Jesienne pędzenie bimbru i fermentacje.. jakieś doświadczenia i anegdoty?

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Christophero
    Banned
    • Feb 2009
    • 1039

    Jesienne pędzenie bimbru i fermentacje.. jakieś doświadczenia i anegdoty?

    W jesienną porę, gdy zimne powiewy wiatru zaczynają smagać nasze policzka, przychodzi czas na wyroby alkoholowe domowego rodzaju.

    Robiłem onegdaj wino i nalewki.

    Ale wczoraj kolega opowiadał mi że produkuje bimber,
    zacier właśnie trzyma w GNOJOWICY, w beczce stu litrowej i z wielkim przejęciem będzie pędził za pare dni..

    :-)

    macie ciekawe anegdoty?
  • anduk
    Koci administrator
    • Jan 2007
    • 3899

    #2
    A on tą partyzantkę w gnojowicy robi ze względu na osłonę termiczną, bukiet smakowo-zapachowy czy ze względów taktyczno-separatystycznych?

    Znajomy ze studiów kiedyś pędził bimber, który miał dodatek rodzynek w sobie, chciał przyspieszyć czy też usprawnić proces, składniki dodał ciepłe i ponoć nastąpiła fermentacja tak burzliwa, że...

    Dodam tylko, że pokój w akademiku jeszcze długo śmierdział
    If you try and take a cat apart to see how it works, the first thing you have on your hands is a non-working cat.

    Skomentuj

    • Nolaan

      #3
      Mój ojciec zawsze z rozrzewnieniem wspominał czasy komuny kiedy się po kryjomu pędziło po wsiach samogon pod strachem przed nalotem MO. Wiecznie w takich wypadkach przypominał napad paniki swojej mamy, kobieciny drobnej, niepozornej i niczym poza warunkami głosowymi i czarami nie słynącej na wsi, w trakcie jednego z najazdów Niebieskich, tym razem do sąsiada obok.

      Babcia w takie przerażenie wpadła że wzięła w ręce baniak z zacierem i latała z nim po całym podwórku jak wariatka (ile to ważyło nie powiem Wam żeby nie skłamać, nie pamiętam), ostatecznie chcąc ustrojstwo zagrzebać w stodole, w sianie.
      Dziadek, jako doświadczony bimbrownik i znawca taktyk rewizyjnych popukał się w czoło i najspokojniej w świecie odstawił baniak w okolice kuchennego pieca. Gliniarze do nich nie wpadli, przynajmniej wtedy. Teraz to wygląda mało śmiesznie, zwłaszcza dla osób nie znających mojej babci, ale u nas w rodzinie to legenda

      Skomentuj

      • Christophero
        Banned
        • Feb 2009
        • 1039

        #4
        Napisał anduk
        A on tą partyzantkę w gnojowicy robi ze względu na osłonę termiczną, bukiet smakowo-zapachowy czy ze względów taktyczno-separatystycznych?
        Kolega robi to ze względów zapewne termicznych,
        także wyraziłem swe obawy o bukiet, ale zaśmiał się ze znajomością rzeczy - tj dziadek, gdy wnuczek się go pyta czy można se siekierką uciupać palec.. a dziadek na to eeee...

        Dodanie rodzynek nawet ciepłych raczej nie ma aż takiego wpływu na fermentację.

        Fermentacja burzliwa ma to do siebie że właśnie w pierwszym dniu lubi wywalić w górę.. wtedy się nie zakłada żadnych korków, rurek etc.. i okłada się zimnymi ręcznikami i czasem sie nie śpi

        przerabiałem to z ojcem.


        Z ojcem też przerabialiśmy zomowców ale!.. zomowców sąsiadów.

        Sąsiad był zomowcem a mój ojciec pędził bimber...
        pod próg drzwi podkładał ręcznik kropiony wodą kolońska i ****ło na pół osiedla perfumami...

        były to czasy niesamowite!

        Skomentuj

        • Xenon
          Perwers
          • Feb 2009
          • 1112

          #5
          Znam opowieści teściów mojej siostry.

          Pędzony bimber było czuć na całej klatce osiedla wojskowego, gdzie mieszkali oficerowie. Potem sąsiedzi odwiedzali się wzajemnie na "degustacjach" wyrobów.
          A może po prostu będę... lamusę!

          Skomentuj

          • Jacenty
            Emerytowany PornoGraf
            • Jul 2006
            • 1545

            #6
            Czasy niesamowite Chris, prawda zaiste. Szczególnie jak na klatce schodowej, od parteru aż po dach, w sobotni wieczór wszyscy zabierali się za "gotowanie". Aromatów to pewnie nikt z domowników nie wyczuwał , ale za to późną nocą, solidarni sąsiedzi udawali się do piwnicy, bynajmniej nie tylko w celach degustacyjnych. Jak wszyscy na raz zaczynali wylewać do kibelka pozostałości podestylacyjne, to w pionie sanitarnym robił się fajny glut ziemniaczano-ryżowo-buraczano-zbożowo-iconiebądź jeszcze. Trzeba było przepychać rurę i wynosić lepiszcze wiaderkami. Zadziwiające było to, że całym bloku tylko na naszej klatce tak się działo. Dziwne zagęszczenie bimbrowników...
            Po ślubie nie jest lepiej, ale czasem jest częściej

            Uwaga! Nie klikać w ten link pod żadnym pozorem!

            Skomentuj

            • glizdziarz
              Banned
              • Sep 2005
              • 1981

              #7
              Eeech to były czasy.

              Skomentuj

              • Pasek102
                Seksualnie Niewyżyty
                • Nov 2009
                • 211

                #8
                Najważniejsze to przestrzegać zasad bhp

                Skomentuj

                • Christophero
                  Banned
                  • Feb 2009
                  • 1039

                  #9
                  Napisał Pasek102
                  Najważniejsze to przestrzegać zasad bhp
                  http://www.youtube.com/watch?v=ti6TRIGRN-k
                  zwłaszcza na kolei

                  Skomentuj

                  • anduk
                    Koci administrator
                    • Jan 2007
                    • 3899

                    #10
                    Jak już YT to ilekroć oglądam tylekroć się śmieje - wyjątkowo spektakularna akcja MO, komentarz lektora, muzyka grozy w tle

                    If you try and take a cat apart to see how it works, the first thing you have on your hands is a non-working cat.

                    Skomentuj

                    • Nolaan

                      #11

                      Drobny offtop, ale nie mogłem się powstrzymaqć, bo z tematem ma sporo wspólnego

                      Skomentuj

                      • Schatten
                        Erotoman
                        • Feb 2009
                        • 608

                        #12
                        hm... moje doświadczenie nie będzie zwiazane z pędzeniem ale nie mogę się oprzeć pokusie, by nie podzielić się doświadczeniem jesiennym - zatem nieco 'w temacie' jestem...

                        Otóż dostałem w ramach tzw. wdzięczności ludzkiej butelkę... Niby nic wielkiego, nie przyjrzałem się jej dopóki nie otworzyłem z zamiarem wiadomym... Kolor jakiś taki bladawy /a miało być brandy/, zapach... hm... wyobraźcie sobie smród, jaki wydobywa się z 'gamby' kogoś wczorajszego...

                        Etykieta zdradza wszystko: 'napój spirytusowy aromatyzowany aromatem brandy z użyciem karmelu'...

                        Pewien mój znajomy mawiał na takie produkty 'śmierć marynarza' lub 'szuuuur by się otruł'...

                        ...some like it dirty/some like it clean/
                        some like it tender/and some like it lean/
                        some fuck for fun/some for prestige...

                        Skomentuj

                        • wujcio_wodnik
                          Seksualnie Niewyżyty
                          • Feb 2006
                          • 261

                          #13
                          nieżyjący już ojciec kolegi,były wojskowy opowiadał o robieniu zacieru w pralce ,,frani'' ,na terenie jednostki wojskowej,bimber wychodził całkiem całkiem,innym wynalazkiem było robienie wina w słoikach z naciągniętą gumowąrękawicą,która pełniła rolę wskaznika dojrzewania wina
                          Gdy umierał leżąc tutaj sam,
                          za ojczyznę, którą kochał ponad życie,
                          widział przyszłość, która zła była i podła,
                          chmury czarne, wiatr ze wschodu gonił z wolna,

                          Skomentuj

                          • Jacenty
                            Emerytowany PornoGraf
                            • Jul 2006
                            • 1545

                            #14
                            W jednostce zacier stał w 200l beczkach w magazynku WAK, a destylarnię to miałem na B-samie przerobioną z destylarki do wody, dostałem to w spadku po dziadku. Jak zacier dojrzewał to łapałem 3-4 warty pod rząd, znaczy się teoretycznie byłem na służbie, żeby mnie nikt nie szukał, a w praktyce to nie wychodziłem z b-sama aż nie wygotowałem wszystkiego Nawet szef baterii się u mnie zaopatrywał. To były piękne czasy.
                            Po ślubie nie jest lepiej, ale czasem jest częściej

                            Uwaga! Nie klikać w ten link pod żadnym pozorem!

                            Skomentuj

                            Working...