Książka niezaprzeczalnie ma jedną zaletę - rozwija wyobraźnię Oczywiście lepsza jest w formie analogowej, papierowej niż czytana jako plik pdf. Mniej się męczą oczy, a i komputera / laptopa nie zabierzesz ze sobą w każde miejsce
Książka jako sakrum.
Collapse
X
-
O czymś takim jak Kindle na przykład, słyszałeś? Niby rozwija wyobraźnię, ale jakoś trudno sobie wyobrazić czytnik lżejszy i poręczniejszy od książki, prawda?Skomentuj
-
Moment temu dowiedziałem się o tym e-book readerze Niemniej jednak książka to pewnego rodzaju rytuał - zapach nowej, przenikanie emocji i myśli w trakcie czytania oraz miło jest patrzeć na podniszczoną książkę w domowej bibliotece, która Ci przypomina wydarzenia w życiu, niż na taki padStay fresh, no matter where you are.Skomentuj
-
Napisał NolaanPapierowej książki trzym,anej w łapie, czy to pierwszy czy enty raz nic nie zastąpi, żaden elektroniczny gadżet.
Żebym nie był źle zrozumiany. Nie neguję takiej postawy ani ludzi, którzy ją prezentują. Bo i cóż mi do tego? Mierzi mnie jednak, że z niewytłumaczalnych racjonalnie przyczyn, książka posiada swoisty monopol na wiedzę, wyobraźnię, emocje, chociaż gros pasjonatów czytelnictwa swoją postawą dokładnie temu zaprzecza.Skomentuj
-
Napisał pablo6989Myślę, że problem nie dotyczy tylko Polski i zastanawiam czy w ogóle jest to problem. Czasy się zmieniają i żeby zdobyć wiedzę nie trzeba iść koniecznie do biblioteki.
Napisał pablo6989Moja mama o swojej klasie mówi podobnie, więc przez 30 lat niewiele się zmieniło
Napisał pablo6989Smutne zjawisko to "nieczytający" inżynierowie, lekarze czy naukowcy. Nieczytanie w tym rozumieniu to nie aktualizowanie wiedzy- brak rozwoju.Skomentuj
-
Trudno też takie podejście korelować z rzekomo lepiej rozwiniętą dzięki czytaniu wyobraźnią, skoro sam przedmiot stanowi katalizator, niemal medium dla emocji. We mnie emocje wzbudza treść, wykreowany bądź odwzorowany w lekturze świat, postacie, ich motywy, a nie zapach papieru. Zderzając się z taką postawą czytelniczą, nieustannie odtwarza mi się w głowie obraz ortodoksyjnej babci, która czci Biblię niczym relikwię, choć nie zna jej treści nawet w 20%.
Żebym nie był źle zrozumiany. Nie neguję takiej postawy ani ludzi, którzy ją prezentują. Bo i cóż mi do tego? Mierzi mnie jednak, że z niewytłumaczalnych racjonalnie przyczyn, książka posiada swoisty monopol na wiedzę, wyobraźnię, emocje, chociaż gros pasjonatów czytelnictwa swoją postawą dokładnie temu zaprzecza.
Tablet, czy jak się to elektroniczne coś to elektronika. Nie pachnie, nie niszczy się w trakcie czytania, nie mozna z nim związać żadnych emocji, z czytaniem jednej konkretnej książki, bo wystarczy załadować inny plik i szafa gra.
A przynajmniej w moim rozumieniu papier to materia żywa i do tego z reguły z każdą przeczytaną książką mam masę wspomnień nie związanych z samą lekturą. Bo to prezent był, bo czytałem ją wtedy i wtedy, bo takie a nie inne emocje towarzyszyły mi przy jej kupowaniu... Jest tego multum, naprawdę. I to wszystko się na takie właśnie podejście przekłada. Ja nie jestem zacofańcem. Jestem emocjonalny i prócz frajdy z lektury dochodzą jazdy z tytułu trzymania w łapie nowego/czytanego po raz enty egzemplarza. Tego jedynego konkretnego.
I żadne, powiadam żadne elektroniczne coś mi tego nie zastąpi. Nie ma takiej po prostu opcji.Skomentuj
-
Zgodzę się z e-rot'em i xeną, że oczytanie nie oznacza (nie musi) jakiejś super lotności. Najbliższym takim przykładem jest moja matka, która wyczerpała temat czytelnictwa w bibioletce publicznej i powoli musi książki zamawiać. Czyta książki rozmaite, a jednak jakoś nie tchnęlo to w jej poglądy super świeżości i nie poszerzyło spektrum. Oczywiście, wie wiele więcej i ewoluowała - ale jakoś nieadekwatnie do ton przewertowanego papieru. Ta ciasnota mi czasem przeszkadza w rozmowach z nią.
Traktowanie czegoś jako jedynej prawdy nie przekonuje mnie - podobnie jak traktowanie książki, jako jedynego źródła wiedzy. Zmieniają się czasy, zmienia się świat, zmieniają się też źródła dostarczające nam informacje. Mądrym będzie ten, kto potrafi z tego umiejętnie korzystać. Mądry będzie ten, kto czyta ze zrozumieniem, wyciąga wnioski, nie kształtuje ślepo swoich opinii wyłącznie na wyczytanych "prawdach", nie podchodzi do wyczytanych rzeczy bezkrytycznie. Mądry będzie nie ten, który przewalił milion książek, ale który umiejętnie wykorzystał wyczytane tam informacje, coś na ich bazie stworzył, przekazał innym itd.
Ja do tego, co wymienili poprzednicy, jako nośniki informacji skąd można czerpać wiedzę, dodam jeszcze obserwację i umiejętność gromadzenia jak i przetwarzania informacji. Nie trzeba mieć encyklopedycznej wiedzy, by umieć wyciągnąć wnioski z zaistniałej sytuacji, ocenić ludzi, zdarzenie, odróżnić dobro od zła. Nie trzeba być specem od poezji, by obudzić w sobie romantyka itp itd.
Książka papierowa ma swój charakter, związane z nią rytuały, budzi pewne specyficzne skojarzenia. W ramach symboli będzie ona charakteryzowała ludzi inteligentnych i uczonych - stąd w naszej kulturze tworzy takie, a nie inne konotacje.Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuliSkomentuj
-
Napisał Nolaanprzejawiasz brak wyobraźni i materializm połączony z przywiązaniem do tego co nowe.
Napisał NolaanA przynajmniej w moim rozumieniu papier to materia żywa i do tego z reguły z każdą przeczytaną książką mam masę wspomnień nie związanych z samą lekturą. Bo to prezent był, bo czytałem ją wtedy i wtedy, bo takie a nie inne emocje towarzyszyły mi przy jej kupowaniu... Jest tego multum, naprawdę.
Napisał NolaanI żadne, powiadam żadne elektroniczne coś mi tego nie zastąpi. Nie ma takiej po prostu opcji.
Napisał dolarxyzA ja myślę, że autor tematu po prostu tłumaczy sobie, że nie lubi czytać książek.
Napisał dolarxyzA książka jest ŹRÓDŁEM całej wiedzy zawartej w innych formach.Skomentuj
Skomentuj