2-letnie dziecko a brak bliskości - wegetacja

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • adamosis
    Świętoszek
    • Aug 2006
    • 12

    2-letnie dziecko a brak bliskości - wegetacja

    Długo zastanawiałem się czy tutaj napisać i to w takim dziale. Czytam forum od wielu lat i zauważyłem, że można się wygadać a często dostaje się również rady.
    Jestem ze swoją żoną ponad 10 lat, 5 lat po ślubie. Poznaliśmy się w ciekawych okolicznościach z wątkiem na serial ale nie o to chodzi Po miesiącu bycia razem zamieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu (początek studiów). Byliśmy i cały czas jesteś bardzo ze sobą związani, przez lata przyjaciele i znajomi powoli się wykruszali, nie jesteśmy też typami imprezowiczów, lubimy swoje towarzystwo. Mówimy sobie właściwie wszystko.
    Dwa lata temu urodził się nam synek, bardzo go kocham jednak wtedy nastąpiło tąpnięcie w związku (jak pewnie w 90% przypadkach). Nie mieliśmy czasu (i właściwie tak jest do tej pory) na nic, kino, restauracje itd. Sporo wychodziliśmy gdzieś razem na wiele godzin. Mały jest bardzo żywiołowy ale też ma swój charakter, od początku sporo płakał, miał humory i zdarzały się różne problemy (jest zdrowy w pełni). Zaczęliśmy się kłócić, bardzo nawet. Chyba każdy z rodziców tak miał że jak coś nie idzie z małym to pyskówka. Pracujemy w domu oboje, na zmianę ale nie przeszkadza to w niczym przy opiece więc to pominę.
    Chłopczyk już jest całkiem duży więc rzadko się budzi w nocy ale czasami też (co jest powodem również kłótni). Coś się źle dzieje to od razu kłótnia, ale też potrzebujemy siebie bo jak mały się czymś zajmie albo pójdzie wieczorem spać to się przytulamy i krótko gadamy a przynajmniej do niedawna tak robiliśmy. W ciągu dnia też jest na to czas ale dużo mniej, mały jest wymagający i potrzebuje praktycznie cały czas uwagi. Jak jedno ma czas to się nim zajmuje ale wtedy drugie coś robi i automatycznie się mijamy. Czas ten często maleje do zera a wieczorem zazwyczaj ostatnio jest tak że każdy siada przed telefonem i czyta co się w ogóle dzieje na świecie, bo nie ma na to czasu. Często mały ma gorsze dni a ja jestem wykończony psychicznie, nic absolutnie mnie nie cieszy albo małe rzeczy z nim związane, zresztą moja żona to samo mówi.
    Na rodziców liczyć nie możemy żeby zostawić go na jakieś wyjście, w sklepie czy restauracji dostaje jakby grzałkę pod tyłkiem i trzeba wszystko w biegu robić (oczywiście wychodzimy na spacery na dwór czy na place zabaw także to nie wina tego że się siedzi w domu).
    Seks to okrągłe zero. W ciąży nie było w ogóle, a od jego narodzin były dosłownie dwa (jeden na rok). Może to niektórych śmieszyć ale dla mnie to tragedia, każdy facet i większość kobiet wie jakie to napięcie. Przez ponad rok nakłaniałem żonę ale ona nie chciała bo się obudzi, bo jest zmęczona itd. Teraz dałem sobie spokój.
    Myślę, że jak mały urośnie, pójdzie do szkoły to będzie inaczej ale wtedy będzie już najpewniej za późno, coś się wypali o ile już się tylko nie tli. Bardzo kocham moje dziecko ale jednocześnie to była najgorsza decyzja w moim życiu. Jak też czasami mówi moja żona, oprócz tego, straciła mnie, rodziców (krytyka), i wszystko co lubiła.
    Może ktoś ma jakąś radę a może potrzebowałem to napisać, mało co mnie już cieszy. Chyba tylko, paradoksalnie, ten mały bąk który śpi obok mnie bo ma drzemkę popołudniową...
    Last edited by adamosis; 31-05-22, 22:25.
  • iceberg
    PornoGraf
    • Jun 2010
    • 5100

    #2
    Strasznie to smutne ale obawiam się że praca z domu i brak kogoś do pomocy przy dziecku rozkłada wasz związek dokumentnie. Niestety to dość brutalne ale jeszcze nie odcieliscie pępowiny z młodym i to oboje. I jeśli on to widzi i czuje to wykorzystuje na maksa a wy się nieświadomie temu poddajecie. Albo nauczycie się żyć jak maz i żona a nie tylko mama i tata albo coś w końcu pęknie i mały będzie jedno z rodzicow oglądać tylko podczas spotkań.
    Musicie umieć znaleźć czas dla siebie, żeby się znowu w sobie zakochać. To nie jest proste ale chyba jedyne. Pomyslcie nad spotkaniem z terapeutą, może podsunie jakieś pomysły. I nie chodzi tylko o seks, chociaż raz na rok to słabo wygląda. Ale w tym całym pośpiechu życia zgubiliście siebie jako pare. A za parę lat będziecie żyć obok siebie a nie ze sobą i jedynym co was będzie łączyć to dziecko...
    Żyj tak żeby tobie było dobrze, bo innym k....a nie dogodzisz.

    Skomentuj

    • Zebraa
      Gwiazdka Porno
      • Nov 2013
      • 1614

      #3
      Cóż jeśli czytasz forum na pewno widziałeś wiele postów dokładnie takich jak twoje :
      , zapatrzeni w dziecko rodzice przestali być partnerami, przestali mieć czas dla siebie i chcą być zbyt idealni by zostawić dziecko raz w miesiącu na trzy godziny z opiekunką

      Ogólnie musicie się nauczyć rozmawiać. Potem wyznaczyć sobie jakiś plan dnia, tygodnia, miesiąca uwzględniający przynajmniej jedną randkę miesięcznie. Do tego czas dla niej żeby mogła odpocząć, iść do kosmetyczki, poczuć się kobietą a nie tylko odpespac zmęczenie. Kobiety potrzebują zazwyczaj więcej rzeczy żeby im się chciało seksu niż faceci. A na koniec jak się nauczycie rozmawiać zacznijcie wychowywać syna żeby nie miał humorkow i nie był tak bardzo upierdliwy. Można mieć dzieci bardzo upierdliwe i bardzo fajne to zależy od rodziców
      Zwą mnie Zimną Suczą i uważam to za komplement.

      Skomentuj

      • lee
        Erotoman
        • Sep 2005
        • 567

        #4
        Rzeczywiście wygląda na to, że "młody" Was sterroryzował i z pary małżeńskiej zrobił parę rodziców. Trudno mu się dziwić. To jest w jego interesie żeby stać się pępkiem świata.
        Ice ma rację, skorzystałbym z porady specjalisty. Może powinniście pomyśleć o opiekunce żeby choć na chwilę mieć czas dla siebie. Nawet dwa, trzy razy w tygodniu po kilka godzin (?).
        Nie mów, że to "najgorsza decyzja w Twoim życiu". Dwa lata to za krótka perspektywa żeby to tak oceniać i chyba w ogóle nie powinno się na to patrzeć w ten sposób. Myślę, że kiedyś zmienisz zdanie na ten temat.
        Mały jest żywotny a to oznacza, że jest zdrowy i rozwija się prawidłowo. Dziękuj za to losowi.
        Kłócicie się ciągle i o byle co bo zmęczenie, brak seksu czy bliskości i w ogóle drastyczna zmiana trybu życia wpakowały Was w jakiś "dołek". To raczej normalne.

        Zastanawia mnie tylko dlaczego żona stroni od seksu. Czy pobudka dziecka to powód czy wymówka?

        Skomentuj

        • adamosis
          Świętoszek
          • Aug 2006
          • 12

          #5
          Właśnie nam się wydaje że nie dajemy się wykorzystywać bo on nie postawi na swoim, zwłaszcza w domu. Tylko to wszystko potem jest okraszone krzykami na niego, na siebie i jego płaczem. Dziękujemy oczywiście za to że jest zdrowy tylko wszystko inne wykańcza nas psychicznie. Jak jest dobrze to super fajnie ale potem przychodzi gorsze i to niestety zostaje w głowie. Do specjalisty żony nie namówię a i sam nie chce tam iść, pewnie to błąd, cała rodzina jest też uparta to samo tyczy się opiekunki, macie oczywiście rację ale różne są poglądy i jak ktoś się nastawi to koniec.
          Widzę, że inne pary jak coś się nie pierdzielą i dają telefon do ręki w sklepie czy restauracji chociaż nam się wydaje że to niczego nie uczy, nie jest w ogóle wychowawcze tylko z drugiej strony to wyjście obyłoby się bez stresu dla nas.
          Żona nigdy nie była demonem seksu (mi do tego też dużo brakuje), przed ciążą był raz, dwa razy w tygodniu. Wymówka to na pewno jest w pewnym sensie bo miejsce w tym mieszkaniu jest żeby to zrobić. Szczerze to mi się już paradoksalnie przestało chcieć mimo że czuję ogólną potrzebę. Jest zmęczona tak jak ja, oczywiście że ma inne potrzeby ale wychodzi do kosmetyczki co dwa tygodnie, raz na jakiś czas do fryzjera czy kupuje co potrzebuje. Nie wiem, nie mam pojęcia, raz czy dwa mnie zaczepi przed snem ale nie jakoś konkretnie a potem jak mówię że nie ma seksu to się śmieje że przecież chciała tylko nic nie zrobiłem...a tam naprawdę na nic się nie zanosiło.
          Błąd posiadania dziecka stwierdzam na przestrzeni właśnie tych dwóch lat bo one były męką, zwłaszcza początek, bywają dni że czeka się po prostu na jego sen. Kiedyś chcieliśmy mieć dwoje dzieci, teraz jak jest dobrze niby podtrzymujemy to ale ja w głębi duszy sam nie wiem czy chcę przechodzić przez to samo.

          Skomentuj

          • iceberg
            PornoGraf
            • Jun 2010
            • 5100

            #6
            Czyli świadomie odrzucasz najlepsze rozwiązanie... zatem nie wiem czego oczekujesz, może poza tym, że możesz się wygadać anonimowym użytkownikom internetu. No fakt, nie wszyscy są dla siebie anonimowi, znamy się z niektórymi osobami na żywo i spotykamy się od czasu do czasu ale jednak Ciebie nie kojarzę.

            Liczę na to, że temat zauważy Daj_mi bo ona będzie mogła z doświadczeniem rzucić okiem i podzielić się swoimi przemyśleniami. A ma czym posiadając dwie córki i trzecią tuż przed rozpakowaniem.
            Chociaż osobiście uważam, że problem leży w innym miejscu niż dziecko, które jest tylko dobrym usprawiedliwieniem.


            Napisał adamosis
            Właśnie nam się wydaje że nie dajemy się wykorzystywać bo on nie postawi na swoim, zwłaszcza w domu. Tylko to wszystko potem jest okraszone krzykami na niego, na siebie i jego płaczem.
            Dajecie się wykorzystywać w ten sposób, że mały w zasadzie zlikwidował w Was parę a stworzył rodziców, a kochanków (nawet niezbyt aktywnych jak piszesz o częstotliwości seksu) praktycznie wykastrował. Pozytywne jest to, że przyznajesz się do swojej winy - żona od czasu do czasu próbuje coś inicjować, chociaż temat u Ciebie leży...
            Tymniemniej brakuje w tym świeżości, aktywności charakterystycznej dla świeżych par... rozwiązaniem właśnie byłby wyjazd we dwoje, choćby na weekend, aby odnaleźć tą iskrę która kiedyś rozpalała pożądanie.
            Last edited by iceberg; 03-01-19, 14:41.
            Żyj tak żeby tobie było dobrze, bo innym k....a nie dogodzisz.

            Skomentuj

            • lee
              Erotoman
              • Sep 2005
              • 567

              #7
              Adamosis, czyli problemem nie jest dziecko, a Wasze podejście do szukania rozwiązań. Psycholog to taki sam lekarz jak kardiolog, ginekolog czy pulmonolog. Każdy z nich zajmuje się problemami związanymi z funkcjonowaniem naszego organizmu tyle, że w innych "regionach" ciała. Żadna to ujma złożyć mu wizytę. Uważam nawet, że wzbranianie się przed tym jest brakiem odpowiedzialności. Jeśli Wasze kłopoty nie zostaną odpowiednio rozwiązane to rodzina się rozpadnie i zafundujecie całej swojej trójce kiepski los. Co to znaczy "człowiek się nastawi to koniec"? Co warte jest przestrzeganie niedorzecznych zasad jeśli to doprowadzi do smutnego zakończenia?
              Co złego jest w opiekunce? Jeśli mały pójdzie do przedszkola to też oddasz je pod opiekę obcym osobom tyle, że poza domem.
              Żony nie namawiaj. Sam idź i zobacz co Ci spec doradzi. Zacznij pierwszy działać. Może jak atmosfera się poprawi to i żona da się "zachęcić".
              Rozumiem, że w stanie zmęczenia i zniechęcenia trudno jest podjąć decyzję, a już sensowną to w ogóle ale powinieneś się przełamać jeśli kochasz swojego syna i jeszcze żonę.

              Skomentuj

              • adamosis
                Świętoszek
                • Aug 2006
                • 12

                #8
                Tutaj masz rację całkowitą, z męża i żony powstał tata i mama.
                Rozmawialiśmy już nawet wstępnie o opiekunce i obydwoje się zgadzamy że właściwie czemu nie, byle jakaś dobra i zaufana.
                Oczywiście, też to nie małego wina. W żadnym razie, to nasze charaktery i może nie gotowość na bycie rodzicem (mimo 30tki na karku) spowodowało obecną sytuację.
                Oczekiwałem rad i przeczytania moich wypocin bo właściwie nie wiedziałbym na jakim forum o tym napisać, zwłaszcza że to obecne jest bardzo wszechstronne, a w tym dziale bardzo dojrzałe.
                Także dziękuje, może ktoś jeszcze coś doda a ja postaram się o poprawę w naszej rodzinie i wyciągnę wnioski
                Last edited by adamosis; 03-01-19, 22:51.

                Skomentuj

                • daj_mi
                  Emerytowany PornoGraf
                  • Feb 2009
                  • 4452

                  #9
                  No to jestem
                  Pominę może litościwym milczeniem te komentarze o tym, że dziecko Was wykorzystuje od bezdzietnych bo wiem, że są dzieci po prostu wymagające, trudne, gdzie po całym dniu biegania i ogarniania wieczorem człowiek ma chęć w zasadzie jedynie wyłączyć mózg - a bywa, że jest tak zmęczony, że wręcz nie ma siły zasnąć.
                  Wydaje mi się, że jesteście fajnymi, zaangażowanymi rodzicami (tak wnioskuję po tych licznych wspólnych wyjściach, naprzemiennej opiece, ograniczaniu używania telefonu). Wiem, że to trudne w czasach, gdy tak łatwo o "łatwość", o posadzenie przed bajką i zajęciu się sobą.
                  I obiecuję, że to zaprocentuje - naprawdę fajnym, komunikatywnym małym człowiekiem.

                  Za Wami bardzo trudne dwa lata, a teraz dodatkowo przechodzicie fazę buntu obstawiam i wszystko wydaje się tym bardziej beznadziejne, zwłaszcza, że koło tego wieku nasilają się problemy ze snem, wzrasta lęk separacyjny, a jeszcze nie jest łatwo zrozumieć, co dziecię nam chce przekazać ze względu na niedostatki mowy
                  Ale dosłownie za pół roku będzie już o wiele, wiele lżej.
                  A trzylatek to już w zasadzie przedszkolak i nagle okazuje się, że zostaje dużo więcej czasu dla Was

                  Ale żeby nie było - nie rekomenduję czekania biernego, bo już teraz śmiało możecie coś zrobić ze swoim związkiem.
                  Po pierwsze na spokojnie zastanówcie się, jakie macie oczekiwania. Wobec siebie i swojego partnera, wobec Waszej relacji z dzieckiem. Jak możecie te oczekiwania przekuć w realne działanie, czy może Wasza frustracja nie wynika z tego, że stawiacie oczekiwania nierealne albo partner w ogóle nie ma o nich pojęcia?
                  Skupcie się trochę na sobie zanim skupicie się na partnerze. Czego MI brakuje, czego JA potrzebuję?
                  Ja jestem ogólnie orędownikiem mocnego "czasu dla siebie" w pierwszej kolejności, takiego czasu efektywnie spędzonego na pracy ze sobą. U nas w związku każde z nas ma 2x w tygodniu wyjście "dla siebie" - ja w tym czasie tańczę, umawiam się ze znajomymi na planszówki, do kina, na kawę, idę sobie zrobić włosy czy paznokcie.
                  Mój facet idzie na planszówki, odwiedza rodzinę, idzie do kina czy pograć z kumplami na PlayStation ;]

                  I to jest ważny czas dla nas, bo wtedy nie musimy się spinać "rodziną", wychodzimy na chwilę z roli matki/ ojca czy partnerki/ partnera, jesteśmy sobą. Nie wynosimy konfliktów "domowych".

                  I tacy zaopiekowani, ułagodzeni, spokojniejsi dbamy o wiele lepiej o nasz czas wspólny - bo raz w tygodniu staramy się wyjść tylko we dwoje. I dzięki temu, że potrafimy się odprężyć bez siebie, mniej się na takich wyjściach spinamy, kłócimy, sprawniej rozwiązujemy problemy

                  Na Waszym miejscu znalazłabym nianię chociaż na jedno wspólne wyjście tygodniowo - ale najpierw zapewniła partnerowi regularny, stały czas dla siebie, przejmując na 1-2 wieczory w tygodniu w pełni dziecko "na siebie".
                  Bo inaczej takie wyjścia to będzie po prostu dalsze awanturowanie się, tylko poza domem
                  Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                  Regulamin forum

                  Skomentuj

                  • adamosis
                    Świętoszek
                    • Aug 2006
                    • 12

                    #10
                    Dziękuje za długą i fajną odpowiedź. Trochę liczyłem na to, że ktoś napisze że jednak nie jesteśmy tak beznadziejni, że dużo pracy się włożyło i nie było lekko. Mamy trochę problem z tym, że nie chce mówić ale za to dużo pokazuje i wie co jest co, logopeda doradziła różne rzeczy ale trzeba to wprowadzać trochę po swojemu. Dobrze, że piszesz o poprawie za pół roku, liczę na to a i sam widzę drobną różnicę od 2 miesięcy.

                    Skomentuj

                    • daj_mi
                      Emerytowany PornoGraf
                      • Feb 2009
                      • 4452

                      #11
                      Dzieci to ogólnie najtrudniejsze, co mnie spotkało w życiu
                      A jeszcze dwulatek to naprawdę trudna sprawa, już człowiekowi się wydawało, że fajnie ogarnął to rodzicielstwo, widział światełko w tunelu, a tu na całego się okazuje, że to pociąg życia wjeżdża na pełnej petardzie prosto w nas

                      I to, że byliście już ten kawałek dalej, a teraz macie wrażenie, że się cofacie - no wiem, że to boli.
                      Ale potraktuj to jako rozbieg przed fajnym skokiem do przodu, jak się za chwilę rozgada, to zobaczysz, że rozumie o wiele, wiele więcej, niż Wam się w tej chwili wydaje

                      Jakby co, to na tym etapie u nas fajnie się sprawdziły porady od Harveya Karpa ("Najszczęśliwsze dziecko w okolicy" - tylko uwaga, nie wszystkie porady tam warto brać od razu do siebie, bo np. zasada time-out jest niezgodna z rodzicielstwem bliskości i de facto po czasie powoduje więcej szkód niż korzyści, idźcie więc za tym, co Wam serce podpowiada, bo w zasadzie cała reszta u nas się mega sprawdziła) oraz "Rodzicielstwo przez zabawę".

                      No i reszta mojego poprzedniego posta o dbaniu o związek też aktualna
                      Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                      Regulamin forum

                      Skomentuj

                      • Ines
                        Ocieracz
                        • Jun 2009
                        • 164

                        #12
                        A ja bym się chciała dowiedzieć jak było przed dzieckiem i przed ciążą? Jak Wam się układało w łóżku? Jak często się kochaliście? Czy żona do seksu podchodziła entuzjastycznie? Wychodziła sama z inicjatywą? Czy Wasz seks był różnorodny?
                        "A brudne łona kobiet złych istotą poezji w mig stają się"

                        Skomentuj

                        • krzkozlow
                          Świętoszek
                          • Oct 2017
                          • 18

                          #13
                          czasem zmęczenie robi swoje a czasem poprostu czegoś brakuje, mojej żonie pomógł jakiś środek (ale nie będę reklamować), wróciła ochota na seks
                          Last edited by iceberg; 26-02-19, 10:06. Powód: Próba reklamy

                          Skomentuj

                          • adamosis
                            Świętoszek
                            • Aug 2006
                            • 12

                            #14
                            Napisał Ines
                            A ja bym się chciała dowiedzieć jak było przed dzieckiem i przed ciążą? Jak Wam się układało w łóżku? Jak często się kochaliście? Czy żona do seksu podchodziła entuzjastycznie? Wychodziła sama z inicjatywą? Czy Wasz seks był różnorodny?
                            Wiesz co, seks był raz-dwa razy w tygodniu. Ogólnie było ok, jak pisałem wyżej żadne z nas nie jest bogiem seksu. Żona podchodziła tak jak i ja, miała ochotę to się przymilała nie było raczej jakiś wielkich zmian miejsc, czy nagle na blacie teraz to już w ogóle odpada.

                            Ale minęły prawie 4 miesiące i jest lepiej. Nie byliśmy u specjalisty, sami się dogadaliśmy. Poprawiła się o wiele sytuacja finansowa (to też jest chyba przyczyna wielu rozstań), robi się coraz lepsza i wychodzimy praktycznie na zero.
                            Mały dalej praktycznie nic nie mówi ale porozumiewa się z nami coraz lepiej innymi sposobami, więc jest ogólnie troszkę lepiej pod tym względem. Do ideału jeszcze lata świetlne, ale podczas niektórych jego humorów trzeba po prostu zacisnąć zęby i do przodu.
                            Seks przez ten czas był jeden ale beznadziejny, na szybko, nawet widok ciała mnie nie rajcował. Od tego czasu w sumie mi się odechciało, czasami mam jeszcze jakieś myśli ale to znowu nie ma czasu, a to zmęczeni itp. nie martwi mnie to jednak. Chyba nie pociągamy siebie seksualnie już ale trudno, nie boli mnie to. A może za jakiś czas się poprawi.
                            Ważne że jesteśmy razem i sobie potrzebni, nie tylko seksem człowiek żyje.

                            Skomentuj

                            • micwid
                              Świętoszek
                              • Jan 2019
                              • 6

                              #15
                              Napisał adamosis
                              Chyba nie pociągamy siebie seksualnie już ale trudno, nie boli mnie to. A może za jakiś czas się poprawi.
                              Ważne że jesteśmy razem i sobie potrzebni, nie tylko seksem człowiek żyje.
                              Zostawcie syna czym prędzej rodzicom i na randkę raz a potem drugi. Maluch już jest w takim wieku że pokrzyczy (5-35 minut to zależy jak bardzo sobie was owinął) i da sobie spokój a rodzice sobie poradzą (mają przecież duże doświadczenie z dziećmi) ale zostawcie i wyjdźcie żeby was nie widział. Nie musi to być wyjście do restauracji wymagające pieniędzy a jakiś spacer w parku podczas pełni księżyca, ruiny zamku czy jakaś woda. Takie wyjście razem po dłuższym czasie zajmowania się dzieckiem/dziećmi dużo daje i może z powrotem atrakcyjność partnera/ki wróci. Warto o to zadbać bo teraz mówisz że nic się nie dzieje i kiedyś się poprawi ale samo raczej nie wróci, a Tobie z biegiem czasu będą przychodziły do głowy różne głupie pomysły bo jesteś facetem i taką mamy naturę.
                              Last edited by micwid; 21-03-19, 09:14.

                              Skomentuj

                              Working...