Wiem, dziwny temat, ale właśnie wlałem w siebie małe co nieco Green Passporta, więc i jakoś tak :-P
Co Wam chciałem powiedzieć, może o co zapytać...
Jest tak - czterdzieści lat minęło już dość dawno. Mam stałą partnerkę, jeśli chodzi o seks to serio - nie mam na co narzekać, obecna partnerka podejściem do tematu bije wszystkie poprzednie razem wzięte. Uwierzcie na słowo - nie ma praktycznie tematu tabu. Czasem się kochamy, a czasem zwyczajnie pieprzymy, bo mamy na to ochotę i warunki sprzyjają .
Niemniej mimo zawyżania średniej krajowej w częstotliwości zbliżeń, mi jest ciągle mało. Onanizuję się przy każdej okazji. W pracy, w domu rano jak ona wyjdzie do pracy, w domu jak pójdzie do sklepu itd. Kiedyś myślałem, żeby przestać, bo "to zgasi we mnie chęć do seksu", ale nic takiego nie ma miejsca. Mogę w ciągu jednego dnia (odpukać, mimo już jakiegoś tam wieku i zalatania zawodowego) ze dwa razy walić konia i dwa razy lądować w łóżku (i nie tylko) z moją partnerką.
I nie byłoby w sumie tematu, ale mimo to ciągle gapię się na kobiety/dziewczyny w każdej sytuacji pod kątem "oj, ciebie to bym poobracał". Jadę samochodem i oceniam mijane laski pod kątem łózkowym :-) No i lubię wypady do galerii handlowych, to już w ogóle skarbnica, bo laski tradycyjnie do takiego przybytku nie popylają saute, tylko muszą się ubrać i wytapetować. I to na mnie mocno działa...
Choćby dzisiaj, spędziłem w galerii może z 15 minut a w głowie mam co najmniej 15 twarzy i ciał, których bym z łóżka absolutnie nie wygonił.
Czy ja mam jakiś problem? Tak wiem, mam :-)
Co Wam chciałem powiedzieć, może o co zapytać...
Jest tak - czterdzieści lat minęło już dość dawno. Mam stałą partnerkę, jeśli chodzi o seks to serio - nie mam na co narzekać, obecna partnerka podejściem do tematu bije wszystkie poprzednie razem wzięte. Uwierzcie na słowo - nie ma praktycznie tematu tabu. Czasem się kochamy, a czasem zwyczajnie pieprzymy, bo mamy na to ochotę i warunki sprzyjają .
Niemniej mimo zawyżania średniej krajowej w częstotliwości zbliżeń, mi jest ciągle mało. Onanizuję się przy każdej okazji. W pracy, w domu rano jak ona wyjdzie do pracy, w domu jak pójdzie do sklepu itd. Kiedyś myślałem, żeby przestać, bo "to zgasi we mnie chęć do seksu", ale nic takiego nie ma miejsca. Mogę w ciągu jednego dnia (odpukać, mimo już jakiegoś tam wieku i zalatania zawodowego) ze dwa razy walić konia i dwa razy lądować w łóżku (i nie tylko) z moją partnerką.
I nie byłoby w sumie tematu, ale mimo to ciągle gapię się na kobiety/dziewczyny w każdej sytuacji pod kątem "oj, ciebie to bym poobracał". Jadę samochodem i oceniam mijane laski pod kątem łózkowym :-) No i lubię wypady do galerii handlowych, to już w ogóle skarbnica, bo laski tradycyjnie do takiego przybytku nie popylają saute, tylko muszą się ubrać i wytapetować. I to na mnie mocno działa...
Choćby dzisiaj, spędziłem w galerii może z 15 minut a w głowie mam co najmniej 15 twarzy i ciał, których bym z łóżka absolutnie nie wygonił.
Czy ja mam jakiś problem? Tak wiem, mam :-)
Skomentuj