Kilka dni temu będzie nazad, gdy brałem udział w pewnych technicznych wydarzeniach, przy których toczyły się ciekawe rozmowy i ciekawy filozoficzny wniosek z nich wyłuskałem.
Kolega kilka godzin palił papieros.
Tyle że odniosłem wrażenie że ten papieros jest jakisi taki no.... noinaksy... nie taki jak pamiętam z czasów jak paliłem.
Co ciekawe, zauważyłem że papieros ten się mu nie upala – tylko stale końcówka się tli... a długości mu .... nieubywo.
Po kilku godzinach przypadkiem rzuciłem okien na ten papieros z bliska, zauwazyłem wnet, że papieros ten jest sztuczny, że na końcu mu się światełko tli.
Ale dym pusco. Prawdziwy dym.
Okazało się że to papieros fantom. Ma bateryjke w środku, na końcu żarówkę, trzeba weń lać płyn jakisi co nikotyne daje, cy uwalnio...
Jak się to okazało już oficjalnie, bo inksi co tam byli tyż się dziwowali i zauważali, takżem zawnioskował:
„noż ****a, mój dziadek to palił prawdziwy tytoń z fajki, babę miał prawdziwą, a wódke jak pił to taką z etylowego surowca. Teraz to baba z gumy, cycki silikonowe, piwo bezalkoholowe a papierosy na baterie... dokąd zmierzamy?...”
Głupi powie „świat idzie na przód”
A ja się zastanawiam czy aby na pewno? Może ten świat idzie w bok? Jak powiedział proboszcz „u Pana Boga w ogródku”.
Po przegranym meczu Polska-Słowenia, oglądałem krótką rozmowę na murawie pewnego dziennikarza z Leobenhakerem.
Na większość pytań Leo odpierał „nie wiem”
- co się stało w dzisiejszym meczu? Dlaczego tak słabo grali? – nie wiem – odparł Benhaker.
- Jak pan wyjaśni kibicom tą tragedię? – nie wiem – odparł Leo.
- Czy ma pan jakieś przypuszczenia i wnioski na temat tej porażki? – nie wiem – znów ta sama odpowiedź.
Po krótkiej chwili skojarzyło mi się to ze scenami z filmu C.K. Dezerterzy, gdzie pojawia się bohater Pepik-symulant i dialog między nimi a Hudejem jest podobny:
- Jak się nazywasz? – ichwajsnicht – odpowiada człowiek z poczciwą gębą Szwejka,
- Imeno? Twoje Imeno?? – ichwajsnicht – znów pada odpowiedź z uśmiechem na twarzy i szeroko otwartymi oczyma...
- To musi być Hucuł... taaak to na pewno Hucuł... to taki lud na wymarciu.... – powiada Kania.
Gdy po meczu podbiega do Leona Lato i chce porozmawiać, Leon jakby ucieka i wyrywa się z uchwytu dłoni Laty na swym ramieniu i się wymiguje....
to prawie tak komiczna scena jak nasz Pepik-symulant podczas nauki hymnu zaczyna świrować i grać ustami i rytmicznie rzucając ramionami „pum! Pum! Pupum!... pum! Pum! Pupum!” na co na koniec otrzymuje zamaszystego kopa w dupę od kaprala....
Można też wspomnieć jedną scenę w której nasz Pepik na dworcu ze swym swojakiem Czechem rzygają do publicznej spluwaczki.... wkładając sobie nawzajem palce w gardziel....
Czyżby Leon po meczu z Irlandią (czy tam Szkocją) popił razem z Latem i otrzymał kciuk w gardło przy hotelowym kiblu? Czyżby to go uraziło i teraz dogaduje na koniec naszemu Prezesuniowi? Że ten musiał za dużo wypić?
Ten świat schodzi na psy... i chyba racje miał Proboszcz... świat idzie chyba na bok... bo na pewno nie na przód.
Kolega kilka godzin palił papieros.
Tyle że odniosłem wrażenie że ten papieros jest jakisi taki no.... noinaksy... nie taki jak pamiętam z czasów jak paliłem.
Co ciekawe, zauważyłem że papieros ten się mu nie upala – tylko stale końcówka się tli... a długości mu .... nieubywo.
Po kilku godzinach przypadkiem rzuciłem okien na ten papieros z bliska, zauwazyłem wnet, że papieros ten jest sztuczny, że na końcu mu się światełko tli.
Ale dym pusco. Prawdziwy dym.
Okazało się że to papieros fantom. Ma bateryjke w środku, na końcu żarówkę, trzeba weń lać płyn jakisi co nikotyne daje, cy uwalnio...
Jak się to okazało już oficjalnie, bo inksi co tam byli tyż się dziwowali i zauważali, takżem zawnioskował:
„noż ****a, mój dziadek to palił prawdziwy tytoń z fajki, babę miał prawdziwą, a wódke jak pił to taką z etylowego surowca. Teraz to baba z gumy, cycki silikonowe, piwo bezalkoholowe a papierosy na baterie... dokąd zmierzamy?...”
Głupi powie „świat idzie na przód”
A ja się zastanawiam czy aby na pewno? Może ten świat idzie w bok? Jak powiedział proboszcz „u Pana Boga w ogródku”.
Po przegranym meczu Polska-Słowenia, oglądałem krótką rozmowę na murawie pewnego dziennikarza z Leobenhakerem.
Na większość pytań Leo odpierał „nie wiem”
- co się stało w dzisiejszym meczu? Dlaczego tak słabo grali? – nie wiem – odparł Benhaker.
- Jak pan wyjaśni kibicom tą tragedię? – nie wiem – odparł Leo.
- Czy ma pan jakieś przypuszczenia i wnioski na temat tej porażki? – nie wiem – znów ta sama odpowiedź.
Po krótkiej chwili skojarzyło mi się to ze scenami z filmu C.K. Dezerterzy, gdzie pojawia się bohater Pepik-symulant i dialog między nimi a Hudejem jest podobny:
- Jak się nazywasz? – ichwajsnicht – odpowiada człowiek z poczciwą gębą Szwejka,
- Imeno? Twoje Imeno?? – ichwajsnicht – znów pada odpowiedź z uśmiechem na twarzy i szeroko otwartymi oczyma...
- To musi być Hucuł... taaak to na pewno Hucuł... to taki lud na wymarciu.... – powiada Kania.
Gdy po meczu podbiega do Leona Lato i chce porozmawiać, Leon jakby ucieka i wyrywa się z uchwytu dłoni Laty na swym ramieniu i się wymiguje....
to prawie tak komiczna scena jak nasz Pepik-symulant podczas nauki hymnu zaczyna świrować i grać ustami i rytmicznie rzucając ramionami „pum! Pum! Pupum!... pum! Pum! Pupum!” na co na koniec otrzymuje zamaszystego kopa w dupę od kaprala....
Można też wspomnieć jedną scenę w której nasz Pepik na dworcu ze swym swojakiem Czechem rzygają do publicznej spluwaczki.... wkładając sobie nawzajem palce w gardziel....
Czyżby Leon po meczu z Irlandią (czy tam Szkocją) popił razem z Latem i otrzymał kciuk w gardło przy hotelowym kiblu? Czyżby to go uraziło i teraz dogaduje na koniec naszemu Prezesuniowi? Że ten musiał za dużo wypić?
Ten świat schodzi na psy... i chyba racje miał Proboszcz... świat idzie chyba na bok... bo na pewno nie na przód.
Skomentuj