Wege

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • koma4
    Świntuszek
    • Jan 2018
    • 62

    Wege

    Są tu wegetarianki/ weganki? Jak Wam się żyję bez mięsa? Czy zauważyłyście jakieś zmiany, kiedy przeszłyscie na wege? Z czego najczęściej czerpiecie białko? A może uprawiacie jakiś sport, jak wtedy bilansujecie dietę? Ja nie jem mięsa od jakichś trzech miesięcy , nie miałam żadnego problemu że zmianą sposobu odżywiania, bo i tak zawsze jadłam dużo warzyw. Ale chciałabym jeść z głową, tym bardziej, że biegam, więc każda rada od bardziej doświadczonych będzie bardzo cenną.
  • Knchocolate
    Seksualnie Niewyżyty
    • May 2012
    • 210

    #2
    Nie jem mięsa od 14 roku życia. W internacie w którym wtedy przebywałam wege opcja była zwyczajnie lepszej jakości. Nie jest to jakieś głębokie przekonanie, zwyczajnie średnio podchodzi mi ta żująca, włóknista konsystencja.

    Dieta nie jest dla mnie uciążliwa, mogę nawet powiedzieć, że wychodzi mi trochę taniej w przeliczeniu 300g dobrej jakości mięsa za minimum 20 zł vs 300g tofu, 1kg ciecierzycy i opakowanie jajek 15 zł.

    Białko wprowadzać do organizmu jest łatwo, czy to orzechy, czy pełnoziarniste zborza i zamiana białek zwierzęcych na roślinne. Jednak zmagam się często z brakami żelaza i wit.B12. Staram się nadrabiać np. Surowym szpinakiem którego używam zamiast bazy do sałatek, avocado i orzechami. Jednak jeśli ktoś ma do polecenia jakieś faktycznie skuteczne suplementy to będę wdzięczna. Testowałam już te wszystkie skóry włosy i paznokcie co to mają być magiczne na wszystko i nie były skuteczne. Nie mam czasu się tym zająć i monitorować poziomów we krwi, więc lecę w szpinak.
    "I'm short, fat & proud of that!"
    Winnie the Pooh

    Skomentuj

    • koma4
      Świntuszek
      • Jan 2018
      • 62

      #3
      No tak, zżelazem, to i ja mam problem, ale miałam to jeszcze jak jadłam mięso. W sumie, to teraz mi się trochę podniosło, być może dzięki temu, że jem więcej witaminy C, bo dostarczanie żelaza to jedno, a jego wchłanianie, to inna sprawa .Co do szpinaku, to ponoć wcale nie zawiera go tak dużo. Lepszy burak albo brokuł. No i jajka, jeśli się je je . Co do suplementów, to kiedy jeszcze oddawałam krew, to dostawałam czasem Hemofer.

      Skomentuj

      • Knchocolate
        Seksualnie Niewyżyty
        • May 2012
        • 210

        #4
        Jem jajka, ponieważ moja rodzina jest taka eko wholesome, że postanowili sobie kupić kilka kurek i króliczków żeby tuptały po wydzielonej strefie dopełniając idyllicznego obrazu podwarszawskiej miejscowości, wiec jem bo darmowe i samoprodukcyjne.

        Burak i brokuł też wcinam bez opamiętania, ale bardziej dlatego, że pyszne niż zdrowe. Dobrze wiedzieć. I zapytam w aptece o hemofer.

        Generalnie nie ma co się bać diety bezmięsnej, nie trzeba religijnie liczyć mikro i makro tylko gotując posiłek warto pamiętać żeby zawierał conajmniej jedno białko. I prawda jest taka, że to samo i tak wyjdzie.
        "I'm short, fat & proud of that!"
        Winnie the Pooh

        Skomentuj

        • wiarus
          SeksMistrz
          • Jan 2014
          • 3264

          #5
          Generalnie to raczej zagryzłbym kobietę, która serwowałaby mi wyłącznie warzywo, lub samo mięcho.

          Nigdy nie pomyślałyście, że organizm potrzebuje czasami jednego lub drugiego, a najlepiej obu na raz?
          Pytam z ciekawości, nie po to by się ścinać.
          "Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
          James Jones - Cienka czerwona linia

          Skomentuj

          • iceberg
            PornoGraf
            • Jun 2010
            • 5100

            #6
            Wiarus myślę, że kobietom łatwiej zrezygnować z mięsa niż mężczyznom. Moja co prawda pewnie by zagryzła kogoś kto próbował by jej odebrać steka, ja zresztą też. Nie muszę jeść codziennie mięsa ale nie wyobrażam sobie rezygnować z niego całkowicie.
            Last edited by iceberg; 24-07-18, 21:14.
            Żyj tak żeby tobie było dobrze, bo innym k....a nie dogodzisz.

            Skomentuj

            • Knchocolate
              Seksualnie Niewyżyty
              • May 2012
              • 210

              #7
              Wiesz, u mnie to jest sprawa konsystencji. Nie lubie jak mi się rozwarstwia w buzi, nawet jak byłam w przedszkolu to to mięso czasam tak długo miętosiłam w buzi i nie mogłam sie zmusić do połknięcia, że obiadek się skończył, dzieci szły myć zęby a ja szybko wypluwałam do toalety.

              Zasadniczo to jest tak, że jak ktoś gardzi np. brukselką to jej nie wcina, zamienia to innymi rzeczami. Ja robie to samo tylko na większą skalę. Co nie znaczy że pogardzę chrupkami bekonowymi czy coś. Smak nawet spoko, tylko żuć tego nie mogę.
              "I'm short, fat & proud of that!"
              Winnie the Pooh

              Skomentuj

              • iceberg
                PornoGraf
                • Jun 2010
                • 5100

                #8
                To ja poproszę o wyjaśnienie co jest do żucia w burgerze, który jest strukturalnie o wiele mniej włóknisty od dojrzałych szparagów . I nie robię tego złośliwie, po prostu próbuję zrozumieć, bo jeśli idzie o rodzaje mięsa jak i sposoby ich przyrządzenia to są co najmniej setki jak nie tysiące możliwych kombinacji. Fakt, w takim przypadku nie zrozumiesz rozkoszy jaką daje średnio wysmażony stek ale nie każdy za nim przepada.

                Wiadomo, że można znaleźć coś na zastępstwo, natomiast zastanawia mnie dążenie wegetarian do prób oszukania się tworząc substytuty flaczków, schabowego, mielonych itp z soi i innych składników roślinnych. Jakoś nie zauważyłem wśród mięsożerców dążenia do zrobienia schabowego o smaku szpinaku czy kurczaka o strukturze brukselki . To, że szanuję cudzy wybór nie oznacza, że jestem w stanie go całkowicie zrozumieć. No i sam fakt oszukiwania się, że soja może smakować jak schabowy oznacza, że ktoś nie jadł prawdziwego schabowego (jako przykład bo można takich przykładów podawać wiele).
                Żyj tak żeby tobie było dobrze, bo innym k....a nie dogodzisz.

                Skomentuj

                • koma4
                  Świntuszek
                  • Jan 2018
                  • 62

                  #9
                  Napisał iceberg

                  Wiadomo, że można znaleźć coś na zastępstwo, natomiast zastanawia mnie dążenie wegetarian do prób oszukania się tworząc substytuty flaczków, schabowego, mielonych itp z soi i innych składników roślinnych. Jakoś nie zauważyłem wśród mięsożerców dążenia do zrobienia schabowego o smaku szpinaku czy kurczaka o strukturze brukselki . To, że szanuję cudzy wybór nie oznacza, że jestem w stanie go całkowicie zrozumieć.).
                  Sa takie osoby, które nie jedzą mięsa ze względów ideologicznych, chociaż lubią jego smak. Tacy szukają substytut flaczków czy schabowego, bo tęsknią do smaku, ale zdecydowali się nie jeść zwierzątek. Ja nie szukam, bo nie tęsknię za mięsem . Jak spróbowałam z niego zrezygnować, to byłam pełna obaw, właściwie traktowalam to na początku jak esperyment, z ciekawości - zobaczyć jak to jest. Okazało się, że bardzo mi to pasuje. Nie czuję teraz wcale potrzeby w sensie ochoty na zjedzenie mięcha, więc nie szukam substytutów.

                  Wiarus, organizm potrzebuję białka, niekoniecznie z mięsa. Zauwazylam też jeden duży plus diety wegetariańskiej. Jem dużo bardziej różnorodnie, niż kiedy byłam mięsożercą . Okazało się, że jest mnóstwo możliwości.
                  Zresztą, kiedyś sama nie wyobrażałam sobie, że mogłabym nie jeść mięsa i uważałam, że to szkodliwe, bo nie miałam pojęcia, czym naprawdę jest dieta wege. Kojarzyła mi się z chudzielcami wcinającymi ciągle sałatę - przysłowiowa trawa i kamienie. Jak się teraz trochę zagłebilam w temat to wiem, że przeciętny czlowiek ma słabe pojęcie o wegetarianizmie, tak jak ja kiedyś.
                  Last edited by iceberg; 25-07-18, 08:40.

                  Skomentuj

                  • wiarus
                    SeksMistrz
                    • Jan 2014
                    • 3264

                    #10
                    Sorry, jesteś dietetykiem, czy po prostu eksperymentujesz na sobie z pobudek "ideologicznych"?

                    Uważasz się za osobę o ponadprzeciętnej wiedzy ?


                    Tu mała dygresja:
                    otóż tak się składa, że choć często stoimy z Iceberg'iem po przeciwnych stronach barykady, to w tym temacie mamy identyczne zdanie.
                    Moja żona także jest bardziej mięsożerna niż ja, ale zawsze jest to dieta z dużą ilością warzyw i owoców. Choć nauczyłem ją jeść miód, to nie potrafi jeść go rano i wieczorem /ja mogą tydzień lub dwa/.

                    Za to, gdy przyjdą mrozy, to ona dalej jest na tych swoich wysublimowanych wędlinkach i polędwiczkach, a ja wpierdzielam tłusty boczek i golonkę; i nawet nie potrzebuję musztardy, czy warzyw. Moją bierze wtedy obrzydzenie.

                    Rozumiesz do czego zmierzam?
                    Jeżeli nie to jadę dalej.
                    Mój pies będzie łkał /w głos- taka rasa/ za burakiem, marchewką, czy jabłkiem, a zimą potrafi wykopać z pod śniegu owoce róży. Lecz spróbuj go przestawić na dietę wegetariańską. Straci humor po dwóch dniach, spłowieje mu sierść, wysiądą stawy. Szczeniaki mają kiepskie i słabe zęby i kości. Nie osiągną wzrostu i wagi wzorca rasy.

                    Widziałaś jak wyglądają zwierzęta, czy nawet ludzie, odżywiający się resztkami /po śmietnikach/ ?
                    Spróbuj ideologicznie odżywiać nastolatka w fazie wzrostu, czy przekonać Eskimosa, że można przeżyć na marchewce.
                    Piszę jak przeciętny człowiek?
                    Zapewne, ale organizm doskonale wie czego mu trzeba, byle go nie doprowadzać ideologią do choroby.
                    I na koniec:
                    Podobno wiara czyni cuda. Zgoda, czasami tak jest, ale jak mi ktoś wciska, że można na pietruszce zdrowo przeżyć życie, bo tak robią tłuste Amerykanki, czy w Indiach;
                    to ja im mówię, aby wyjechali to sprawdzić zimą w Bieszczady.
                    Last edited by wiarus; 25-07-18, 21:13.
                    "Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
                    James Jones - Cienka czerwona linia

                    Skomentuj

                    • Knchocolate
                      Seksualnie Niewyżyty
                      • May 2012
                      • 210

                      #11
                      Ice: nawet jak zjem burgera rozdrobnionego na zupełną miazgę to i tak jakimś cudem zawsze kawałek zostanie mi w ustach, zębach czy coś i swoją sprężystą żujowatością zmusi do chowania się za samochodem żeby wynitkować zęby. Zwyczajnie mi to mięso nie podchodzi, nawet jak jakis zajedobry pasztet mam przed sobą co pachnie jak senne marzenie i ma przypieczoną skórkę z bułeczki to nosz cholera widzę te mikrowłoskocosie i wiem że mi wejdą w zęby i po zmieszaniu w ustach ze śliną zrobią taką kulę której nie będę mogła przełknąć. Ale juz czarna polewka np idzie dobrze, próbowałam, dobre, nie ma mięcha jako takiego. Tylko gdzie ja sobie będę czarną polewkę gotować. Są gusta i guściki.

                      Wiarus: ja też jestem przeciwna robieniu czegoś na siłę. Jak czujesz, że musisz koniecznie wrąbać tą wątróbkę i nie ma siły burak to nie to samo, to trzeba zjeść, ideologia ideologią. Ale kiedy ciało się nie domaga, wszystko jest ok, badania krwi w normie albo złe tak samo jak były przed dietą to można sobie nie jeść tego mięsa, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że globalizacja, w biedrze nasionka chia jakies tam goji i inne cuda superfoods nie z naszego klimatu które pozwalają nam na dietowe przekonania.

                      Inna sprawa, że ta globalizacja jest tak samo zła dla planety jak masowa produkcja mięsa. Te nasionka z Peru jak tu do nas jechały to naprodukowały CO2 bardziej niż polskie siemię. Zaraz będziemy wcinać świersze z kapustą. Oczywiście trochę hiperbola, ale z drugiej strony świat się zmienia i faktycznie globalna konsumpcja mięsa jest martwiąco wysoka.
                      "I'm short, fat & proud of that!"
                      Winnie the Pooh

                      Skomentuj

                      • wiarus
                        SeksMistrz
                        • Jan 2014
                        • 3264

                        #12
                        Ożesz, za dużo trudnych słów, rozumiem tylko: wątróbka i hiperbola.

                        A, i te świerszcze łapię, chociaż dawno ich nie jadłem /świetne są opiekane w miodzie - serio/.
                        I to wydziwianie na pasztet - ale to było do ICE.

                        I taki numer mi się z Franka Dolasa przypomniał - odnośnie czarniny
                        /jak przyjedziesz z żywą kaczką, to Ci zrobię/:
                        Zaaaleeewajkaaa
                        "Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
                        James Jones - Cienka czerwona linia

                        Skomentuj

                        • Lex31
                          Seksualnie Niewyżyty
                          • Nov 2009
                          • 395

                          #13
                          Tekst nie mój, ale mogę się podpisać - "jak spotykam laskę, która nie łyka białka pochodzenia zwierzęcego, to ją skreślam".
                          Niech każdy je co lubi - obiad nie musi być mięsny. Ale jeśli mi jakaś zaproponuje wymianę mięsa na tofu - pewnie zabiję
                          friggin' in the riggin', there was fu*k all else to do...

                          Skomentuj

                          • koma4
                            Świntuszek
                            • Jan 2018
                            • 62

                            #14
                            Wiarus, na Boga, co tu mają do rzeczy ludzie jedzący resztki ze śmietnika???? Chyba podryfowałeś gdzieś w zupełnie innym kierunku;-).
                            Co do reszty, nie uważam, że mam ponadprzeciętną wiedzę, tylko z perspektywy widzę, na swoim przekładzie, że przeciętny zjadacz mięsa (,rozumiem, że obraziłeś się o tego
                            "przeciętnego", ale nie użyłam tego słowa w żadnym negatywnym znaczeniu ), którym kiedyś ja byłam, niewiele wie tak naprawdę o wegetarianizmie, dopóki nie spróbuje. Nikogo też nie namawiam do odstawienia mięsa ani nie krytykuję za to, że je, więc nie rozumiem, dlaczego mnie tak atakujesz?? Napisałam tylko, że mi osobiście taka dieta bardzo odpowiada, choć na początku też miałam wątpliwości. Nie karmię psów samą zielenią ani nie twierdzę, że można przeżyć na samej pietruszce. Nie mam zamiaru przestawiać mojego nastolatka na wegetarianizm. A z tymi tekstami o Bieszczadach, to akurat źle trafiłeś.... Ciekawe, skąd jesteś ;-) .... tak czy inaczej, podyskutować można , (choć co prawda mój post skierowany był do osób wege w celu wymiany doświadczeń, nie w celu wywołania dyskusji z kimś mięsnym), ale po co od razu mieszać w to biednych Eskimosów ;-).

                            Skomentuj

                            • Lex31
                              Seksualnie Niewyżyty
                              • Nov 2009
                              • 395

                              #15
                              Wiem że odbiegam od głównego wątku, ale widzę to tak - niech każdy się żywi jak chce - byle nie był typem wojującym. Takim co to nawraca wszystkich w koło i umiera od samego patrzenia na coś czego nie je.
                              Pamiętam jak zabrałem na lunch przyjaciółkę. Wiedząc że jest vege (a nie wiedząc do końca co to) wybrałem jakąś knajpę z trawą i innymi sałatami. Wszystko szło dobrze, aż zaczęła k..wa rozbiór każdego ze składników na atomy. I jest! Bingo! Chcieli ją otruć fetą chyba. Ja p..dole...
                              friggin' in the riggin', there was fu*k all else to do...

                              Skomentuj

                              Working...