Zapewne większość z Was zetknęła się z tym problemem. Chodzi o pijaczków, meneli lub, co gorsza, dresów, kiboli i innych, którzy zaczepiają na ulicy, aby wyżebrać 2 złote do piwka lub fajkę (jestem palaczem). Dalej będę ich wszystkich nazywał krótko - pasożytami.
Pracuję przy dworcu kolejowym, gdzie jest plaga tego rodzaju elementu. W takim miejscu nie da się przejść paru kroków spokojnie. Zawsze znajdzie się jakiś pasożyt, który zaczepia i usiłuje coś wyżebrać. O ile jest to pojedynczy żul czy menel, to jeszcze można go spokojnie olać. Jednak oni idą z duchem czasu i działają w grupach. Rzecz w tym, że coraz bardziej obawiam się, że to jest niebezpieczne. Ot choćby ostatnio jakiś typ (za sam wygląd dałbym mu dożywocie) do mnie podbił z tekstem "...właśnie wyszliśmy z puszki i zbieramy na piwo..."
Na ogół odmawiam, choć bywają takie sytuacje, że wolę nie ryzykować i rzucić fajką czy złotówką. A nawet jeśli odmówię lub w ogóle nie reaguję na zaczepki, to i tak się obawiam, czy za chwilę nie oberwę.
Wcześniej nie zwracałem na to uwagi, ale jak ma się z tym do czynienia po 2 - 3 razy dziennie, to to zjawisko jest dla mnie coraz bardziej męczące i stresujące.
Najpierw powiem, jak na razie sobie z tym radzę.
I tu moja pierwsza seria pytań do Was. Jakie są wasze obserwacje? Czy pasożyty zaczepiają tylko niektórych ludzi? Jeśli tak, to jakich? Na co patrzą? Czy można zmienić w wizerunku coś, żeby nie przyciągać ich uwagi? A może chodzi o jakieś zachowania?
Kolejne pytanie, to czy takie zaczepki rzeczywiście są niebezpieczne, czy ja jestem przewrażliwiony?
Jak odmawiacie? Jak reagujecie? Macie jakieś uniwersalne teksty, sposoby?
Pracuję przy dworcu kolejowym, gdzie jest plaga tego rodzaju elementu. W takim miejscu nie da się przejść paru kroków spokojnie. Zawsze znajdzie się jakiś pasożyt, który zaczepia i usiłuje coś wyżebrać. O ile jest to pojedynczy żul czy menel, to jeszcze można go spokojnie olać. Jednak oni idą z duchem czasu i działają w grupach. Rzecz w tym, że coraz bardziej obawiam się, że to jest niebezpieczne. Ot choćby ostatnio jakiś typ (za sam wygląd dałbym mu dożywocie) do mnie podbił z tekstem "...właśnie wyszliśmy z puszki i zbieramy na piwo..."
Na ogół odmawiam, choć bywają takie sytuacje, że wolę nie ryzykować i rzucić fajką czy złotówką. A nawet jeśli odmówię lub w ogóle nie reaguję na zaczepki, to i tak się obawiam, czy za chwilę nie oberwę.
Wcześniej nie zwracałem na to uwagi, ale jak ma się z tym do czynienia po 2 - 3 razy dziennie, to to zjawisko jest dla mnie coraz bardziej męczące i stresujące.
Najpierw powiem, jak na razie sobie z tym radzę.
- Udaję, że w ogóle nic nie słyszę. Idę tym samym pewnym krokiem. Nie zmieniam tempa, nie odwracam się, tak jak bym był głuchy. W środku obawiam się jednak, że dany pasożyt na olewkę może zareagować agresją. Oni bardzo nie lubią być ignorowani.
- Co sprytniejsi zachodzą drogę i z miną mordercy zaczynają zgrywać pseudokulturkę w stylu "Słuchaj, ziomek, jeśli można, bo mam taki problem..." Mówię, że nie mam, że to ostatnia (fajka) itp. Ale zdaję sobie sprawę, że oni to słyszą od większości zaczepianych ludzi, co też ich doprowadza do w****u. Oni bardzo nie lubią, jak się ich oszukuje.
I tu moja pierwsza seria pytań do Was. Jakie są wasze obserwacje? Czy pasożyty zaczepiają tylko niektórych ludzi? Jeśli tak, to jakich? Na co patrzą? Czy można zmienić w wizerunku coś, żeby nie przyciągać ich uwagi? A może chodzi o jakieś zachowania?
Kolejne pytanie, to czy takie zaczepki rzeczywiście są niebezpieczne, czy ja jestem przewrażliwiony?
Jak odmawiacie? Jak reagujecie? Macie jakieś uniwersalne teksty, sposoby?
Skomentuj