'em i xeną, że oczytanie nie oznacza (nie musi) jakiejś super lotności. Najbliższym takim przykładem jest moja matka, która wyczerpała temat czytelnictwa w bibioletce publicznej i powoli musi książki zamawiać. Czyta książki rozmaite, a jednak jakoś nie tchnęlo to w jej poglądy super świeżości i nie poszerzyło spektrum. Oczywiście, wie wiele więcej i ewoluowała - ale jakoś nieadekwatnie do ton przewertowanego papieru. Ta ciasnota mi czasem przeszkadza w rozmowach z nią.
                    Traktowanie czegoś jako jedynej prawdy nie przekonuje mnie - podobnie jak traktowanie książki, jako jedynego źródła wiedzy. Zmieniają się czasy, zmienia się świat, zmieniają się też źródła dostarczające nam informacje. Mądrym będzie ten, kto potrafi z tego umiejętnie korzystać. Mądry będzie ten, kto czyta ze zrozumieniem, wyciąga wnioski, nie kształtuje ślepo swoich opinii wyłącznie na wyczytanych "prawdach", nie podchodzi do wyczytanych rzeczy bezkrytycznie. Mądry będzie nie ten, który przewalił milion książek, ale który umiejętnie wykorzystał wyczytane tam informacje, coś na ich bazie stworzył, przekazał innym itd.
                    Ja do tego, co wymienili poprzednicy, jako nośniki informacji skąd można czerpać wiedzę, dodam jeszcze obserwację i umiejętność gromadzenia jak i przetwarzania informacji. Nie trzeba mieć encyklopedycznej wiedzy, by umieć wyciągnąć wnioski z zaistniałej sytuacji, ocenić ludzi, zdarzenie, odróżnić dobro od zła. Nie trzeba być specem od poezji, by obudzić w sobie romantyka itp itd.
                    Książka papierowa ma swój charakter, związane z nią rytuały, budzi pewne specyficzne skojarzenia. W ramach symboli będzie ona charakteryzowała ludzi inteligentnych i uczonych - stąd w naszej kulturze tworzy takie, a nie inne konotacje.
                    Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

                    Skomentuj

                    • e-rotmantic
                      Perwers
                      • Jun 2005
                      • 1556

                      #55
                      Napisał Nolaan
                      przejawiasz brak wyobraźni i materializm połączony z przywiązaniem do tego co nowe.
                      Nic z tych rzeczy. Tablet rzuciłem jako pierwszy z brzegu przykład. Nie pisałem na jego temat żadnych peanów. W sumie, podałem tylko suchy fakt o istnieniu takowego urządzenia. Sam takiego tabletu nawet nie posiadam i nie mam w planach jego zakupu.
                      Napisał Nolaan
                      A przynajmniej w moim rozumieniu papier to materia żywa i do tego z reguły z każdą przeczytaną książką mam masę wspomnień nie związanych z samą lekturą. Bo to prezent był, bo czytałem ją wtedy i wtedy, bo takie a nie inne emocje towarzyszyły mi przy jej kupowaniu... Jest tego multum, naprawdę.
                      Wspomnienia związane z przedmiotem to insza inszość. Równie dużo wspomnień może przywoływać Fiat 126P. Co to ma do rzeczy?
                      Napisał Nolaan
                      I żadne, powiadam żadne elektroniczne coś mi tego nie zastąpi. Nie ma takiej po prostu opcji.
                      Nie znam Cię, pojęcia nie mam kim jesteś, ale byłbym się nawet w stanie założyć, że prócz książek istnieje co najmniej jeden przedmiot, z którymi wiążesz jakieś wspomnienia.
                      Napisał dolarxyz
                      A ja myślę, że autor tematu po prostu tłumaczy sobie, że nie lubi czytać książek.
                      Lubię czytać książki. Ostatnio wchłonąłem całą trylogię Larssona. Polecam, tak przy okazji. A psychologię to może jednak zostaw fachowcom.
                      Napisał dolarxyz
                      A książka jest ŹRÓDŁEM całej wiedzy zawartej w innych formach.
                      I któż te książki napisał? Kosmici nam je zesłali? ŹRÓDŁEM całej wiedzy są ludzie. Poza tym, nowa wiedza rzadko w pierwszej kolejności trafia do książki. W dzisiejszych czasach najpierw jest to prasa naukowa lub Internet. Książka opisująca nową wiedzę jest wydawana dużo później.

                      Skomentuj

                      Working...