Uwielbiam Święta i nadal cieszę się z ich nadejścia jak dzieciak, ale to już trochę mniej beztroski czas niż kiedyś. Od tego roku zaczęłam przejmować się pieniędzmi, o co zawsze dbali rodzice. Tym razem część kosztów muszę ponieść ja i mąż, a to już wyklucza beztroskę przynajmniej w naszej sytuacji fnansowej. Mimo wszystko uważam ten okres za najbardziej magiczny i rodzinny w całym roku, tym bardziej, że pomijając moje bratowe uwielbiam spędzać czas z rodziną.
Ktoś nie lubi świąt?
Collapse
X
-
-
Hm, nigdy nie uważałam siebie z tego powodu za osobę upośledzoną. Uważam, iż jesteś w błędzie, wielkim jak zad pięciotonowego słonia.Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuliSkomentuj
-
Cale dotychczasowe zycie mialem narzucane jak obchodzic swieta. Tak samo mialem z gory powiedziane ze bede mial chrzest, 1. komunie sw, bierzmowanie. Bylem wtedy maly i nie mialem prawa decydowania o sobie. Teraz gdyby przyszlo mi decydowac czy te cale sakrementy przyjac, to pewnie bym ich nie przyjal. Osobiscie to niespecjalnie chce mi sie wierzyc w te cale religie i ze czuwa ktos tam na gorze. A wracajac do tematu tu mysle ze dzisiejsze obchodzenie sw bozego narodzenia (i tych wszystkich innych koscielnych) to po prostu zwykle przyzwyczajenie i mysl ze tak "wypada", wiec skoro jestem juz samodzielny i niezalezny to tegoroczne swieta spedze samemu na przekor tym wszystkim zabobonom. A niech gadaja...
P.S. Na wszelki wypadek prezenty kupilem.Skomentuj
-
Mi ten czas coraz bardziej zwisa. Tyle dobrego że mam wolne i na uczelnię iść nie muszę. Nawet czegoś więcej pisać nie mam na ten temat ochoty. Generalnie to myślę o tym okresie tak jak Jezebel, więc nie będę się powtarzał.Skomentuj
-
Zawsze lubiłam te święta.
Jednak od kilku lat czuję do nich przejmujacy wstręt... Przyczyny są natury osobistej.Obecnie funkcjonuje na ateista.plSkomentuj
-
Za dzieciaka miałem w święta ogromną frajdę. Przyjazd kuzynów, masa śniegu i wolne od szkoły Teraz już mając trochę więcej lat na karku nie upijam się już tym. Sytuacja między poszczególnymi członkami familii trochę podupadła, ja się również zmieniłem. Jedynie nadal mam sentyment do Wigilii, wtedy siedząc przy stole z rodzicami i bratem dochodzę do wniosku, że tylko na to warto czekać cały rok.Skomentuj
-
Czas świąteczny?
W zasadzie poza małymi wyjątkami nie rożni się zbytnio od innych wolnych dni. Czas wolny od zajęć zawodowych, i obowiązków towarzyskich sprawia, ze każde z nas cieszy się na te dni. Zgiełk przeszłowieczny nie dotyczy nas, mamy możliwość złożenia zamówienia z dostawa do domu. Wygodne to i oszczędzające czas. Poza tym mieszkamy daleko od rodziny, a wiec odpada konieczność udziału w spędzie.
Wigilia to przede wszystkim uroczysta kolacja przy świecach, a jako, ze w naszym rejonie nie jest praktykowany post, to i na stole pojawi się tradycyjny befsztyk Chateaubriand. O 22 tez już tradycyjnie jedziemy do kościoła na koncert Bacha a po nim zostajemy na pasterce.
Jednym słowem nic takiego, co można byłoby uznać za ekstra przeżycia.Link do...
Skomentuj
-
O, zapomniałam dodać, że ja mam na myśli wyłącznie Wigilię. Pierwszy i drugi dzień Świąt są dla mnie jak niedziela czyli nudne i nijakie, całe dni obżerania się i oglądania beznadziejnych telewizyjnych "hitów". Aczkolwiek w tym roku mamy zamiar duuuużo spacerować (o ile pogoda dopisze )...I dobry Boże spraw...
żeby te wszystkie kalorie poszły mi w cycki..."Skomentuj
-
Skomentuj
-
na pewno dorośli nie odbierają świąt tak jak dzieci - stąd min. głos rozczarowania.
inna sprawa, że dla naszych dzieci święta nie są tym samym czym były dla nas. jedna rzecz to jedzenie - 30 lat temu tv, radio i Trybuna Ludu od początku grudnia dodawały nam otuchy pisząc o statkach wiozących pomarańcze i banany z bratniej Kuby. i się na te owoce czekało i stało w długich kolejkach.
czym dzisiaj nas może zaskoczyć świąteczna oferta sklepów w porównaniu do codziennej ? niczym, stąd wielki wysiłek marketingowy by mimo to jeszcze parę złotych więcej z narodu wycisnąć.
uważam że to bardzo proste zjawisko: dostatek w sklepach bardzo spowszedniał, odbierając świętom magiczny urok ciężko zdobytych frykasów na stole.
resztę dokłada tzw. "zabieganie" i większe obłożenie pracą.
no i kiedyś, za dawnego ustroju święta były kolejnym sposobem i czasem na odreagowanie komunistycznej propagandy i w ogóle wrednej codzienności.
w tamtych czasach media nie obrzydzały też świąt nachalną reklamą już na 2 miesiące przed, uważam, że cała ta dzisiejsza machina reklamowa zabija radość świąt, a nie podgrzewa atmosferę.
aspekt religijny to druga sprawa, ale tu bym skłonny był rzec, że BT jest środowiskiem specyficznym i przyciąga (chociażby przez otwarte mówienie o seksie, zupełnie niekoniecznie małżeńskim) dużą grupę osób o poglądach co najmniej agnostycznych jeśli nie ateistycznych.
a osobiście - święta straciły dla mnie bardzo dużo od chwili śmierci Mamy. szczęściem pomału odzyskują swój blask. w końcu zawsze jest to okazja spotkać się z rodziną, z którą nie widuje się zbyt często.
Skomentuj
-
-
Może nie tyle nie lubię, co dobija mnie ta atmosfera.. Gdzie wokoło szczęśliwe rodziny, wspólnie na zakupach, dzieci cieszące się prezentami, spotkania rodzinne w dużym gronie. Po prostu bardzo mi tego brakuje. Dałabym wszystko by cofnąć się o kilka/naście lat wstecz i znów cieszyć się Świętami. : )Forever young.
Złe języki obgadują,
dobre dają orgazmy.Skomentuj
-
Świąt Bożego Narodzenia jak i Wielkanocy nie lubię, bo trzeba udawać bycie religijnym i wysłuchiwać praktycznie co rok tych samych życzeń przy opłatku.
Tak jak wielu osób irytuje mnie również ten chaos w mieście i te sklepy wystrojone już od początku listopada.
Jedyne pozytywy to wolne na uczelni i coroczne spotkania z moją byłą klasą z liceum, które są całkowicie odarte z religijnego charakteru.A może po prostu będę... lamusę!Skomentuj
-
Skomentuj
-
A ja uwielbiam święta Największą frajdę sprawia mi szukanie prezentów dla najbliższych, zawsze zajmuje mi to kupę czasu, bo szukam prezentów wyjątkowych Uwielbiam szaleństwo przedświąteczne, korki na ulicach, George'a Michael'a w radiu i ozdoby świąteczne Moje święta zawsze były cudowne, bo spędzam je w gronie tylko najbliższej ukochanej rodziny (czytaj: ja, brat, mama i jej mąż). Nadal jak dzieciak rzucam się pod choinkę i rozdaję wszystkim prezenty, potem dopiero zaczynam się opychac, później otwieramy swoje prezenty, a na końcu gadamy sobie wesoło i przeważnie wypijamy o kilka lampek wina za dużo
Wesołych ŚwiątEat shit.Skomentuj
Skomentuj